Pij z głową. Przygotowania pozwolą uniknąć kaca mordercy…

Podobno Polak nie wielbłąd – pić musi. No więc dobrze, wiadomo, że będziemy pić. Jak się do tego przygotować?
Oczywiście chodzi nie tylko o zaopatrzenie barku i lodówki, ale także o „nastawienie” swojego organizmu na udaną imprezę.

Zaczynamy od solidnego posiłku zjedzonego godzinę czy dwie przed pierwszym drinkiem. Choć nie wszystkim przypadnie to do gustu, ważne, by zawierał sporo tłuszczu, który pokryje ściany żołądka ochronną powłoką. Zostanie spowolnione przyswajanie alkoholu, a przez to zmniejszy się prawdopodobieństwo kaca.

Duży obiad: warzywa, mięso z gęstym, zawiesistym sosem. Dobrze sprawdzą się także tosty z serem i szynką czy duża porcja jajecznicy na maśle, z kiełbasą albo boczkiem.

Równie ważna będzie obecność witamin z grupy B, witaminy C, magnezu oraz potasu. Wzmocnią one odporność organizmu, pomagając mu przygotować się na szaloną noc.

Zawczasu zadbajmy też o uzupełnienie płynów. Optymalnym rozwiązaniem jest wypijanie szklanki niegazowanej wody po każdej porcji alkoholu (czyli kieliszku wódki, lampce wina, kuflu piwa), ale wiadomo, że podczas zabawy raczej nie będziemy o tym pamiętać. Jeszcze przed wyjściem – bądź przyjęciem gości – wypijmy więc dwie-trzy szklanki wody.

Nie zapominajmy również o czynnikach ogólnych, które decydują o szybkości, z jaką możemy się uporać ze skutkami rozkładu alkoholu na aldehyd octowy (to on jest przyczyną złego samopoczucia, bólu głowy, osłabienia i innych symptomów „dnia po”).

W nocy przed planowaną zabawą dobrze się wyśpijmy, a jeśli palimy – przez cały dzień postarajmy się jak najrzadziej sięgać do paczki. Dwie używki naraz to dla naszej wątroby potężny cios, którego skutki będziemy odczuwać znacznie dłużej.

Tak przygotowani możemy już przystąpić do płynnej konsumpcji. Ale nie tylko płynnej! Niezależnie od wcześniejszych przygotowań między kolejnymi porcjami alkoholu warto coś przekąsić. Nie chodzi tu oczywiście o surowe marchewki. W innych okolicznościach byłyby co prawda bardzo pożądaną przegryzką, jednak do pary z procentami wybierzmy bardziej konkretne dania.

Na stole razem z kieliszkami powinny się więc znaleźć różne sałatki, talerze serów i wędlin, kiełbaski bankietowe, koreczki, małe kanapki, jajka przybrane majonezem bądź sosem tatarskim… w ostateczności możemy zaoferować nawet paluszki, krakersy i chipsy, choć ze względu na znikomą zawartość składników odżywczych jest to rozwiązanie niemal najgorsze z możliwych. Mimo wszystko jednak lepsze niż brak jakichkolwiek przekąsek.

Ostatnie środki przeciwkacowe powinniśmy sobie zaaplikować tuż przed położeniem się spać. Problem polega na tym, że jeśli impreza była bardzo żywiołowa, możemy mieć kłopoty z kojarzeniem czegokolwiek, więc szczególnie ważne jest zakodowanie w głowie odpowiedniego postępowania.

Nawet jeśli absolutnie nie mamy na to ochoty, wypijmy dwie szklanki niegazowanej wody mineralnej, napoju izotonicznego lub soku pomidorowego. Można też łyknąć kilka tabletek witaminy C i aspirynę, by przebudzenie było możliwie najmniej bolesne.
media

Pozostaje jedynie życzyć miłej zabawy.

Możesz spróbować zaplanować płeć dziecka.

Wiele par na całym świecie chciałoby zwiększyć prawdopodobieństwo spłodzenia potomka określonej płci. Co niektórzy próbują po kilka razy, w rezultacie czego mają czterech synów lub pięć córek i wciąż starają się o dziecko płci przeciwnej. Istnieje kilka metod, które pomogą przyszłym rodzicom w „trafieniu” wymarzonej płci. Oto najskuteczniejsze z nich – wszystkie sprawdzone przez rodziców! Niektóre z nich znamy doskonale, podczas gdy inne wydają się być przynajmniej dziwne. Najważniejsze jednak, że w większości przypadków są skuteczne. Oto i one – może znajdziecie wśród nich swój typ, który spełni Wasze marzenie o synu lub córce!

Chiński Wykres Płci (Chinese Gender Chart) jest bardzo kontrowersyjną metodą planowania płci. Mimo że naukowcy i lekarze nie są przekonani co do jej skuteczności, ma ona naprawdę wielu zwolenników wśród przyszłych rodziców. Niemniej, jest ona reklamowana jako niesamowita metoda z 99% skutecznością, która była stosowana już w czasach starożytnych. Jej zwolennicy wierzą, że Ziemia, Powietrze, Ogień i Woda łączą się z duchem przyszłych rodziców i wpływają na ich szczęście, dzięki czemu w określonych dniach mogą począć dziecko wymarzonej płci. Badania tej metody ujawniły, iż ma ona jedynie 50% skuteczności, czyli w zasadzie nie działa…


Chiński Wykres Płci (Chinese Gender Chart)

Teoria doktora Shettlesa opiera się na synchronizacji stosunku płciowego z owulacją. Jeżeli para chce mieć synka, powinna kochać się tak blisko terminu owulacji, jak jest to tylko możliwe. Jeśli natomiast wolałaby dziewczynkę, powinna starać się o nią na 3-4 dni przed owulacją. Shettles twierdzi, że jego metoda działa w związku z pewnym faktem naukowym. Otóż, gameta ojca z chromosomem X (dziewczynka) jest większa i wolniejsza, podczas gdy gameta z chromosomem Y (chłopiec) jest mniejsza i szybsza, jednak ma krótszą żywotność. Shettles utrzymuje, że skuteczność jego metody to 80% dla chłopców i 75% dla dziewczynek. Jednakże badania przeprowadzone przez inGender.com nieco obaliły tę teorię, gdyż okazało się, że wartości te przedstawiają się następująco: 60% dla chłopców i 65% dla dziewczynek.

Metoda polegająca na stosowaniu specjalnej diety jest chyba najpopularniejsza i ma bardzo pozytywne opinie naukowców. Twierdzą oni bowiem, że sposób odżywiania wpływa na pH układu rozrodczego kobiety. Jeżeli przyszłym rodzicom marzy się dziewczynka, powinni oni (oboje) jeść dużo ryb, sałaty oraz pić mleko – czyli generalnie konsumować produkty bogate w wapń. Starając się o chłopca, należy jeść dużo mięsa, sodu i jaj, czyli stosować dietę wysokobiałkową. Skuteczność tej prostej metody jest imponująca – wynosi bowiem 80% i uszczęśliwiła wiele par na całym świecie. Pamiętaj, aby przed zastosowaniem którejś z tych diet skonsultować się z lekarzem.

Metoda 0+12. Kynzi, australijska matka, odkryła tę metodę po wielu latach bezskutecznych starań o córeczkę. Miała sześciu synów – mimo że stosowała wspomnianą wcześniej metodę Shettlesa. Gdy doszła do wniosku, że nie można w ten sposób zaplanować płci dziecka, postanowiła zajść w ciążę zaraz PO owulacji. Spróbowała 12 godzin po jej zakończeniu i dziewięć miesięcy później na świat przyszła jej córka! Wielu przyjaciół spróbowało tej metody i faktycznie im też udało im się spłodzić dziewczynkę. W ciągu 12 lat, aż w 80% przypadków metoda sprawdziła się! Co ciekawe, dotyczy ona tylko par starających się o córkę.

Metoda odkryta przez dr Ronalda Ericssona , który wierzy w skuteczność metody dr Shettlersa. Ericsson wykonał eksperyment, w którym umieścił nasienie w próbówce z wodą, umożliwiając szybszym chromosomem Y odpłynąć od wolniejszych X, po czym podzielił próbkę na pół. Komórka zostanie zapłodniona sztucznie i da kobiecie syna lub córkę. Skuteczność metody to około 70-80%.

Metoda „Microsort”. Nasienie jest umieszczane w rotatorze, który może się obracać. Większe gamety X zostaną wyrzucone na zewnątrz, a gamety Y zostaną w środku, co da możliwość lekarzowi (jest to postępowanie kliniczne, podobnie jak w poprzednim przypadku) wybrania pożądanej przez parę części próbki i zapłodnienie nią kobiety. Metoda jest efektywna w około 80%, niestety jest też dość droga – kosztuje kilka tysięcy dolarów za jednorazową próbę.

Metoda „Smartstork” . Amerykańska firma twierdzi, że ich produkt jest bardzo skuteczny, głównie dlatego, że łączy w sobie wiele czynników i metod, dzięki czemu para może począć dziecko pożądanej płci. Twórcy metody wierzą, że kobiece jajo przyciąga różne gamety w różnym okresie czasu. Na przykład bliźniaki różnych płci zostaną poczęte, jeśli kobiece PH jest neutralne. Twórcy biorą również pod uwagę dietę przyszłych rodziców, przyjmowanie ziół i suplementów diety oraz kilka innych czynników. Twierdzą, że eksperci z ich firmy zaplanowali płeć dzieci 5000 par i mieli jak dotychczas tylko 20 nieudanych prób…

Metoda „Selnas”. W 1985 roku dr Patrick Schoun okrył, że gamety X są naładowane negatywnie, a Y – pozytywnie. Komórka jajowa naprzemiennie przyciąga ładunki elektryczne. Czasem wabi komórki żeńskie, odpychając tym samym męskie, a innym razem dzieje się zupełnie odwrotnie. Schoun, dzięki wieloletnim obserwacjom organizmu ludzkiego, opracował wzór „kobiecej chemii”, który określa, kiedy komórka jajowa przyciąga ładunek pozytywny, a kiedy negatywny. Doktor indywidualnie ustala wykres każdej kobiecie (za jedyne 400 dolarów rocznie), dzięki któremu może ona zaplanować, kiedy zajść w ciążę, aby urodzić chłopca lub dziewczynkę. Metoda jest skuteczna w 87%.

Diagnostyka genetyczne. Ta metoda należy do najbardziej kontrowersyjnych, w związku z czym zakazano jej w niektórych krajach. Ponadto, jest chyba najdroższa ze wszystkich, gdyż jej koszt to dziesiątki tysięcy dolarów, niemniej ma 99% skuteczności! Początkowo metoda została stworzona, aby móc uniknąć wad wrodzonych. Zygoty są zapłodnione w szalce Petriego, w której rozwijają się przez kolejne dni. Następnie lekarz usuwa jedną komórkę z każdej z nich i testuje parę chromosomów XX lub XY, a następnie zapładnia matkę pożądanym zarodkiem, pozwalając innym na śmierć.

Metoda doktora Jonasa. Na koniec najbardziej oryginalna metoda stworzona przez czeskiego lekarza, dr Eugena Jonasa. Stwierdził on, że niezależnie od cyklu miesiączkowego, dni płodne następują, gdy Księżyc znajduje się w fazie, w jakiej był w momencie narodzin danej kobiety. Według niego, ten cykl jest niezmienny przez całe życie. Tak na przykład Lew jest znakiem męskim, Panna – żeńskim, Waga – męskim, Skorpion – żeńskim, itd. W trakcie swojej wędrówki przez zodiak Księżyc mniej więcej co dwa i pół dnia przechodzi ze znaku męskiego do żeńskiego i na odwrót. Dr Jonas odkrył, że pozycja Księżyca w znaku męskim lub żeńskim w momencie poczęcia decyduje o przyszłej płci dziecka. Dokładność tej metody to podobno 98%!
media

Dwie metody w 80% skuteczne, na dodatek nieskomplikowane, naturalne i dostępne finansowo dla każdego. Tylko czy warto, może lepiej zdać się na los…

Wiązanie krawata i łyk historii z jego dziejów

Jak większość wynalazków powstanie krawata jest bezpośrednio związane z działaniami wojennymi. W 1660 roku, podczas obchodów zwycięstwa nad Turkami regiment wojska chorwackiego wizytował Paryż. Zwycięscy bohaterowie wojny zostali przedstawieni francuskiemu władcy Ludwikowi XIV.

Król ten znany był z uwagi jaką poświęcał strojom. Toteż nie uszły jego uwadze, zawiązane na szyjach chorwackich oficerów kolorowe jedwabne chusteczki. Ludwik XIV tak uległ fascynacji, iż utworzył własny regiment nazwany 'Royal Cravattes’. Tak więc słowo krawat pochodzi bezpośrednio od wyrazu Chorwat. Póżniej Król „Słońce” zatrudniał specjalnego „cravatiera”, który miał za zadanie wyłącznie dbać o jego „cravates”.

Wkrótce obyczaj noszenia krawatów przeszedł również do Anglii i innych części Europy. Od tego czasu żaden dżentelmen nie mógł uważać się za dobrze ubranego jeżeli nie miał czegoś zawiązanego wokół szyi, im bardziej dekoracynego tym lepiej.

Ostatnie badania wykazują, iż krawat może być starszy niż nam się wydaje. Już ponoć żołnierze chińskiego cesarza Shi Huang Ti (260-209 p.n.e.) nosili wokół szyi chusty. Również starożytni legioniści rzymscy nosili szale zwane „Focale”.

