Przychodzi Afroamerykanka do ginekologa:
Lekarz siada przed nią i wpatruje się w milczeniu w miejsce badań. Cisza się przedłuża – dwie minuty, trzy, cztery…
W końcu lekarz wali ręką w kolano i wykrzykuje: TAK, TO JEST TO!
– Co jest Panie doktorze?
– To jest to! Kupuję czarnego Porsche Cayenne z czerwoną tapicerką!

Przychodzi baba do lekarza:
– Panie doktorze, boli mnie.
– Gdzie Panią boli? 
– Wszędzie.
– Jak to wszędzie, proszę pokazać w którym miejscu.
Baba dotyka kolana palcem wskazującym:
– Tu mnie boli.
Następnie dotyka lewego policzka:
– O tu mnie boli.
Potem dotyka prawego sutka: 
– O tu też mnie boli – mówi z grymasem bólu. 
Lekarz popatrzył na kobietę ze współczuciem…
– Tak myślałem – ma pani złamany palec.

Przychodzi baba do lekarza:
– Niech mi pan pomoże! Trzmiel mnie użądlił!
– Spokojnie, zaraz posmarujemy maścią…
– A jak go Pan doktor złapie? Przecież on już poleciał!
– Posmaruję to miejsce, gdzie panią użądlił!
– Aaaa! To było w parku, przy fontannie, na ławce pod drzewem.
– Posmaruję tą część ciała, w którą Panią użądlił!
– To trzeba było od razu tak mówić! W palec mnie użądlił. Boże, jak to boli!
– Który konkretnie?
– A skąd mam wiedzieć? Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie…

Przychodzi facet do lekarza:
– Doktorze, jestem aspołeczny, trudno mi się komunikować z innymi ludźmi. Jak sobie z tym poradzić?
– Alkohol.
– Tak, ale to tymczasowe rozwiązanie, a ja potrzebuję czegoś stałego…
– Alkoholizm.