Zjawisko UFO w Warszawie.

Czy ufoludki podróżują w statkach kosmicznych i faktycznie starają się nawiązać kontakt z mieszkańcami Warszawy?

Te i inne pytania spędzają sen z powiek nie tylko naukowcom, ale także zwykłym ludziom. Zwłaszcza wtedy, gdy na niebie pojawiają się nietypowe zjawiska, których nie da się wytłumaczyć racjonalnie.

Najbardziej znanym miejscem w Polsce, kojarzącym się z przypadkami obserwacji UFO jest Wylatowo. Miejsce to bowiem, za sprawą tajemniczych kręgów pojawiających się regularnie na polach zboża od 2000 roku nazywane jest polskim Roswell.

Również w stolicy Polski mieszkańcy widzieli latające spodki.
Jest wiele udokumentowanych przypadków pojawienia się UFO w Warszawie:

Pierwszy odnotowany przypadek manifestacji UFO nad Warszawą miał miejsce w 1922 roku na Targówku. Jak twierdzili świadkowie tego zdarzenia: „Obiekt zleciał z nieba ze świstem, ale się nie rozbił, tylko zawisł kilka metrów nad ziemią. Przypominał złożone zewnętrzną stroną do siebie spodki i po chwili odleciał”.

UFO było obserwowane również w trakcie II wojny światowej. 9 kwietnia 1943 roku, Kazimierz Bzowski, zwiadowca AK zaobserwował statek obcych nad warszawskim gettem. Kolejny NOL pojawił się w czasie powstania. Zenon Sergisz, naoczny świadek, relacjonował po latach, że trzy dyski pojawiły się w okolicach ulicy Kruczej i minęły się z niemieckim bombowcem.

Najbardziej spektakularna manifestacja UFO w Warszawie miała miejsce 30 czerwca 1961 roku. Przez około osiem godzin nad miastem wisiał obiekt przypominający złotą kulę. Świadków były tysiące, a zdjęcie NOL-u opublikował nawet Ekspress Wieczorny. Sytuacja była na tyle poważna, że władze postanowiły powiadomić o niej wojsko, które wysłało w kierunku obiektu kilka MiG-ów. Oficjalny komunikat wystosowany kilka dni później do mieszkańców miasta głosił, że był to balon meteorologiczny, który uciekł Japończykom. Warszawiacy twierdzili jednak, że ówczesny rząd kłamie, bowiem kula była tak wielka, że mogła pomieścić wszystkie samoloty, które krążyły w jej sąsiedztwie.

Na kolejne odwiedziny obcych, stolica musiała trochę poczekać. W czerwcu 1981 roku, ponad trzydziestu świadków, obserwowało na niebie przelot malinowej kuli i srebrzystego cylindra.

Dziwne zjawisko powtórzyło się również 15 września nad Elektrociepłownią Siekierki.

20 lutego 1982 roku grupa ufologów odkryła na Jeziorku Czerniakowskim sześć przerębli, ułożonych w kształcie litery L. Pomimo wielkiego mrozu, woda w nich nie zamarzała. Wydobywały się z nich ogromne bąble.

Ufolodzy próbowali podpalać wydzielający się gaz, ale okazało się, ze jest niepalny. Obserwacje zjawiska trwały aż 6 dni.

29 września 1982 roku, około godziny drogiej w nocy, dwie osoby (ojciec z synem) wracały z działki położonej przy ulicy Wolickiej (obowiązywała godzina milicyjna, więc szli pospiesznie, rozglądając się bacznie na około). Nagle poczuli dym, a chwilę później na nieużytku w zagłębieniu terenu spostrzegli pobłyski pomarańczowego światła. Świadkowie widzieli latający dysk, wokół którego kręciły się dwa wielkogłowe humanoidy. Zdarzenie potwierdził również wysoki rangą funkcjonariusz MO, który wyszedł w nocy na balkon zapalić papierosa. Przez porządną myśliwską lornetkę zaobserwował dysk oraz dwie dziwne postacie. Po chwili obiekt wzbił się w powietrze, pozostawiając za sobą jasną smugę.

W styczniu 1983 roku u zbiegu ulic Wolickiej i Czerniakowskiej odkryto tajemniczy wypalony ślad, który miał 4,4 metra długości i 3,2 szerokości. Jak się okazało, korzenie roślin były wypalone do głębokości 15 centymetrów pod powierzchnią ziemi. Badania nie wykazały jednak śladów ognia. Stwierdzono, że ziemia wyglądała tak, jakby została przypalona od góry wielkim żelazkiem. W miejscu odkrycia występowały również anomalie magnetyczne – igła kompasu odchylała się o 17 stopni na wschód. Wczesną wiosną, gdy stopniał śnieg, w okolicy odkryto jeszcze cztery inne podobne typu miejsca.

Ale dopiero latem 1983 czołowy ufolog, odnalazł świadków wypalenia dziwnego kręgu. Mężczyźni wracający nocą z działki opisali że dziwne postacie „wzrostu miały nie więcej niż metr, były chude i jakby bez ubrania”. Opowiadali również, że dziwni przybysze manipulowali kółkami, z których biła pomarańczowa poświata i wypatrywali czegoś w trawie wokół statku.

Obecnie co jakiś czas pojawiają się doniesienia o NOL-ach pojawiających się na niebie nad stolicą. Niestety w dobie wszechobecnych i powszechnie dostępnych programów graficznych trudno je wszystkie jednoznacznie zinterpretować.

Ostatnio tego typu widoki mogli obserwować mieszkańcy północnego Mazowsza. – Do badaczy UFO zgłosiło się już ponad 80 świadków. Ich relacje są spisywane, a na mapę nanoszone są kolejne miejsca obserwacji. Świadkowie przekonują, że światła na pewno nie są wojskowymi flarami z samolotów.

Co dokładnie mogli zaobserwować na niebie mieszkańcy północnego Mazowsza? Pomarańczowe światła, które pojawiają się w całkowitej ciszy i bez charakterystycznych dla rac dymów. Świetlne plamy poruszają się w poziomie i nie opadają w kierunku ziemi.
media

Obcy są wśród nas i jest na to coraz więcej dowodów. Coś zaczyna się dziać, społeczeństwo ma większą świadomość tego, co się wokół nas naprawdę dzieje. Niestety, ludzie mają coraz mniej czasu i sił, żeby zajmować się poszukiwaniem prawdy.

Bardzo wielu miało do czynienia z istotami pozaziemskimi, ale ludzie boją się o tym mówić, bo nie chcą być wyśmiani… Tymczasem w ciągu kilku lat porządek świata zostanie przewrócony do góry nogami a za wszystkim będą stać ONI.

Zjawisko UFO w Warszawie…
Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz