Mięso jest mięsem, tylko wtedy gdy pochodzi od zwierzęcia.

Amerykański stan Missouri jako pierwszy na świecie uregulował użycie słowa „mięso”. Mięso jest więc mięsem, o ile pochodzi od zwierzęcia. Producenci roślinnych substytutów protestują.

Nowe prawo weszło w życie 28 sierpnia 2018 r. Missouri stało się tym samym pierwszym stanem USA, które wprowadziło prawo zabraniające producentom żywności używania słowa „mięso” w odniesieniu do czegokolwiek innego niż mięso zwierzęce.

Wprowadzona regulacja ma na celu ochronę konsumentów przed produktami wytwarzanymi przez producentów tego, co nazywa fałszywym lub nietradycyjnym mięsem.

Chodzi głównie o tak zwane czyste mięso, znane również jako mięso hodowane w laboratorium, które wytwarza się z hodowanych komórek tkanek zwierzęcych, oraz mięso pochodzenia roślinnego, wytwarzane zazwyczaj ze składników takich jak soja, tempeh i seitan.

Wprowadzone prawo stanowe zabrania „fałszywego przedstawiania produktu jako mięsa, jeśli nie pochodzi z zebranego żywego inwentarza lub drobiu”. Osoby, które naruszą to prawo, mogą zostać ukarane grzywną w wysokości 1000 dolarów i uwięzione na rok. Zbliżona argumentacja rozwija się też na poziomie federalnym.

Nad wprowadzeniem ustawy pracowało Stowarzyszenie Missouri Cattlemen’s Association, które powoływało się na powstający wśród konsumentów zamęt terminologiczny i potrzebę ochrony miejscowych ranczerów.

Producenci roślinnych namiastek, zamienników i substytutów prawdziwego zwierzęcego mięsa nie składają broni i próbują zablokować wejście ustawy w życie, a tym samym ochronę konsumentów, twierdząc, że określenie „mięso roślinne, czy mięso bazujące na roślinach” nikogo nie wprowadza w błąd. Bo samo słowo „mięso” odnosi się również do jadalnej części orzechów i owoców.

Z badań Allied Market Research wynika, że rynek substytutów mięsa osiągnie do 2025 r. globalną wartość 7,5 miliarda dolarów rocznie i w porównaniu z 4,2 miliarda dolarów w 2017 roku.
media

Z wegetarianami jest zawsze ten sam kłopot, nie chcą jeść mięsa ale wegańska pasza pod mięsnymi nazwami już im nie przeszkadza. Tak właśnie objawia się brak białka zwierzęcego na prace mózgu.

Kiedy w UE wprowadzą takie rozporządzenie „Mięso jest mięsem, o ile pochodzi od zwierzęcia”?

A w Izraelu Żydzi biją kobiety…

Organizacja pod nazwą „Sieć izraelskich kobiet” wezwała w czwartek 20 grudnia kobiety w całym kraju do udziału w codziennych demonstracjach przeciwko przemocy wobec kobiet. Proponuje 25-minutowe przerwy w pracy o godz. 10 rano.

Motywem do ogłoszenia apelu było umieszczenie więźniów, którzy odbywają kary pozbawienia wolności za przemoc domową i za gwałty wobec kobiet, na zatwierdzonej przez izraelski Sąd Najwyższy liście około tysiąca osadzonych, którzy wobec zatłoczenia zakładów penitencjarnych mają być wkrótce zwolnieni przed zakończeniem odbywania kary.

„Sieć izraelskich kobiet” poinformowała, że niemal co trzeci z listy objętych przedterminowym zwolnieniem to mężczyzna skazany za przemoc domową lub za przestępstwa na tle seksualnym.

Zapowiedź masowych zwolnień więźniów przed końcem odbywania kary została ogłoszona w kilka dni po tym, gdy w całym Izraelu kobiety wzięły liczny udział w protestacyjnym strajku generalnym i demonstracjach przeciwko przemocy ze strony mężczyzn. Kosztowała ona tylko w tym roku w ośmiomilionowym Izraelu życie 25 kobiet.