Ze zwisem męskim w Polsce to było tak. W latach bodajże siedemdziesiątych rząd PRL obiecał narodowi, że nie będzie podwyżek cen. Naród się cieszył. Jednakże kasa państwa potrzebowała gotówki. Dlatego zastosowano taki myk: wprowadzano stare towary pod nowymi nazwami. I tak np. młotek nazywał się „wbijacz do gwoździ”, slipy – „trójkąt męski elegancki”, a krawat – „zwis męski”. Ceny młotka, slipów i krawatów nie zmieniły się. Jednak nie można ich było nigdzie kupić. Za to każdy mógł nabyć wbijacz, trójkąt czy też zwis, ale po cenie dużo wyższej. I tak to było.

Ale przejdźmy do tej wcale niełatwej sztuki zwanej – Wiązanie krawata:

Jak zawiązać krawat? – węzeł prosty
https://youtu.be/tFnfdzYcycs

Jak zawiązać amerykański węzeł Pratta?
https://youtu.be/smbe1k9Ktok

Jak zawiązać węzeł Hanover?
https://youtu.be/dh5VmchSPzE

Jak zawiązać węzeł Nicky?
https://youtu.be/N9fKWQHR-Us

Jak zawiązać węzeł Windsor?
https://youtu.be/mD9udDYJDkY

Może ktoś stosuje inne techniki i zechce się tu podzielić wiedzą?

Czy znaki zodiaku wpływają na twoją karierę zawodową?

Nie o każdym można powiedzieć, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, ale każdy z nas bez wątpienia pozostaje pod wpływem swojego znaku zodiaku. Z szacunków naukowców wynika, że zodiakalne Strzelce mają statystycznie kilkukrotnie większe szansę zrobić karierę w show-biznesie w młodym wieku, niż inne znaki. Sprawdź zatem, jaką przyszłość zawodową tobie podyktowały gwiazdy.

KOZIOROŻEC
Odpowiedzialni i godni zaufania ludzie, którzy zawsze przedłożą poczucie obowiązku nad beztroskę, a do tego są pełni zdrowego rozsądku. Od dziecka dojrzali jak na swój wiek, dojrzewając zdobywają cenną mądrość . Czasem nawet traktują sprawy zbyt poważnie. Najlepiej odnajdą się jako organizatorzy, menadżerowie, członkowie zarządów, szefowie, sędziowie i nauczyciele.

WODNIK
Według niektórych astrologów Wodniki powinny zostać socjologami. Powinni studiować zachowanie ludzi, zarówno pojedynczych jednostek jak i grup i wykorzystywać swoje obserwacje w służbie ludzkości. Inni astrologowie twierdzą z kolei, że Wodniki to urodzeni przywódcy, charakteryzujący się niezwykłymi i imponującymi zdolnościami motywacyjnymi. To wszystko może być prawdą jednak jeśli jesteś Wodnikiem, będziesz wiedzieć że naprawdę chcesz robić w życiu to to, o czym nikt inny nawet by nie pomyślał, najchętniej na polu które jeszcze nie zostało zaorane. Jesteś dziwaczny i niekonwencjonalny. Jednak potrafisz sprawić, że nawet trudne rzeczy wydają się proste.

RYBY
Uzdrawiacz? Poeta? Nurek? Dozorca więzienny? Jest wiele profesji jakie Ryby mogą wykonywać. Są wszechstronne i najważniejsze aby nie zawężały swojego pola zainteresowań i możliwości. Jeśli jesteś spod tego znaku, wiedz, że najważniejsze to realizować swoje marzenia, nawet, jeśli trzeba zmieniać i ryzykować. Może sprawisz, że świat stanie się lepszy. A nawet jeśli nie, na pewno pomożesz sobie. Nigdy nie wierz że Ryby są niepraktyczne. Czasem trudno je zrozumieć ale w końcu Einstein był spod tego znaku…

BARAN
Asertywne, ambitne i pełne energii Barany nie boją się spierać z nikim. Bywają kłótliwe i nadużywają słowa „nieprawda”. Oczywiście potrafią być też czarujące i delikatne. W mądry sposób szybko uczą się delikatnie rozgrywac swoje bitwy. Żaden nie oprze się pokusie dotarcia tam, gdzie nikt wcześniej nie dotarł i niewiele jest rzeczy które je mogą powstrzymać. Sprawdzą się tam, gdzie ich brak awersji do ryzyka może zaprocentować. Mają duży potencjał do zostania przywódcą wojskowym, czołowym politykiem albo przedsiębiorcą, który odniósł sukces.

BYK
Według badaczy dzieci spod tego znaku mają najmniejsze szanse na zdobycie sławy w młodym wieku. Dla byków ważniejsze są realne skutki działań niż ulotne fanfary. Mogą pracować godzinami, latami, by osiągnąć cel który zawsze musi być poparty praktycznymi pobudkami. Dlatego są świetnymi kucharzami, rzemieślnikami, piekarzami, biznesmenami i bankierami. Jeśli jesteś Bykiem, będziesz kochać sztukę, rzeźbą, ogrodnictwo i wszystko co symbolizuje twoją cierpliwą determinację.

BLIŹNIAKI
To, ze jesteś Bliźniakiem, nie oznacza, że musisz mieć rozdwojenie jaźni. Ale zawsze będziesz dostrzegać dwie strony każdego zjawiska. A to daje ci świetną broń do wykorzystania w nauce, handlu i komunikacji. Zawsze świetnie odnajdziesz się w roli adwokata diabła, spieranie się jest twoim żywiołem. Wiele Bliźniaków lubi dobrze poznać prawo, nawet, jeśli pracują w innej dziedzinie: sprzedaży, edukacji lub dziennikarstwie. Tendencje do współzawodnictwa pchają Bliźnięta na arenę sportową albo scenę – tam, gdzie mogą zademonstrować swojego ducha walki – często nawet na więcej, njiż jednym polu. Nie wszystkie Bliźnięta są piękne, ale wszystkie są pełne seksapilu.

RAK
Rakami rządzi Księżyc, więc tak, jak on przechodzą przez różne nastroje i fazy, które lepiej mieć na uwadze. Dlatego jeśli Rak mówi: nie czuję, że to jest dobry moment, żeby to zrobić, warto go słuchać i poczekać. Jeśli się urodziłeś pod tym znakiem, wiesz, co to wrażliwośc i wyczucie chwili. Jesteś też wrażliwy na potrzeby innych. Tak jak Księżyc odbija światło Słońca, tak ty odbijasz oczekiwania. Będziesz świetną pielęgniarką, kucharzem lub opiekunem. Nie chodzi o to, że nie potrafisz robić czegoś innego, ale zawsze musisz dać ujście swojej dobroci i chęci udzielania innym wsparcia. Tylko czasem
zapominasz o sobie.

LEW
Lwy mogą w życiu robić, co tylko zapragną. Jeśli jesteś Lwem, masz głowę pełną pomysłów, a serce pełne hojności. Lubisz uszczęśliwiać innych. Powinieneś walczyć o sprawiedliwość albo wolność i wybierać takie zajęcia, które maksymalnie pozwolą ci rozwinąć te tendencje twojej natury. Twoja zdolność do wcielenia się w prawie każdą rolę jest magiczna. Podobnie jak odwaga w zmierzaniu się z lękami, których inni nie potrafią nawet nazwać.

