Idzie sobie ślepy ulicą a nad nim lecą dwa gołębie. Nagle gołębie postanowiły go obsrać. Jeden gołąb zrzucił ładunek, ale ślepy zrobił unik, nadleciał drugi gołąb i znów zrzut guana, ślepy ponownie zrobił unik.
Jaki z tego morał?
Ślepy gówno widzi!

Dwóch prawników weszło do baru. Zamówili po drinku, po czym wyciągnęli z teczek po kanapce i zaczęli jeść. Natychmiast pojawił się przed nimi właściciel baru.
– Panowie, bez przesady, nie możecie tu jeść swoich kanapek.
Prawnicy wzruszyli ramionami i zamienili się kanapkami.

– Jak pan to robi, że udaje się panu wyhodować tak piękne kaktusy?
– To proste: trzeba wziąć jedną trzecią piasku, jedną trzecią ziemi kompostowej, jedną trzecią gliny, jedną trzecią tłuczonej cegły, jedną trzecią…
– Zaraz, zaraz! To już pięć trzecich! Jak to możliwe?!
– Trzeba po prostu wziąć większą doniczkę…

Ślepy i jednoręki płyną malutką łódeczką przez jezioro. Jednoręki wiosłuje ile sił w ręce. W pewnym momencie wypadło mu wiosło. Patrzy na wodę i mówi: – no to kur’wa dopłynęliśmy! I ślepy wysiadł…