Uczestniczki ruchu przeciwko przemocy domowej domagają się również zrealizowania przez rząd zatwierdzonego już przed kilku laty projektu kampanii przeciwko tej pladze. Na cele kampanii rząd zarezerwował w budżecie 250 milionów szekli, tj. 58 milionów euro…
media

Wierzyć się nie chce, takie rzeczy w kraju koszernych nadludzi… Agresję mają we krwi.

Wąchanie używanych skarpet może być przyczyną wielu groźnych chorób.

Pewien Chińczyk trafił do szpitala z powodu zbyt częstego wdychania zapachu własnych skarpetek.

Historia, która może wydawać się nieprawdopodobna, wydarzyła się w Zhangzhou w południowo-wschodnich Chinach. Pewien 37-letni mężczyzna nazywany w lokalnych mediach Peng nagle zaczął odczuwać bóle w klatce piersiowej. Po pojawieniu się w szpitalu przeprowadzono RTG, aby określić przyczynę bólu, a także źródło towarzyszącego mu kaszlu.

U mężczyzny szybko zdiagnozowano grzybicę płuc. Zatrzymano go w szpitalu w celu pełnego wyleczenia, podczas gdy lekarze próbowali ustalić przyczynę takich dolegliwości.

Od Penga pobrano wymaz z ust i odkryto, że grzybica płuc rozwinęła się najprawdopodobniej przez zwyczaj wąchania noszonych skarpet. Infekcja rozwinęła się na nogach, a zarodniki grzybów przedostały się przez nos do płuc.

Mężczyzna wyznał lekarzom, że „uzależnił się” od wąchania skarpet, które nosił w ciągu dnia. Regularne wąchanie skarpet noszonych na nogach z grzybicą spowodowało rozprzestrzenienie się choroby.

Nie jest jasne, dlaczego Peng uzależnił się od wąchania skarpet. Lekarze przewidują jego pełne wyzdrowienie.
media

Ktoś zna lepszy sposób, aby sprawdzić, czy skarpetki są jeszcze czyste?  😉

W Kościele katolickim uważają, że słychać diabelski rechot. Neopoganie nadciągają!

Neopogaństwo, nowoczesne pogaństwo – to zbiorcze określenie współczesnych systemów wierzeń, poglądów, zjawisk i ruchów religijnych lub parareligijnych, dążących do wytworzenia duchowości opozycyjnej wobec religii monoteistycznych.

W węższym znaczeniu neopogaństwo to usiłowanie wskrzeszenia dawnych religii (rekonstrukcjonizm), w szerszym – także tworzenie religii nowych poprzez eklektyczne łączenie elementów zaczerpniętych z różnych wierzeń czy wręcz konstruowanie wyznania od podstaw. W formie przymiotnika terminem tym określa się też powszechnie niektóre oficjalnie zarejestrowane i działające związki wyznaniowe (w tym część tzw. nowych ruchów religijnych).

Część znawców lub wyznawców tej grupy religii uważa termin „pogaństwo” i „neopogaństwo” za określenia deprecjonujące. Poganie etniczni, ale nie neopoganie powszechniej stosują (bez tego rodzaju nacechowania) termin rodzimowierstwo (jako ogólnie pojmowany system wierzeń etnicznych oraz religii bezpośrednio do nich nawiązujących). W przypadku większości pierwotnych wierzeń etnicznych za bardziej obiektywne z naukowego punktu widzenia uznane jest też użycie terminu określającego system wierzeń z przymiotnikiem określającym jego pochodzenie np. „politeizm”.

Terminem neopoganin określają się osoby nie będące wyznawcami dawnych wierzeń etnicznych oraz nie nawiązujące do nich wcale bądź jedynie w niewielkim stopniu.
Wikipedia

W Kościele katolickim uważają, że słychać diabelski rechot. Neopoganie nadciągają!

Większym zagrożeniem niż zjazdy pogan jest tzw. neopogaństwo, które rozprzestrzenia się w sposobie myślenia. Także katolików – pisze Fronda.

Neopoganie są wśród nas, może jesteś jednym z nich?

Wielu katolików darzy takim samym szacunkiem św. Antoniego i jakiś amulet np. w samochodzie. Wielu wznosi modły się do Matki Bożej a równocześnie chodzą do wróżki itd…

Dlaczego Zeus miał małego penisa? Czyli skąd wzięły się malutkie przyrodzenia starożytnych rzeźb.

Zastanawialiście się kiedyś, czemu posągi przedstawiające starożytnych Greków i Rzymian mają takie małe członki? My tak, postanowiliśmy więc sprawdzić, dlaczego starożytne rzeźby nie są nigdy hojnie „obdarzone przez naturę”.

Współcześnie duży rozmiar penisa postrzegany jest jako symbol męskości i sprawności seksualnej. Duży członek jest źródłem męskiej dumy. Jak było kiedyś? Starożytny kanon piękna męskiego ciała zupełnie różnił się od dzisiejszego. A duży rozmiar penisa był przypisany tylko mitologicznym stworzeniom i zwierzętom.

Starożytni Grecy łączyli posiadanie dużego przyrodzenia z negatywnymi cechami charakteru. Mężów hojnie obdarzonych przez naturę określali jako szpetnych, lubieżnych i mało inteligentnych, gardzono nimi niczym barbarzyńcami. Natomiast posiadacze małych penisów utożsamiani byli z cechami godnymi elit. Postrzegani byli jako inteligentni, uduchowieni, przestrzegający zasad moralnych.

Mały penis wcale nie oznaczał ubogiego życia seksualnego Starożytnych Greków. Przeciwnie. Właściciele małych przyrodzeń odbywali dużo stosunków seksualnych a ich mały rozmiar im to wręcz umożliwiał.

W kulturze Starożytnych Greków znajdziemy też przykłady rzeźb postaci z dużymi penisami. Należą do nich posągi satyrów, mitologicznych bożków płodności i urodzaju przedstawiani jaki pół człowiek, pół kozioł oraz grecki bóg płodności Priapus. Hera rzuciła na niego klątwę, przez co stał się szpetnym impotentem z wieczną erekcją. Jak się okazuje obsesja na temat wielkości penisa była na porządku dziennym od zawsze. Zmienił się tylko nieznacznie punkt odniesienia.

Mały ale wariat?

Dzień Dobry. 15 grudnia 2018 r. Szaro-bury zimowy weekend.

Dzień Dobry Bardzo. 😀 Sobota 15 grudnia – Dzień Palenia Świec Aniołkom, Dzień Obserwacji, Dzień Wafla.

Imieniny dziś obchodzą: Antoni, Bachus, Bakchus, Celina, Drogosław, Drogosława, Euzebiusz, Ireneusz, Jan, Maksymin, Maksymina, Maria, Maryn, Maryniusz, Mścigniew, Mścigniewa, Nina, Saturnin, Teodor, Walerian, Weronika, Wiktor, Wolimir. Solenizantom składam najlepsze życzenia.

Z kalendarium:
1891 – W Springfield (Massachusetts) James Naismith zorganizował pierwszy mecz wymyślonej przez siebie koszykówki.
1939 – Premiera filmu „Przeminęło z wiatrem”.
1951 – W Warszawie odbył się pierwszy publiczny pokaz telewizyjny.
1970 – Grudzień 1970: grupa robotników podpaliła budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku.
1981 – Stan wojenny: ZOMO rozpoczęło pacyfikację KWK „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju. Padły pierwsze strzały do górników.
1999 – W Japonii odlano największą na świecie sztabę złota o masie 200 kg.
2006 – Dokonano oblotu amerykańskiego myśliwca wielozadaniowego Lockheed Martin F-35 Lightning II (latający indyk).
2016 – Uruchomiono europejski system nawigacji satelitarnej Galileo.

Za oknem pochmurno, wieje wiatr. Temperatura w okolicy -1. Może przelotnie padać śnieg.

Życzę miłego dnia.

Kosmos zmienia strukturę mózgu.