PANNA
Panny istnieją po to, aby naprawić to, co zepsuli inni. Często w sposób tak subtelny, że niezauważalny. Jeśli jesteś Panną, znasz dobrze ten przymus kompensacji. To on prowadzi cię do sukcesu lub destrukcji. Charakteryzuje cię skłonność do porządku i detali. Bywasz niezrozumiany, ale sam rozumiesz skąd się to bierze. Poczucie zobowiązania jest bolesne, ale może doprowadzić cię do sukcesu w każdym właściwie polu, na jakie się zdecydujesz.

WAGA
Sztuki piękne, muzyka, uroda i kontrola jakości. To są przestrzenie w których Wagi odnajdą się doskonale. Ale mają też imponująca zdolność do zadawania trudnych pytań i w innych dziedzinach. Ich wieczne pytanie „dlaczego?” sprawia, że są współpracownikami trudnymi ale opłacalnymi. Kolekcjonują opcje, alternatywy, pomysły i strategie i dobrze wiedzą kiedy je zastosować. Są obdarzone nie tylko nieprzeciętnym wglądem, lecz także urokiem osobistym. Potrafią sprawiać, że inni czują się lepiej we własnej skórze, nawet wtedy, gdy punktują czyjeś słabości. Z racji na swoje kompetencje i wyważenie naturalnie przejmują rolę krytyka i mentora.

SKORPION
Nie maja rentgena w oczach, a jednak jakimś cudem wiedzą, o czym inni myślą. Telepatia czy niebywały intelekt, cokolwiek to jest, daje im potęgę. Nie znajdują się jednak na szczycie listy znaków osiągających największe sukcesy zawodowe. Jeśli jednak jesteś Skorpionem, wiedz, że dopiero w późniejszym wieku okrzepniesz w umiejętności konstruktywnej i konsekwentnej pracy. Możesz być szorstki, bezpośredni i stanowczy. Ale umiejętne powściąganie tych skłonności zapewni ci sukces. Jesteś urodzonym hipnotyzerem, uzdrowicielem, terapeutą, pisarzem, researcherem albo dziennikarzem.

STRZELEC
To Strzelce najczęściej zostają dziecięcymi gwiazdami. Dlaczego? Dzięki wrodzonemu naturalnemu entuzjazmowi. Szczera energia pokona nawet największy cynizm otoczenia. Są głuche na pewne słowa, w szczególności na słowo „niemożliwe”. Udowadniają swoim postępowaniem, że nic nie jest tak niemożliwe, jak sądzą wszyscy inni. Jeśli urodziłeś się pod tym znakiem, masz naturalne inklinacje do prawa, działalności wydawniczej, zarządzania i wszystkiego co wiąże się z eksploracją. Jakikolwiek zawód wybierzesz, sprawnie będziesz realizować „niemożliwe” zadania.
media

Czy w podejmowaniu decyzji związanych z twoim życiem zawodowym kierujesz się czasami sugestiami astrologów? Czy twój znak odpowiada twoim predyspozycjom zawodowym?

Noworodek w domu z kotem…

Gdy w domu ma pojawić się noworodek, niektórzy rodzice zastanawiają się, czy obecny już kot nie będzie stanowił zagrożenia dla nowego członka rodziny. Wokół futrzastych czworonogów narosło bowiem wiele mitów… Ile jest w nich prawdy? Czy zwierzę pomaga w rozwoju dziecka, czy też może być dla niego niebezpieczne?

Dzieci lubią koty i koty lubią dzieci.

O tym, że większość psów bardzo dobrze znosi obecność małego dziecka, wie niemal każdy. Nieco inaczej ma się sprawa z kotami. Nasze domowe tygryski zupełnie inaczej traktują relacje z ludźmi: ponieważ preferują hierarchię poziomą, dla nich jesteśmy raczej partnerami niż szefami. Dlatego raczej nie przyniosą dobrych rezultatów próby tresowania Mruczka na Reksia. Koty mniej chętnie znoszą niedelikatne zabiegi ze strony dzieci, ale, poza nielicznymi wyjątkami, wolą po prostu uciec poza zasięg małych rączek niż bronić się pazurami.

Obowiązują więc podobne zasady jak w przypadku psiaków: uważnie obserwujemy zachowanie zwierzaka i jeśli wszystko jest w porządku (a tak zwykle bywa), jeśli nie ma strachu ani agresji, możemy spokojnie pozwolić na wzajemne kontakty. Na samym początku lepiej nie zostawiać malucha sam na sam z kotem, ale zagrożenie jest jeszcze mniejsze niż w przypadku psów, bo koty nie walczą z ludźmi o pozycję w stadzie.

Tym bardziej zadziwia, że właśnie na temat kotów powstało kilka krzywdzących stereotypów, które utrudniają budowanie więzi między małym człowiekiem a zwierzakiem. Przesąd najbardziej absurdalny – „koty duszą noworodki i są zagrożeniem dla dzieci”, może się wydawać zabawny, ale tylko do momentu, gdy sobie uświadomimy, że przyczynił się do bezdomności niejednego kota a to już nie jest zabawne.

Koty dobrze porozumiewają się z małymi dziećmi, opiekują się i mają często na nie dobry wpływ. Trzeba oczywiście zachować pewne środki ostrożności, zwłaszcza jeśli chodzi o higienę i bezpieczeństwo. Zwierzę musi zostać bezwzględnie zaszczepione przeciw chorobom zakaźnym, a także regularnie odrobaczane i odpchlone, pazurki powinny być przycięte. Nie należy zostawiać kota samego z dzieckiem na dłuższy czas, nie pozwolić kotu bawić się zabawkami malucha i sypiać w jego łóżeczku. Należy stopniowo oswajać zwierzę z niemowlęciem i mieć cały ten proces pod kontrolą.

Kiedy pojawia się w domu dziecko, kot może zacząć zachowywać się w odmienny sposób; np. zacząć załatwiać się poza kuwetą, kraść rzeczy dziecka, dużo miauczeć, pozornie bez powodu itp.; oznacza to, że cierpi on na niedosyt uwagi z twojej strony. Jeżeli podczas ciąży poświęcałaś mu mnóstwo czasu a teraz zupełnie nie zwracasz na niego uwagi, jest to normalna próba „powrotu do łask” zwierzęcia, które czuje się wyrzucone z rodziny. Jeżeli dopiero planujesz dziecko możesz przygotować swojego kota na jego przyjęcie, w ten sposób przyjmie on nowego członka rodziny i cały ruch wokół niego znacznie lepiej.

Koty lubią prowadzić uregulowany tryb życia. Jeżeli przyzwyczaisz go do tego, że w określonych godzinach musi zająć się sam sobą a w innych może liczyć na uwagę z twojej strony, chętnie będzie przestrzegał takiego planu. Potrafi być przy tym bardzo punktualny. Po pojawieniu się dziecka będzie można stopniowo dostosować rozkład dnia do potrzeb malucha bez narażania kota na stres i poczucie osamotnienia.

