Annegret Kramp-Karrenbauer (AKK) obejmie szefostwo partii CDU po Angeli Merkel.

Annegret Kramp-Karrenbauer (AKK), matka trójki dzieci, zdeklarowana katoliczka, przeciwniczka aborcji, nieuznająca związków osób tej samej płci za „małżeństwa”, obejmie szefostwo partii CDU po Angeli Merkel.

Od kilku lat wciela się też w rolę sprzątaczki z landtagu – Putzfrau Gretel – występując w tradycyjnym humorystycznym przedstawieniu karnawałowym. – Znów mamy kampanię wyborczą. Ciągle to samo. Całymi latami politycy nic nie robią i tylko na ostatnich metrach zabierają się do roboty – mówiła ze sceny w lutym 2018 r. ubrana w fartuch z chustą na głowie i szczotką w ręku. – Taka Kramp-Karrenbauer: prosiła papieża w Rzymie, żeby ogłosił ją świętą, bo to by się podobało w katolickim Kraju Saary. Ten oznajmił, że nie spełnia wymogu formalnego – nie jest martwa. Ale po chwili namysłu zmienił zdanie. Przez pięć lat swojej ostatniej kadencji tak świetnie udawała martwą, że można jej to zaliczyć – bez zmrużenia okiem recytowała w brawurowym popisie autoironii.
media

Czy będzie w stanie zawrócić Niemców w marszu na prawo?

Iran – wielki problem zachodu.

 

14 lipca 2015 roku została zawarta umowa między sześcioma mocarstwami (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) a Iranem miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych.

Podpisany 14 lipca 2015 r. dokument zakłada zniesienie sankcji wobec Iranu w zamian za ograniczenie przez ten kraj programu atomowego. Jak powiedział amerykański prezydent Barack Obama podczas konferencji prasowej w Białym Domu, efekty porozumienia są takie, że Iranowi odcięto wszelkie ścieżki do posiadania broni atomowej.

Zapewnił też, że alternatywa – czyli brak umowy – byłaby dużo gorsza. Bez umowy bowiem nie byłoby rozległych inspekcji. Umowa gwarantuje też przywrócenie sankcji, jeśli Teheran nie będzie wypełniał jej zapisów, a bez umowy przywrócenie sankcji byłoby trudne. Brak umowy to też ryzyko wojny i atomowego wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie – mówił Obama.

Dlatego ta umowa spełnia potrzeby USA i sojuszników związane z bezpieczeństwem – mówił Barack Obama. Ameryka jest dzięki temu bezpieczniejsza – dodał amerykański prezydent.

Obama dodał, że Amerykanie nadal w wielu sprawach spierają się z Iranem. Chodzi między innymi o finansowanie ugrupowań terrorystycznych. Nasze stosunki z Iranem nie normalizują się, tak jak na przykład z Kubą – powiedział amerykański prezydent.

Zawarta w lipcu 2015 roku umowa między sześcioma mocarstwami (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) a Iranem miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych.

Na początku maja 2018 r. prezydent USA Donald Trump wycofał swój kraj z tego porozumienia, argumentując, że nie obejmuje ono irańskiego programu pocisków balistycznych, nie odnosi się do prób wywierania wpływu przez Iran na państwa regionu ani nie wyznacza perspektyw po wygaśnięciu umowy w 2025 roku. Poinformował też o ponownym wprowadzeniu wszystkich sankcji nałożonych na ten kraj, które obowiązywały przed zawarciem umowy. Część sankcji ma wejść ponownie w życie po upływie 90-dniowego okresu przejściowego, tj. 6 sierpnia, a część po 180 dniach, czyli 4 listopada.
media

Ameryka przestała udawać, że interesuje ją cokolwiek innego poza zmianą rządów w Iranie, Iran przestał udawać, ze się z tym nie liczył. Broń jądrową Iran będzie mieć szybciej niż w USA myślano… i tylko UE została z ręką w nocniku.

Sankcje USA na Iran wielkim testem dla UE i albo zostanie znaczącym graczem na scenie politycznej, albo zostanie amerykańską ścierą.

Administracja USA zapowiada doprowadzenie do całkowitego wstrzymania eksportu irańskiej ropy, by zmusić Teheran do zaniechania programu rakietowego oraz ograniczyć wpływy Iranu w regionie.

USA nie będą w stanie powstrzymać Iranu od eksportowania ropy, a wszelkie próby uniemożliwienia irańskich dostaw tego surowca przez Zatokę Perską doprowadzą tam do całkowitego zablokowania eksportu ropy – oświadczył we wtorek 4 grudnia irański prezydent Hasan Rowhani.