Przebywanie w kosmosie zmienia sposób funkcjonowania mózgu. To odkrycie może być kluczowe w kontekście przyszłych misji kosmicznych.

Nowe badania przeprowadzone przez zespół naukowców z Uniwersytetu w Antwerpii skupiły się na mózgach astronautów przed i po ich sześciomiesięcznych misjach kosmicznych. Okazało się, że przedłużone okresy przebywania w warunkach mikrograwitacji zmieniają strukturę mózgu. Niektóre były zauważalne u astronautów nawet 7 miesięcy po powrocie na Ziemię.

Uczeni wykonali skany MRI 10 astronautów przed ich wylotem w kosmos i kilka tygodni po powrocie na Ziemię. W siedmiu przypadkach przeprowadzono także trzeci skan po kilku miesiącach. Zauważono zmniejszenie objętości istoty szarej w całym mózgu, ze szczególnym wpływem na korę przedczołową i korę skroniową.

Odnotowano także zmniejszoną ilość istoty białej mózgu, czyli substancji, która łączy ze sobą poszczególne elementy istoty szarej. Zauważono również zmiany w dystrybucji płynu mózgowo-rdzeniowego, który usuwa toksyny. Bez grawitacji więcej płynów przedostaje się do głowy i właśnie tam gromadzi.

Niektóre zmiany utrzymywały się nawet siedem miesięcy po zakończeniu misji. Póki co, naukowcy nie wiedzą jak długotrwałe są zmiany w strukturze mózgu wynikające z przebywania w warunkach mikrograwitacji. Niezbędne są kolejne badania, które mogą rzucić cień na planowaną załogową misję na Marsa.
interia.pl

Nim dolecą na Marsa to się mózgi zlasują. Trzeba znać ludzkie ograniczenia… Dobry bóg wiedział, że to tałatajstwo które stworzył zechce rozłazić się po wszechświecie i dlatego postanowił to dyskretnie utrudnić… 😉

Kard. Dziwisz – droga na książęcy zydel.

Zaczęło się od Wawelu, potem były dziwne historie z relikwiami i błogosławieństwo Jana Pawła II dla polskiego bramkarza. Wydawało się, że kard. Stanisław Dziwisz może zmienić polski Kościół. Został tylko cień.

Przemysław Tytoń obronił karnego w meczu z Grecją dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II – ogłosił kard. Dziwisz po meczu otwarcia Euro 2012. „Głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie” – dodał kardynał. Internauci natychmiast przystąpili do ataku: „Słusznie prawisz! Tylko czemu JP2 nie pomógł piłkarzom wygrać meczu? To już zaczyna być chore”.

Przez 27 lat kard. Dziwisz był szarą eminencją Watykanu. Nazywano go wicepapieżem albo selekcjonerem, bo to on decydował, kto i co trafia do Jana Pawła II. Sam siebie nazywał cieniem. Biskupowi Pieronkowi powiedział kiedyś: „Mnie nie ma. Rozumiesz? Nie ma. Ja nie istnieję. Ja jestem cień”. Kiedy w 2005 r. został metropolitą krakowskim, musiał zacząć istnieć. Jednak zamiast nabierać pewności w nowej roli, coraz bardziej tracił grunt pod nogami. I papieską spuściznę, której chciał strzec, rozmienił na drobne.

Gdyby Stanisław Dziwisz nie spotkał Karola Wojtyły, wiódłby pewnie żywot wikarego migrującego od parafii do parafii, który po latach dochrapuje się funkcji proboszcza. Początki, jak sam kiedyś przyznał, miał traumatyczne. W pierwszej parafii, do której trafił po krakowskim seminarium, zaatakowały go psy. Uciekł na cmentarz, wdrapał się na najwyższy krzyż. Dyndającego księdza zobaczyła pobożna parafianka. Przerażona zapytała, czy to jakiś znak? Tak – odparł. – To znak, aby się stale podciągać.

