Szanuję koty. Wywiozłem moją kotkę do innego miasta. Zostawiłem w schronisku. A ona wróciła. Na piechotę! 400 kilometrów zrobiła! Bez żalu. Bez krzyków. Bez straszenia policją. Po prostu pewnego dnia znalazłem ją pod drzwiami. Wziąłem na ręce i przytuliłem. Z teściową było inaczej…

Stefan nie potrafił się powstrzymać i pociągnął hamulec awaryjny pociągu. Ma teraz do zapłacenia wysoką grzywnę. Jednak uważa, że widok lecącej teściowej z najwyższej leżanki w kuszetce był tego wart.

Grudzień. Zawieje, zamiecie, marznący deszcz ze śniegiem, wiatr wieje, jakby się kto powiesił.  Znajdujemy się, drodzy czytelnicy, w domku na przedmieściach. Nagle – pukanie do drzwi. Pan domu otwiera, patrzy, a tam teściowa stoi:
– Mamusiu, co też mamusia w taką pogodę na ulicy robi? Niech mamusia natychmiast wraca do domu!