Nie należy poświęcać kotu zbyt wiele uwagi jako rekompensaty za zaniedbanie go w przyszłych miesiącach. Zwierzę nie zrozumie dlaczego nagle przestało być w naszym centrum uwagi i będzie czuło się pokrzywdzone. Ponieważ twój czas jako rodzica będzie w większości przeznaczony dla dziecka, musisz kota przygotować wcześniej na to, że będzie on musiał przebywać przez dłuższy czas sam. Jeżeli zaczniesz stopniowo ograniczać zabawy ze swoim ulubieńcem i pieszczoty, w momencie przyjścia dziecka na świat będzie on już przyzwyczajony do pozostawania samemu i nie stworzy dodatkowych problemów.

Musisz uniemożliwić kotu swobodny dostęp do niemowlęcia. Choć ogólnie koty lubią dzieci i nie próbują robić im nic złego trzeba się liczyć z tym, że kot będzie chciał przytulić się do malucha lub nawet spać na nim. W przypadku maleńkiego dziecka może to grozić przyduszeniem. Nie obawiaj się, że kot skoczy do gardła maluszka lub wydrapie mu oczy – to przesądy.

Gdy dziecko zaczyna chodzić, podstawowym warunkiem zapewnienia bezpieczeństwa jest stały nadzór. Jest on bardzo istotny podczas ustalania stosunków między dzieckiem i kotem. Nie oczekuj, że kot zniesie wszelkie dziecięce zabawy i niedelikatne pieszczoty, to tylko zwierzę i jego cierpliwość i wyrozumiałość jest ograniczona. Musisz zawsze być w pobliżu podczas zabawy obojga i uczyć dziecko delikatności a kota wyrozumiałości. Dziecko nie jest złośliwe i nie chce celowo krzywdzić zwierzęcia, zaspokaja jedynie swój instynkt poznawczy nieświadomie zadając kotu ból. Także kot nie chce skrzywdzić malucha, jego reakcja nie jest agresją i odpowiada skarceniu kociaka lub zabawie z innym kotem, tyle tylko, że skóra dziecka jest znacznie delikatniejsza i podatniejsza na urazy. Zapewnij kotu spokojny kąt, gdzie będzie mógł ukryć się przed dzieckiem i odpocząć, nie oczekuj, że będzie on nieskończenie cierpliwy.

Kilkulatek w wieku przedszkolnym jest już dość duży by nawiązać świadomy kontakt ze zwierzęciem. Dzieci w tym wieku bardzo lubią też pomagać w codziennych zajęciach, więc jest to świetny moment by wdrożyć je także do opieki nad kotem. Pozwól swojemu maluchowi dać kotu jedzenie, wodę, wypłukać miseczkę, pobawić się z nim. Pod twoim nadzorem może także go czesać. Dziecko nie powinno jednak samodzielnie zajmować się kotem, dbanie o niego przysparza czasem trudności nawet dorosłym. Chwile spędzone na wspólnej opiece nad ulubieńcem i zabawie z nim to również doskonały sposób na pogłębienie kontaktu emocjonalnego między wami oraz obudzenie w dziecku poczucia odpowiedzialności za słabszą istotę.

Obserwuj uważnie zachowanie dziecka wobec kota, praktycznie każde dziecko popełnia błędy wobec zwierzęcia, ale pouczone nie zadaje mu celowo bólu, jeżeli natomiast widzisz, że dziecko specjalnie krzywdzi zwierzę, może to wskazywać na problemy emocjonalne, z którymi maluch sam sobie nie radzi, porozmawiaj z nim i zgłoś się do psychologa…
internet

Dzieci lubią koty i koty lubią dzieci. Koty nie duszą niemowląt, trzeba jedynie przestrzegać elementarnych zasad higieny i współżycia na płaszczyźnie kot-człowiek a wszystko same się ułoży.

Sezon odwiedzin kolędowych uważa się za otwarty.

Czy dla większości z Was odwiedziny duszpasterza to wydarzenie religijne?

Gdy ksiądz chodzi po kolędzie, w pogotowiu jest cały blok albo cała ulica. Kobiety zwalniają się z pracy, aby na czas przygotować stół przykryty obrusem, kropidło, naczynie z wodą święconą, pasyjkę i świece, ogólna panika. Nierzadko towarzyszy mu stres, dotyczący kwestii jak najbardziej materialnej: ile włożyć do koperty?

Dzieciaki na gwałt uzupełniają zeszyty do religii albo gwarem wypełniają klatki schodowe, by co chwilę meldować pod „którym ksiądz jest numerem”. W blokach, w wielkich parafiach wizyta trwa krótko, najwyżej kilka minut. Jedni nie kryją irytacji: Na co komu taka kolęda? Czy coś z niej wynika?

Większość (poza księdzem) nie wie o co w tym chodzi, odważniejsi kombinują jak się od tego najazdu wykręcić. Ogólnie to większość traktuje jako zło konieczne.

Ofiara na kościół składana podczas wizyty duszpasterskiej cieszy się tak złą sławą, że niektóre diecezje zdecydowała, by wprowadzić zakaz przyjmowania przez księży kopert z pieniędzmi.

Wizyta duszpasterska, którą nazywa się popularnie kolędą, nie jest tylko zwyczajem czy tradycją. Zgodnie z prawem kościelnym kapłan ma obowiązek poznawać i odwiedzać rodziny należące do wspólnoty parafialnej. Szczegółowo objaśnia to 529 kanon Kodeksu prawa kanonicznego: „Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się poznać wiernych powierzonych jego pieczy.”

Co do pieniędzy, to Stanisław Krajski, specjalista od katolickiego dobrego wychowania, wyjaśnia, że ofiarą za posługę Kościoła według biblijnej zasady jest dziesięcina. Oznacza to, że jeśli regularnie nie chodzimy do kościoła i nie dajemy na tacę, powinniśmy księdzu w duszpasterskiej wizycie ofiarować 10 procent swoich rocznych dochodów.

A Wy co myślicie o wizycie duszpasterskiej?

W okresie zarodkowym posiadamy, między innymi, ogon i skrzela. Dlaczego się z nimi nie rodzimy?

Rozwój zarodka, który następnie staje się płodem, to krytyczny czas w życiu każdego z nas. Embriogeneza człowieka (rozwój zarodkowy) przebiega w pewnych etapach bardzo podobnie do rozwoju zarodków wielu innych gatunków zwierząt, a nawet, do pewnego stopnia, roślin!

Od momentu zapłodnienia do chwili narodzin masa ciała dziecka zwiększa się nieco ponad 5 milionów razy! Lecz to nie tylko gwałtowny rozrost komórek stoi u podstaw powstania kompletnego organizmu noworodka. Ważne jest, w jaki sposób różne procesy biologiczne wpływają na różnicowanie poszczególnych, rozwijających się elementów oraz, które z tych elementów ulegają zanikowi.

Dzięki tym modyfikacjom, wytwarzamy inne organy, szkielet i skórę niż ryby, płazy czy ptaki. Gdyby procesy rozwojowe przebiegły w sposób niekontrolowany, moglibyśmy urodzić się z futrem i z ogonem.

W czwartym tygodniu rozwoju zarodka powstają zawiązki kończyn, zawiązki uszu i oczu oraz takie struktury jak łuki skrzelowe, szczeliny i kieszonki skrzelowe. W zarodkach ryb, płazów, gadów i ptaków wyglądają niemalże identycznie. U ssaków łożyskowych, w tym u człowieka, elementy te przekształcają się w części twarzoczaski, kosteczek ucha, krtani i tchawicy, a także grasicy, tarczycy i migdałków, a nawet tętnic.

Nim jednak się wykształcą, do około 9. tygodnia ciąży, u zarodka wyglądają jak skrzela. Gdyby nie zanik poszczególnych elementów oraz różnicowanie w inne struktury, być może rodzilibyśmy się ze skrzelami. Niestety, brak odpowiednich mechanizmów, uniemożliwiłby nam posługiwanie się nimi.

Nie tylko przez obecność struktur skrzelowych zarodek ludzki przypomina embrion ryby lub płaza. Każdy z nas w życiu zarodkowym posiadał ogon. Ten „ludzki ogon” jest częścią zalążka kręgosłupa i pojawia się między 4. a 8. tygodniem ciąży.

Ponad 70 dni po zapłodnieniu, gdy zarodek osiąga długość ponad 4 cm, ogon nie jest już widoczny, bowiem następuje jego częściowy zanik, a także zarastają go zalążki pośladków maleństwa.

Wiele wcześniaków przychodzi na świat z charakterystycznym owłosieniem. Ciało 4-miesięcznego płodu dziecka pokryte jest meszkiem zwanym lanugo. Są to delikatne włoski obecne na całej powierzchni skóry.

Około 32. tygodnia ciąży, to „futerko” zanika i jest zastępowane przez normalne włosy, brwi oraz rzęsy. Płód pozbywa się lanugo i konsumuje je wraz z płynami. Z tego względu, smółka, pierwszy stolec noworodka, ma wyjątkowo intensywną, brunatną barwę.

Już w chwili poczęcia ustala się płeć dziecka. Jednak do pewnego momentu zarówno zarodki żeńskie jak i męskie, posiadają takie same „prastruktury” układu moczowo-płciowego. Prymitywne moczowody obecne u embrionów obu płci nazywane są przewodami Wolffa.

W zarodkach męskich, struktury te przekształcają się w nasieniowody oraz elementy jąder. Natomiast w przypadku zarodków żeńskich, brak odpowiedniego stężenia męskiego hormonu – testosteronu, powoduje, że elementy te zanikają.

Żeńskie organy płciowe rozwijają się z innych struktur, zwanych przewodami Muellera. Podobnie jak w przypadku przewodów Wolffa, wykształcają się one zarówno u i zarodków męskich i u żeńskich. Jednak to u samic ssaków łożyskowych wykształcają się z nich jajowody, macica, i górna część pochwy.

Co ciekawe, płeć męska uwidacznia się 2-3 tygodni szybciej niż żeńska – dopiero ok. 10. tygodnia ciąży można stwierdzić obecność zawiązków gonad żeńskich. Zaburzenia w przemianach struktur prapłciowych mogą doprowadzić do wad płodów.

Do 7. miesiąca ciąży płód jest chudy i niemalże pozbawiony tkanki tłuszczowej. Ostatnie dwa miesiące ciąży zapewniają mu namnożenie adipocytów, czyli komórek tkanki tłuszczowej. Co ciekawe, wszystkie młode ssaków posiadają tkankę tłuszczową brunatną (kolor pochodzi od nagromadzenia w niej mitochondriów), która u człowieka zanika wraz ze wzrostem i rozwojem noworodka.

Jeśli natomiast, stanowiłaby wciąż taki odsetek komórek tłuszczowych w naszym dorosłym życiu, jak w chwili przyjścia na świat, być może moglibyśmy zimować, jak niedźwiedzie. Gatunki, które hibernują na zimę, posiadają tego typu tkanki niezwykle dużo. Dlatego jest ona niekiedy określana mianem gruczołów snu zimowego.

Mięsień sercowy, nim zacznie bić, przypomina swoją anatomią serce ryb oraz płazów. Składa się z zatoki żylnej, jednego przedsionka oraz jednej komory i stożka tętniczego. Dopiero w kolejnych tygodniach przechodzi modyfikacje oraz różnicowanie, które zapewnią wykształcenie budowy serca typowej dla ssaków stałocieplnych – z dwiema oddzielnymi komorami oraz dwoma przedsionkami. Gdyby tak się nie stało, nowo narodzone dziecko, jeśli w ogóle by przeżyło, byłoby zmiennocieplne, jak na przykład żaba.

Kończyny, a raczej wypustki, z których powstaną, pojawiają się około 6. tygodnia ciąży. Komórki, które je tworzą, gwałtownie dzielą się, by wykształcić także palce dłoni i stóp. Nim jednak się rozwiną, są przez jakiś czas połączone błoną pławną, zupełnie jak u płazów czy gadów. W 4. miesiącu ciąży, rączki i nóżki są już prawidłowo rozwinięte.

Bardzo istotne są procesy, które zapewniają zanik pewnych struktur, które obecne są w życiu zarodkowym. U ich podstaw leży apoptoza, czyli innymi słowy zaprogramowana śmierć komórki. Dzięki niej, komórki, które są obecne w niektórych rejonach rozwijającego się płodu w nadmiarze, mogą zostać bezpiecznie wyeliminowane. Tak dzieje się, między innymi, z błonami pławnymi między palcami kończyn górnych i dolnych czy też odcinkiem ogonowym.

Fakt, że do ostatnich dni ciąży, płód znajduje się w środowisku wodnym, nie oznacza, że potrafi oddychać niczym ryba – tlenem rozpuszczonym w wodzie. Maleństwo w łonie matki uzyskuje tlen od matki, poprzez łożysko. Nim jednak wyjdzie na świat, może niejako „trenować” oddychanie, „wdychając” i „wydychając” płyn owodniowy. Choć rozwijające się płuca nie są w stanie go przetwarzać, naukowcy twierdzą, że to „ćwiczenie” uczy płód nawyku wdechu i wydechu, co jest niezwykle istotne już w pierwszych chwilach po narodzeniu.
media

Czy to nie wspaniały, skomplikowany i wyrafinowany świat. Świat z którego powstaje człowiek, mimo że mogłoby powstać całkiem coś innego…

Dobre opony wielosezonowe wcale nie takie złe…

Wraz z pierwszymi opadami śniegu wśród zmotoryzowanych wraca problem wymiany opon na zimowe. Nie każdy może sobie jednak pozwolić na zakup dwóch kompletów ogumienia. Do łask wracają więc tzw. opony wielosezonowe. Jak ich współczesne wcielenia radzą sobie ze zmiennymi warunkami drogowymi?