Okazja trafiła się po trzech latach. Został kapelanem krakowskiego biskupa Karola Wojtyły. Szybko się okazało, że Dziwisz potrafi zająć się papierkową robotą, a jednocześnie dbać o pryncypała. Organizował wizyty i pakował Karolowi Wojtyle walizki. Gdy krakowski kardynał został papieżem, pierwszą osobą, którą wezwał po konklawe do siebie, był właśnie Dziwisz. „Stasiu, czy ty się nie dziwisz?” – zapytał w progu. Stasio został osobistym sekretarzem Ojca Świętego. Był teraz nazywany Don Stanislao.

W jednym z niedawnych wywiadów kard. Dziwisz mówił: „Całe moje życie było związane z Janem Pawłem II. Jestem przekonany i doświadczyłem tego, że w tej chwili on jest ze mną bardziej niż ja z nim. Może za życia było odwrotnie. I to, że jest ktoś, kto śledzi moje kroki, przynosi mi spokój wewnętrzny”.

Funkcję metropolity krakowskiego otrzymał od papieża Benedykta XVI dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II. Jedni mówili, że chodziło o pozbycie się Dziwisza z Watykanu, inni, że to scenariusz napisany przez Jana Pawła II. To Karol Wojtyła uczynił Dziwisza biskupem, a potem arcybiskupem. Już od Benedykta XVI dostał kapelusz kardynalski. Papiescy sekretarze nie zwykli otrzymywać tak wysokich nominacji. Dostał też jedną z najważniejszych polskich diecezji, na czele której stały wcześniej silne osobowości – Adam Sapieha, Karol Wojtyła, Franciszek Macharski.

Dla krakusów różnica między Macharskim a Dziwiszem jest uderzająca. Macharski pochodzi z inteligenckiej rodziny, jest gruntownie wykształcony, ale i bardzo skromny, można go spotkać na spacerze po Plantach. I Dziwisz, syn kolejarza z małopolskiej wsi, z doktoratem zrobionym już w czasach watykańskich, nie wypuszcza się na krakowskie ulice inaczej niż w limuzynie, odizolowany od wiernych. O jego kurii mówi się: dwór na wzór Watykanu.

  • Krakowska kuria to zawsze było miejsce, gdzie przychodziło się z różnymi sprawami. Od ratowania komuś życia po skargę na sąsiadkę – mówi jeden z krakowskim księży. – A do kardynała Dziwisza trzeba się zapisywać, składać podania o przyjęcie jak w urzędzie. Ja na audiencję czekam już drugi miesiąc.

Mieszkańcy Krakowa pamiętają Dziwiszowi i to, że dostali go niejako w pakiecie. Poprzedni metropolita Franciszek Macharski na swego następcę przez lata szykował Kazimierza Nycza. Dziś Nycz jest metropolitą warszawskim, ale wcześniej na kilka lat trafił do Koszalina, by zrobić Dziwiszowi miejsce.

  • Kardynał Dziwisz za swe główne posłannictwo uznał rolę kustosza pamięci po Janie Pawle II – mówi prof. Michał Rożek, krakowski historyk sztuki i wspomina zabawną sytuację sprzed paru lat, gdy napisał książkę „Mężowie niezłomni” o Adamie Sapiesze i Karolu Wojtyle. Kardynał Dziwisz jako pierwszy stawił się na targach książki, gdzie książka Rożka miała swą premierę. Chciał koniecznie zobaczyć, czy o jego papieżu nie napisano czasem czegoś, co mogłoby zaszkodzić procesowi beatyfikacyjnemu Jana Pawła II.

W pierwszych latach w Krakowie kard. Dziwisz potrafił zaskoczyć wszystkich odważnym wystąpieniem przeciwko ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. To wtedy szef Radia Maryja nazwał prezydentową Marię Kaczyńską czarownicą. Episkopat przygotowywał list wzywający Rydzyka do opamiętania, ale nie chciał wyciągać wobec redemptorysty żadnych konsekwencji. Dziwisz uznał to za błąd i odrębne stanowisko ujawnił w mediach, co stanowiło złamanie świętej zasady tajności biskupich obrad. Był sierpień 2007 r., w październiku, na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi, kard. Dziwisz przyjął u siebie Donalda Tuska. Była to nietypowa dla polskiego Kościoła demonstracja sympatii politycznych, bo większość hierarchów popierała wówczas PiS.

