Jest to fragment autentycznego pamiętnika faceta w kwiecie wieku…
„Jednym z moich problemów życiowych są skarpety. Problem dziur w skarpetach, singli walających się po szufladzie, multikolorowości itd.
Dość, powiedziałem. Komunizm jest rozwiązaniem. Wyrzuciłem stare zróżnicowane skarpeciane multikulti i wprowadziłem nowe na jego miejsce. Kupiłem 10 par identycznych czarnych skarpet.
Dziura, ok, jedna leci do kosza zastępuje ją druga. Brak pary, no problem, wszystkie są biseksualne, mogą być lewymi i prawymi. Nie było już starych panien, dziurawych wyrzutków bez przyszłości w szufladzie.
A gówno, powiedziały skarpety i wyszły z pralki w różnych odcieniach czerni i porozciągane z różną intensywnością. O kur’wa, powiedziałem ja, gdy zobaczyłem to już wysuszone towarzystwo. Zasrani hipisi. Ale się władowałem.
Faszyzm, tak faszyzm będzie wyjściem. Ten sam kolor, lepsza jakość i różne serie takich samych skarpet. Było lepiej. Do czasu. Zawsze z tej pieprzonej pralki wychodziły zdekompletowane. I zawsze w liczbie nieparzystej. Było nieźle dopóki nie zostało po jednej z każdej serii.
Czy one są kanibalami? A może mi spieprzają oknem?
Piszę ten tekst, bo znowu ….. siedzę w dwóch różnych skarpetach.”