Ciekawy test przeprowadził niedawno niemiecki automobilklub – ADAC. Ponieważ opony wielosezonowe kupowane są najczęściej przez właścicieli mniejszych pojazdów, które rzadko kiedy poruszają się poza miastem, do testów wybrano fabrycznie nowe zestawy w rozmiarze 175/65 R14. Popularny rozmiar spotkamy nie tylko w autach segmentu A i B, ale nawet starszych kompaktach. Czy zakup jednego kompletu „wielosezonów” to dobre rozwiązanie dla osób, które eksploatują swój pojazd głównie na krótkich dystansach?

Do testów wybrano dziewięć oferowanych u naszych zachodnich sąsiadów modeli, z których wszystkie dostępne są również na polskim rynku. O tytuł najlepszej opony wielosezonowej rywalizowały: Continental AllSeasonContact 86H, Firestone Multiseason, Goodyear Vector 4-Seasons Gen-2, Hankook Kinergy 4s H740 86 T, Maxxis AllSeason AP2 86H, Michelin CrossClimate 86 H, Nexen N Blue 4 Season, Nokian Weatherproof oraz Vredestein Quadra Trac 5.

Warto zauważyć, że na liście znalazły się zarówno produkty klasy premium (Michelin), jak i produkty „budżetowe” (Maxxis, Nexen). W przypadku firmy Michelin komplet 4 opon w testowanym rozmiarze kosztować nas będzie blisko 1 tys. zł. Za komplet Nexenów zapłacimy niespełna 650 zł. Które z nich okazują się lepsze?

Niemieccy inżynierowie sprawdzali nie tylko trakcję (drogi hamowania na suchej, mokrej, ośnieżonej i oblodzonej nawierzchni), ale też podatność na aquaplaning (wzdłużny i poprzeczny), generowane opory toczenia i hałas. Żaden z testowanych zestawów nie zachwycił ekspertów. Tylko cztery modele otrzymały ocenę „zadowalającą”. Osiągi pozostałych pięciu opon uznano za „dostateczne”. Mimo tego wyniki testów torowych ADAC są dość zaskakujące.

Biorąc pod uwagę wypadkową wszystkich ocenianych kategorii za najlepszy wybór uznano… najtańsze w zestawieniu Nexeny! W skali od 6 (najgorszy) do 1 (najlepszy) koreańska marka otrzymała ocenę 2,7 punktu.

Nieźle z testami poradziły sobie również opony: Continental (ocena 3,0), Goodyear (ocena 3,3) i Nokian (ocena 3,4). Tylko te cztery marki otrzymały ogólną notę „zadowalającą”. Pozostałe – ocenione na „dostateczną” – sklasyfikowano w następującej kolejności: 5. Firestone (ocena 3,7), 6. Maxxis (ocena 3,7), 7. Vredestein (ocena 3,6), 8. Hankook (ocena 3,9) i 9. Michelin (ocena 3,9).

Ewentualnych nabywców mogą jeszcze interesować zwycięzcy w poszczególnych testach drogowych. Z hamowaniem na suchej nawierzchni najlepiej poradził sobie największy przegrany testu – Michelin. Auto wyposażone w opony Michelin CrossClimate 86 H zatrzymało się po 27,3 m (próba na suchym asfalcie przy prędkości 80 km/h). Dla porównania przeciętny wynik na oponach letnich wynosił 25,9 m, a na oponach zimowych – 31 m.

W kategorii hamowania na mokrym zwyciężył Goodyear. Auto wyposażone w komplet Goodyear Vector 4-Seasons Gen-2 zatrzymało się z 80 km/h na dystansie 37,6 m. Identyczną odległość pokonał samochód na oponach letnich.

Test hamowania na zaśnieżonej nawierzchni (z 50 km/h w temperaturze – 3 stopni Celsjusza) wygrał Nokian. Wynik 29,4 m był zaledwie o 30 cm gorszy niż średnia dla opon zimowych.

Powyższe wartości sugerują, że zakup opon wielosezonowych nie zawsze musi być złym rozwiązaniem. Trzeba jednak dokładnie przeanalizować osiągi i dobrać opony do warunków w jakich najczęściej eksploatowany jest nasz pojazd. Nie ulega jednak wątpliwości, że wybór opon wielosezonowych to kompromis, który nie każdy kierujący jest w stanie zaakceptować. Dotyczy to nie tylko gorszych właściwości trakcyjnych w konkretnych warunkach pogodowych, ale też poziomu hałasu czy odporności na zużycie.
media

Wybór opon wielosezonowych to dobry wybór. I nie dajmy się zwariować, że jedynie słuszne są sezonowe…

Masturbacja nie taka zła i na pewno nie wysusza kręgosłupa…

Masturbacją nazywamy stymulowanie własnych narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności seksualnej. Najczęściej taka praktyka kończy się osiągnięciem orgazmu. Inne terminy oznaczające masturbację to onanizm, ipsacja, czy samogwałt. Już na podstawie takiej mnogości słów oznaczających jedną czynność możemy wnioskować, że jest to praktyka wzbudzająca duże zainteresowanie, a do tego niemało emocji. Szczególnie określenie „samogwałt” wydaje się być negatywnie nacechowane emocjonalnie.

Po dziś dzień praktyka masturbacyjna wzbudza wiele niepokoju, tymczasem jest to zachowanie powszechne i z punktu widzenia rozwoju psychoseksualnego wręcz fizjologiczne. Nie brakuje jednak przekonań na temat negatywnego wpływu masturbacji na rozwój seksualny. W XVIII wieku Tissot poświęcił całą publikację zgubnym skutkom onanizmu. Takie zachowanie miało między innymi wysuszać rdzeń kręgowy, a ostatecznie prowadzić do śmierci. Współcześnie nie brakuje także historii o tym, że od masturbacji wyrastają włosy na wewnętrznej części dłoni, czy że prowadzi ona do ślepoty. Żadne z tych przekonań nie znajduje poparcia w faktach.

Prawdą jest natomiast, że od masturbacji można się uzależnić. Jednak w tym wypadku jest to raczej objaw innych zaburzeń. W normalnych warunkach masturbacja służy rozładowaniu napięcia seksualnego. Jest to doświadczenie przyjemne. Do uzależnienia dochodzi najczęściej kiedy dana osoba odkrywa, że takie działanie bardzo relaksuje i dlatego zaczyna się masturbować w związku z różnymi innymi sytuacjami, na przykład dla zniesienia lęku przed szczególnie trudnym egzaminem albo przedsięwzięciem.