Dziwisza okrzyknięto głową Kościoła łagiewnickiego (czytaj: otwartego na zmiany) w opozycji do Rydzyka – lidera Kościoła toruńskiego (czytaj: konserwatywnego). Krakowski metropolita zaczął uchodzić za tego, który może uwolnić Kościół od dyktatu Radia Maryja i zaczęto wskazywać go jako kandydata na kolejnego przewodniczącego Episkopatu Polski.

Problem jednak w tym, że Stanisław Dziwisz nigdy nie miał natury wojownika. W watykańskich czasach najczęściej wypowiadane przez niego zdanie brzmiało: „Zobaczymy, co da się załatwić”. A że wpływy miał wielkie, to wszystko szło jak z płatka. W Krakowie wiele się zmieniło. Jako metropolita musiał brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje i składane deklaracje, a jego wpływy w episkopacie okazały się niewielkie. Występując przeciwko większości konserwatywnych hierarchów, naraził się na ich niechęć i szybko pojął, że może to pokrzyżować realizację najważniejszego z jego punktu widzenia przedsięwzięcia – budowę Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”.

Zaczął się lękać i zmieniać zdanie. Polityków PO nazwał judaszami, którzy uważają się za katolików, a popierają in vitro. Wydał wojnę Janowi Tomaszowi Grossowi za książkę „Strach” opisującą polski antysemityzm w latach powojennych. Próbował uciszyć ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który chciał lustrować kościelnych hierarchów. W 2010 roku po katastrofie smoleńskiej, ku zaskoczeniu wielu, zgodził się na pochówek na Wawelu Lecha i Marii Kaczyńskich.

Gdy nieoficjalna informacja o wawelskim pochówku zaczęła krążyć po Polsce, komórka ówczesnego sekretarza kard. Dziwisza, ks. Dariusza Rasia, dzwoniła bez przerwy. Odpowiadał SMS-em: „Szanse na zmianę decyzji małe. Kardynał jest do niej przekonany”. Jeden z krakowskich księży mówi: – Kardynał jest jak minister, podejmując decyzje, musi mieć świadomość, jakie będą konsekwencje dla całego rządu, dla kraju. U kardynała Dziwisza takiego myślenia nie ma. Działa pod wpływem emocji, myślę nawet, że dziś żałuje decyzji o Wawelu. Bo ona uświadomiła wielu ludziom, że uczynienie kard. Dziwisza metropolitą krakowskim było nieporozumieniem.

  • Kardynał pokazał, że jako gospodarz Wawelu nie ma kompletnie wyczucia, czym to miejsce jest dla Polaków. Dopuścił się desakralizacji Wawelu i Polacy mu tego nie wybaczą – mówi Leszek Mazan, dziennikarz i autor książek o Krakowie. O Dziwiszu zaczęto mówić: „Prywatnie fajny gość, ale funkcja kardynała go przerosła. To proboszcz, który dostał diecezję za parafię”.

Od czasu historii z pogrzebem na Wawelu kard. Dziwisz się zmienił. Zaczął podejmować niezrozumiałe decyzje: wydał zgodę na pochówek innej ofiary katastrofy smoleńskiej, Janusza Kurtyki, w Panteonie Sławnych Polaków i w przeddzień pogrzebu, pod wpływem krytyki, z tej zgody się wycofał. Wydał zakaz grania świeckiej muzyki w kościołach, po czym również po fali krytyki z niego zrezygnował. Najwięcej oburzenia wywołało jednak szafowanie papieskimi relikwiami: włosy, skrawki sutanny, a nawet ułamany ząb Jana Pawła II. I krople krwi papieża. Jedną z nich podarował kierowcy rajdowemu Robertowi Kubicy, który uległ wypadkowi.

  • Nie mogłem wtedy wyjść ze zdumienia – opowiada Leszek Mazan – bo tak się składa, że byłem jedną z pierwszych osób, której kardynał pokazał ampułkę z papieską krwią. Rozmawialiśmy, czy serce Jana Pawła II powinno wrócić do Polski i wtedy on powiedział: „Mnie ta relikwia niepotrzebna, ja mam swoją” i wyciągnął z szuflady biurka ampułkę z krwią. Pamiętam błysk w jego oczach, widać było, że pokazuje mi coś, co jest niezwykle dla niego ważne i nagle tę kroplę oddaje kierowcy rajdowemu. I nie robi tego osobiście, ale przez dziennikarza telewizyjnego.

Kardynał Dziwisz zaskakiwał coraz bardziej. W Boże Ciało stanął w obronie Telewizji Trwam i ojca Rydzyka, twierdząc, że „uczą szacunku dla ludzi inaczej myślących”. Zdradził też włoskiej telewizji, że jest w posiadaniu kasety z ostatnimi słowami papieża wypowiedzianymi półtora miesiąca przed śmiercią, tuż przed zabiegiem tracheotomii, po którym papież nie mógł już mówić. Przez lata był cieniem papieża, dziś jest jak własny cień.
newsweek.pl

Nie dało się zrobić z proboszcza księcia kościoła, ciekawe co czułby jego pryncypał gdyby mógł to zobaczyć? W końcu to JP II zgotował nam ten los i posadził pokojowca na książęcym zydlu.

Portal społecznościowy Google+ zostanie wygaszony…już w kwietni 2019 r.

Portal społecznościowy Google+ zostanie wygaszony…już w kwietni 2019 r.

Google ogłosiło w październiku 2018 r., że za kilka miesięcy zamknie serwis Google+. Okazuje się, że zrobi to wcześniej – wszystko za sprawą świeżo wykrytej luki bezpieczeństwa.

Główną przyczyną decyzji Google o wcześniejszym zamknięciu serwisu jest nowa luka, która znalazła się w interfejsie API używanym w Google+. Dzięki niemu ponad 400 aplikacji mogło bez problemu uzyskać dostęp do nazw, dat urodzenia, adresów e-mail, zdjęć profilowych czy innych informacji o użytkownikach korzystających ze wspomnianej usługi.

W związku z odkryciem nowego błędu, amerykański gigant poinformował, iż serwis przestanie istnieć w kwietniu 2019 roku, zamiast jak to pierwotnie planowano, w sierpniu 2019.
interia.pl

Google+ wystartowało w czerwcu 2011 roku, będąc w założeniu bezpośrednią konkurencją dla Facebooka. Początkowo zyskał pewną popularność, ale szybko stał się miejscem głównie dla branży internetowej i mediów. W 2015 roku serwis miał około 110 mln użytkowników.

Już na starcie było wiadomo, że Google+ nie powtórzy sukcesu Facebooka. To była długa agonia.  Internet jakby się kurczył.

Opowiastka z morałem.

Pewien niewidomy mężczyzna usiadł pod murem przy ruchliwym chodniku w mieście, postawił przed sobą kapelusz, a obok kawałek kartonu z napisem „Jestem niewidomy i proszę o pomoc”.

Znany publicysta, który przechodził obok, zauważył, że w kapeluszu niewidomego znajdowało się tylko kilka drobniaków.
Przykucnął i włożył do kapelusza banknot, następnie nie pytając o zgodę wziął karton, odwrócił i napisał jedno zdanie.
Położył na miejsce i odszedł.

W godzinach popołudniowych, kiedy ponownie przechodził obok niewidomego, zauważył, że w kapeluszu znajduje się pokaźna ilość monet oraz banknoty o różnym nominale.

Niewidomy bezbłędnie rozpoznał po krokach osobę, która coś mu napisała na kartonie.
Poruszony z lekka pyta:

  • Co pan takiego napisał na moim kartonie?
    Publicysta z uśmiechem odparł:
  • W zasadzie nic szczególnego!… Napisałem pana zdanie w inny sposób!… „Dzisiaj przyszła wiosna, a ja nie mogę tego zobaczyć”

Morał:
Jeśli sprawy nie idą jak należy, zmień strategię, zobaczysz, będzie lepiej!