Grudzień. Zawieje, zamiecie, marznący deszcz ze śniegiem, wiatr wieje, jakby się kto powiesił.  Znajdujemy się, drodzy czytelnicy, w domku na przedmieściach. Nagle – pukanie do drzwi. Pan domu otwiera, patrzy, a tam teściowa stoi:
– Mamusiu, co też mamusia w taką pogodę na ulicy robi? Niech mamusia natychmiast wraca do domu!

Jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie… Ostatnie pół roku sąsiad remont robił, codziennie mnie wiertarką budził. Teraz, po zakończeniu remontu, wprowadziła się do niego teściowa…

Przychodzi kobieta na policję:
– Chciałam zgłosić że zaginął mój mąż.
– Kiedy to się stało?
– Już cztery dni minęły jak do domu nie wrócił…
– Dobrze. Proszę wypełnić ten formularz. Jak znajdziemy męża to pod jaki adres mamy go odstawić?
– Zanim to zrobicie to powiedźcie mu, że mamusia jednak nie przyjedzie, bo inaczej wam ucieknie.

– Babciu, jak dobrze, że przyjechałaś! Teraz będziemy w pełni szczęśliwi!
– To miło, wnuczusiu, a dlaczego tak uważasz?
– Wczoraj tata powiedział, że jeszcze tylko ciebie do pełni szczęścia brakuje.

Idzie facet ze strzelbą w jednej i małym pudełeczkiem w drugiej ręce. Spotyka go kolega:
– No cześć. Gdzie idziesz?
– Do teściowej na urodziny. Kolczyki jej kupiłem.
– A strzelba po co?
– Jak to? A dziurki w uszach jak zrobić?

– Wiesz stary mam problem. Teściowa wczoraj z wizytą na dłużej przyjechała a ja wróciłem w nocy do domu nawalony jak stodoła.
– Eeee… To drobiazg, zdarza się.
– Niby tak, ale ja wlazłem po cichutku do łóżka, przeleciałem to co w nim było i poszedłem spać. Rano okazało się, że to była Ona…
– Ożeż  mordę! A to masakra!
– No. Zwłaszcza, że i jej i mnie się spodobało…

Jak nazwać kogoś, kto przyjeżdża do ciebie, najczęściej bez zapowiedzi, domaga się wszystkiego co najlepsze bo czuje się lepszy od ciebie? Wszędzie się panoszy, wszędzie wetknie nos. Nie dość, że trafia cię szlak na jego widok, to jeszcze wszyscy wkoło wmawiają ci, że to fantastycznie, że w ogóle chciał tu przyjechać. No jak, zgadujemy?
– Coooo! Ty świnio! Jak śmiesz! Natychmiast wyjeżdżam!
– Ależ mamusiu. Mnie chodziło o „turystów”…  Ale podziwiam mamusi tok myślenia…