Żubr, łoś, jeleń i renifer założyli klub. Mamy rogi – mówili – jesteśmy męscy, wredni i niebezpieczni, nikt nam nie podskoczy. Tak, bo mamy rogi. Rogi, kur’wa, to podstawa.
Zebrali się jak co wieczór w kółeczku i dalejże podziwiać swoje poroża, prężyć muskuły, prychać, sapać i łypać groźnie na otoczenie. A potem znowu podziwiać poroże.
Wtem łoś spogląda w dół, a tam przy jego nodze coś małego, białego zerka na niego hardo…
– Czołem chłopaki!
Łoś aż zatrząsnął się z oburzenia.
– Co ty… co ty tu do diabła robisz? Kim ty właściwie jesteś, żeby tu z nami stać?
– To ser – poinformował go jeleń – zwykły, kur’wa, ser.
– Tylko nie ser, spaślaku, tylko nie ser!! – zaperzył się… ser. – Powiedz tak jeszcze raz to ci jebnę!
– Ooooo! Taaak? No to jak do ciebie mówić, maleńki?
– Ja jestem… – wypiął dumnie pierś – ja jestem TWARÓG!

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz