Szanowna teściowo!
Proszę, nie ucz mnie, jak mam wychowywać swoje dzieci. Jestem żonaty z jedną z twoich córek i uwierz mi, rezultaty twojego wychowania są wysoce niezadowalające.

Z poważaniem,
Zięć.

– Policja?! Chciałem zgłosić zaginięcie teściowej!
– Tak, oczywiście. Czy może pan podać rysopis zaginionej? To przyspieszyłoby poszukiwania…
– Jakoś nie mam pamięci do twarzy…

Pelikan. Kaprawe oczka, wór pod brodą, wiecznie rozwarty dziób, tułów pękaty, nóżki krótkie, krzywe. Ale jak lata! Cudownie szybuje, hen, majestatycznie unosi się, z niespotykanym kunsztem wykorzystuje najmniejszy ruch powietrza. Dumnie i dostojnie wzbija się na wyżyny. Kiedy leci, jest królem świata. Gdy potrzeba, potrafi śmignąć jak pocisk w dół i w ostatniej chwili z nieprawdopodobną precyzją uniknąć fal, musnąć je dziobem i znowu wzbić w niebo, tam znowu zawisnąć i trwać tak choćby i wieczność.
Moja teściowa jest jak pelikan. Pomijając lotność.