– Stefan, co jutro robisz?
– Idę z synem za miasto, kupiłem latawiec – będziemy puszczać w powietrze takiego ogromnego smoka! A ty?
– No w sumie prawie to samo – odprowadzam teściową na lotnisko.

Siedzą przed telewizorem teściowa i zięć….
– Jakie to życie krótkie – teściowa zamyśliła się na głos – ledwo się człowiek urodził, a tu już umierać pora…
– Oj, pora, pora – przytaknął zięć.

– Tato, a czy babcia może wypić litr soku?
– Tak, może.
– A dwa litry?
– Pewnie, że może.
– A trzy litry?
– Zapamiętaj, synu, jak teściowa żyje na koszt zięcia, to może żreć i pić bez umiaru.

Facet pije spokojnie piwo w pubie. Nagle wpada jego przyjaciel cały roztrzęsiony:
– Przyjacielu! Takie nieszczęście… Twoja teściowa pod tramwaj wpadła! Nie dało się jej uratować… Straszna jatka….
Facet powoli wstaje i podchodzi do barmana:
– Nieszczęście wielkie… Nalej mi piwa… ale może… ciemnego…

„Inspekcja” u młodego małżeństwa…. Mamusia żonkosia ogląda wszystko po kolei, firany wyprane, okna błyszczą, podłogi wypastowane…. Idzie do kuchni, zwiedza, w końcu wkłada palec do jakiegoś zakamarka, wyciąga – i warstwę kurzu pokazuje towarzyszącej parze! Złośliwie uśmiechając się, pyta:
– I jakie wam teraz słowa przychodzą do głowy?
– Że prawdziwa świnia zawsze chlew znajdzie, mamusiu….

– Panie, pańska teściowa już trzeci raz w tym miesiącu ląduje u nas na oddziale toksykologii z poważnym zatruciem grzybami – wydaje mi się to podejrzane.
– Panie doktorze, ta stara wiedźma chce mnie otruć i jak tylko wraca ze szpitala gotuje sos grzybowy. Sklerotyczka jednak się zapomina i zawsze próbuje czy dobrze doprawiła.

Festyn ludowy… Starsza pani korzysta właśnie z usług jasnowidza. Obok wypełnionego cudowną magią namiotu stoi zięć i popija piwko. Seans się kończy, zasłona się uchyla, kobieta wyraźnie poruszona podchodzi do mężczyzny.
– O mój Boże, ty wiesz, że właśnie dowiedziałam się gdzie, kiedy i na co umrę? Otóż…
– Nie.. nie.. nie – przerywa jej zięć – Niech mamusia nie mówi, mamusia mi kiedyś zrobi niespodziankę…

– Stefan! Co ty tam robisz na dole, w tej studni?
– Siedzę sobie, nie widać?
– Ale po co?
– Wszystko przez twoją matkę. Łazi za mną, szpieguje, gdzie bym nie spojrzał wszędzie ona – pod łóżkiem, w szafie, nawet wysrać się w spokoju nie mogę! A tu… Na najniższym szczebelku sobie siedzę, piwko mi się w wiaderku chłodzi, papieroski palę. Popatrz… jak mi się jedno piwko kończy pociągam za sznurek, wyciągam z wody wiaderko… o, cześć mamo!