Na początku listopada USA ponownie nałożyły na Iran sankcje dotyczące sprzedaży ropy, które zostały zniesione po podpisaniu w 2015 roku porozumienia nuklearnego. Amerykańskie restrykcje obejmują m.in. zakaz kupowania irańskiej ropy naftowej oraz prowadzenia transakcji z irańskimi bankami. Tymczasowo – na sześć miesięcy – zwolnione z zakazu kupna irańskiej ropy naftowej zostało osiem krajów: Chiny, Turcja, Korea Południowa, Indie, Włochy, Grecja, Japonia i Tajwan.

Przez cieśninę Ormuz, łączącą Zatokę Perską z Morzem Arabskim, przepływa 20 proc. światowej ropy. Teheran wielokrotnie zapowiadał, że może zablokować cieśninę w reakcji na wrogie działania USA, w tym groźby ograniczenia eksportu irańskiej ropy, ostrzegając, że jeśli Iran nie będzie mógł sprzedawać swojego surowca z powodu presji USA, to nie będzie mógł tego robić żaden inny kraj regionu.
media

I pomyśleć, że za wszystkim stoi malutki kraj – Izrael.

Amerykańskie ultimatum na które odpowiedz Rosji została już wcześniej udzielona.

 

Amerykanie stawiają ultimatum Rosji: Macie 60 dni na powrót do przestrzegania traktatu INF – powiedział we wtorek 4 grudnia w Brukseli sekretarz stanu USA Mike Pompeo. W przeciwnym razie Waszyngton rozpocznie procedurę wyjścia z tego układu – ostrzegł. Moskwę ostrzega także NATO.

Tymczasem prezydent Rosji Władimir Putin już 19 listopada oświadczył, że decyzja Stanów Zjednoczonych o wycofaniu się z układu o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu (INF) „bezwarunkowo nie może pozostać i nie pozostanie bez odpowiedzi” ze strony Rosji.

Amerykańskie ultimatum na które odpowiedz została już udzielona, brzmi jak głos z piaskownicy i raczej nie doczeka się poważnego potraktowania.

Nie chcemy żadnego wyścigu zbrojeń, nie chcemy nowej zimnej wojny – mówił na konferencji prasowej sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Nowa zimna wojna jest już niestety faktem i sekretarz generalny NATO powinien zejść na ziemię a nie bujać w obłokach.

Układ INF (Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty) został podpisany w 1987 roku przez USA i ówczesny ZSRR. Przewiduje likwidację arsenałów nuklearnych pocisków rakietowych pośredniego (IRBM) i średniego zasięgu (MRBM), a także zabrania ich produkowania, przechowywania i stosowania.

Można Rosji nie lubić, ale USA to jeszcze gorszy agresor niż Rosja.

Prezydent Donald Trump zabiega o nowy ład światowy utrzymywany w mocy przez amerykańskie przywództwo i amerykańską demokrację – powiedział również we wtorek 4 grudnia sekretarz stanu USA Mike Pompeo w Brukseli, obwiniając zarazem Iran i Chiny o destabilizację na świecie.

Ujawniono listę krajów które nie lubią USA, nazywa się Atlas Świata.  😉

 

Szanse na powstanie sił kosmicznych USA jako oddzielnej gałęzi US Army są na ten moment równe zeru.

Pomysł stworzenia specjalnego oddziału sił kosmicznych USA sięga marca 2018 r., kiedy to prezydent Donald Trump po raz pierwszy zasugerował chęć stworzenia 6 oddziału armii amerykańskiej, skupiającego się całkowicie na kosmosie.

W sierpniu 2018 r. wiceprezydent Mike Pence zapowiedział, że dojdzie do tego przed 2020 r. Rzeczywistość jest jednak brutalna i weryfikuje mrzonki Trumpa o siłach kosmicznych USA.

– Ponieważ robimy coraz więcej projektów w kosmosie, być może potrzebujemy nowej siły. Nazwiemy ją siłami kosmicznymi. Nie mówiłem tego na poważnie. Ale później pomyślałem, jaki to dobry pomysł. Być może będziemy musieli to zrobić – mówił Trump o siłach kosmicznych.

Te deklaracje narodziły liczne dowcipy i memy o planowanych siłach kosmicznych. Niestety, wydaje się, że nowy oddział armii amerykańskiej nie powstanie. Nawet jeżeli kiedyś siły kosmiczne powstaną, to będą one częścią Sił Powietrznych USA.

Urzędnicy Pentagonu odeszli od tego pomysłu, ponieważ obawiali się, że nie zostanie on zaakceptowany przez Kongres, co wydaje się szczególnie mało prawdopodobne teraz, gdy Demokraci kontrolują Izbę po ostatnich wyborach.

media

Ja czegoś nie rozumiem, amerykanów w kosmos wożą ruskie rakiety, no to na xuj im siły kosmiczne? Liczą, że Rosja ich podrzuci na pole walki, jakby co?

Współczesna rewolucja francuska nosi żółte kamizelki.

 

W Paryżu kolejny dzień trwa manifestacja przedstawicieli ruchu protestacyjnego „żółte kamizelki”, francuscy obserwatorzy zastanawiają się nad przyszłością tego ruchu.

Protesty wybuchły 17 listopada.

W sondażach poparcie dla protestujących wyraża już około 85 proc. ankietowanych.

Przywódca centrali związkowej CFDT powiedział dziennikarzom, że rząd zbiera to, co zasiał i wyliczył: pogardę dla instancji pośrednich, takich jak związki, i całkowite oddzielenie się od społeczeństwa.

Przebywający w Argentynie na szczycie G20 prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że w najbliższym czasie podejmie dodatkowe decyzje, ale w żadnym wypadku nie będzie to wycofywaniem się z planowanego podwyższenia akcyzy na paliwo, przeciwko którego buntują się protestujący.

Macron wyraźnie powiedział też, że nie będzie osobiście rozmawiał z „żółtymi kamizelkami”.

Przywódca będącego w koalicji rządowej centrowego ugrupowania Modem powiedział, że od pewnego momentu nie da się rządzić przeciw narodowi i dlatego nie należy dorzucać obciążeń do obciążeń.

Mamy do czynienia z pierwszą wewnętrzną wojną asymetryczną, na którą nie był przygotowany ani rząd, ani partie polityczne, ani związki.

Obserwatorzy zgadzają się, że tego ruchu nie da się ustawić na prawicy czy na lewicy.
media

Piękny Emmanuel może polec na placu boju z żółtymi kamizelkami.  Głos ciemnego ludu, to złoto się nie świeci, rewolucja ścina głowy, i pożera swoje dzieci…  Czy  Marine Le Pen wygra wybory w przypadku upadku Macrona?

W Chinach urodziły się dzieci odporne na zarażenie wirusem HIV

 

Ministerstwo nauki i technologii ChRL nakazało zawieszenie badań zespołu naukowca He Jiankuia, który oburzył społeczność akademicką twierdzeniem, że zmodyfikował geny urodzonych niedawno bliźniaczek – poinformował w czwartek 29 listopada wiceszef resortu Xu Nanping.

– Stanowczo się temu sprzeciwiamy. Ministerstwo nauki i technologii nakazało już właściwym instytucjom, by tymczasowo wstrzymały działalność naukową związanych z tymi badaniami osób – powiedział Xu, dodając, że jego resort podejmie dalsze kroki po przeprowadzeniu obiektywnego dochodzenia w sprawie badań He.

Wcześniej wiceminister informował, że tego rodzaju badania są w Chinach zakazane od 2003 r.

He zaskoczył w tym tygodniu społeczność akademicką twierdzeniem, że w listopadzie w Chinach urodziły się pierwsze na świecie dzieci o zmodyfikowanych genach, nazywane przez niego pseudonimami Lulu i Nana. Zmiana, dokonana w embrionach metodą CRISPR/Cas9, miała polegać na usunięciu genu CCR5 i tym samym zapewnieniu dzieciom odporności na zarażenie wirusem HIV.

Twierdzenia He, które nie zostały jak dotąd niezależnie zweryfikowane, wywołały powszechne oburzenie. Na naukowca spadła krytyka ze strony chińskich i zagranicznych uczonych, przedstawicieli chińskich władz, a także uniwersytetu, na którym jest zatrudniony. Uczelnia odcięła się od jego działalności, twierdząc, że He przebywa na bezpłatnym urlopie.

Eksperymenty He potępili również w czwartek organizatorzy konferencji poświęconej edycji genów ludzkich, podczas której naukowiec opowiadał o swoich badaniach. „Nawet jeśli modyfikacje zostaną potwierdzone, procedura była nieodpowiedzialna i niezgodna z międzynarodowymi normami” – napisano w komunikacie na stronie internetowej konferencji. Zarzucono przy tym He szereg nieprawidłowości, w tym niespełnienie standardów etycznych i nieprzejrzystość procedur klinicznych.

Komentujący sprawę uczeni i przedstawiciele władz podkreślają jednak, że wciąż nie wiadomo na pewno, czy przekazane przez He informacje są prawdziwe. Podczas konferencji w Hongkongu chiński naukowiec oświadczył, że badania zostały zgłoszone do czasopisma naukowego do oceny, ale nie podał tytułu tej publikacji.

He twierdzi, że wyniki jego badań mogą pomóc milionom osób obarczonych chorobami genetycznymi. Ogłosił, że zamierza monitorować dzieci przez 18 lat, a także później, jeśli wyrażą na to zgodę.
media

Jet to rewolucja na miarę sklonowanej owcy Dolly czy Louise Brown, pierwszego dziecka urodzonego w wyniku zapłodnienia in vitro. Może to zakazane, ale nikt tego już nie powstrzyma, bo kto bogatym zabroni?