Masturbacja pojawia się na różnych etapach życia człowieka i pełni na nich odmienne funkcje. Istnieją doniesienia na temat tego, że drażnić własne narządy płciowe potrafią już płody w łonie matki. O ile może to wzbudzać niedowierzanie, to podobnych wątpliwości nie budzi onanizm niemowląt. Masturbacja zdarza się już u dzieci. Zmiana proszku do prania, czy za ciasne ubranie powoduje podrażnienie narządów płciowych. Podobne bodźce mogą zadziałać także u dzieci w wieku przedszkolnym. Dziecko odkrywa przyjemne uczucie przez przypadek i potem powtarza takie zachowania. Nie świadczy to o dewiacji seksualnej, choć opiekunowie najczęściej są takim zachowaniem zaniepokojeni. Celowe w takich wypadkach wydaje się pouczenie dziecka, że nie wolno się masturbować w miejscach publicznych oraz nauczenie go, że nikt obcy nie ma prawa dotykać jego narządów płciowych.

Kolejnym okresem rozwojowym, w którym zwiększa się częstotliwość masturbacji jest okres dojrzewania, w którym do głosu dochodzą hormony płciowe. Jest to taki etap rozwoju psychoseksualnego, w którym podejmowanie aktywności autoerotycznej jest łatwiejsze niż uprawianie seksu z rówieśnikiem, które wymaga przecież dojrzałości emocjonalnej oraz wiąże się z przyjęciem na siebie odpowiedzialności za takie postępowanie. W okresie dojrzewania chłopcy masturbują się częściej niż dziewczynki.

W zależności od systemu wartości wyniesionego z domu, może to być postępowanie wzbudzające poczucie winy lub wzbudzać pozytywne odczucia. Do eskalacji poczucia winy może się przyczynić restrykcyjne wychowanie przez rodziców oraz brak edukacji seksualnej, która nie zaznajamia z wiedzą na temat fizjologii seksualnej. Tymczasem masturbacja w tym wieku jest zjawiskiem całkowicie naturalnym i nie powinna się wiązać z negatywnymi emocjami. Wręcz przeciwnie, pozwala się ona zaznajomić i oswoić z reakcjami własnego ciała. Jest to szczególnie ważne dla kobiet, których potrzeby seksualne w naszej kulturze są tradycyjne represjonowane. Natomiast masturbacja znakomicie ułatwia sprawdzenie, jakie bodźce są najbardziej atrakcyjne i jaki typ reaktywności przejawia dana kobieta.

U osób dorosłych masturbacja pojawia się w przypadku przymusowej abstynencji, jak u osób, które aktualnie nie są w związku lub które straciły partnera. Może się ona także zdarzyć w sytuacji, w której istnieje znaczna dysproporcja między potrzebami seksualnymi partnerów. Na tym etapie życia również można ją ocenić jako zjawisko raczej pożądane, ponieważ pozwala utrzymać aparat seksualny w sprawności. Szczególnie osobom w wieku średnim trudno jest podtrzymać sprawność seksualną, kiedy nie podejmują regularnego współżycia. Fachowo taki stan nazywa się zespołem wdowca.

Masturbacja ma też istotne znaczenie dla seksuologa. Pytanie o ten rodzaj aktywności pojawia się w wywiadzie seksuologicznym. Pozwala ono dowiedzieć się czegoś więcej na temat nastawienia danego pacjenta do seksu w ogóle, a także np. zróżnicować anorgazmię pierwotną od wtórnej (jeśli kobieta jest w stanie osiągnąć orgazm samodzielnie, to znaczy, że ma fizjologiczny potencjał do jego osiągania). W terapii seksuologicznej niektórych zaburzeń stosuje się także procedurę nazywaną treningiem masturbacyjnym, który odpowiednio zaplanowany pozwala się pozbyć niektórych grup zaburzeń. Oczywiście taka forma leczenia jest zawsze dostosowana do określonego problemu, a jej włączenie musi zostać zaakceptowane przez pacjenta.

Z tego, co napisano powyżej wynika, że o ile nikt nie podważa więziotwórczej roli seksu oraz aspektów duchowych podejmowania aktywności seksualnej z drugą osobą, to nie należy demonizować masturbacji. Uzależnienie od niej z pewnością jest szkodliwe, jak każde uzależnienie. Podobnie negatywne skutki może także przynosić masturbowanie się w sposób nietypowy, czasem zagrażający życiu. Jednak w większości przypadków nie dochodzi do takich sytuacji. Masturbacji nie powinny towarzyszyć negatywne emocje, jest ona praktyką powszechną, choć nie rozmawia się na ten temat.
media

Czemu nie i owszem, bo czemu nie. 😉

Prawdy i mity o opryszczce oraz proste sposoby na walkę z nią.

Zimno, febra, skwarka…(łac. Herpes simplex) – choroba zakaźna wywołana przez wirusy HSV1 i HSV2 (Herpes simplex virus). Już różnorodność nazw, jakimi ją obdarzamy, świadczy o tym, że opryszczka to nasza dobra znajoma.

Co jednak o niej wiemy poza tym, że jest uciążliwa oraz pojawia się w najmniej odpowiednich momentach? Które z powtarzanych o niej opinii są prawdą, a które wymysłami?

Opryszczkę mamy na całe życie.

To prawda – Opryszczkę wywołuje wirus HSV typu 1 lub 2. Teoretycznie po pierwszym kontakcie powinnyśmy się na niego uodpornić. Jednak wirus ten ma pewną umiejętność: potrafi stać się „niewidzialny” dla układu immunologicznego. Po stoczonej batalii niedobitki – nierozpoznane, gdyż pozbyły się swoich otoczek – zaszywają się w zwojach nerwowych i tam drzemią, czekając na dogodny moment, by znów zaatakować.

Przekłucie pęcherzyków przyspiesza gojenie się zmian.

To mit – Przebijanie pęcherzyków powoduje wydostawanie się z nich płynu, w którym „roi się” od wirusów. Bardzo łatwo wtedy przenieść je w inne miejsce, na przykład do oka – a wówczas robi się groźnie. Poza tym powstające w ten sposób ranki często infekują się bakteriami, przez co goją się znacznie dłużej. Aby ograniczyć rozprzestrzenianie się zmian i przyspieszyć ich gojenie, należy jak najwcześniej zacząć smarować je maścią przeciwwirusową zawierającą acyklowir lub jego pochodne. Nie zaszkodzą też domowe sposoby – smarowanie miodem, maścią cynkową lub pastą do zębów.

Przez niedomytą szklankę możemy złapać wirusa.

To prawda – Choć w rzeczywistości zdarza się to rzadko, gdyż wirus opryszczki na powietrzu szybko ginie. Znacznie częściej zakażamy się przez bezpośredni kontakt: pocałunki albo dotykanie zmian na skórze i przenoszenie wirusów na dłoni w inne miejsce. Możliwa jest także infekcja drogą kropelkową. Choroba jest zakaźna w każdej fazie, dlatego jeśli czujemy, że za chwilę obsypie nas „febra”, należy unikać kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Najbardziej zaraźliwa jest jednak w momencie pękania pęcherzyków. Wypełniający je płyn zawiera bardzo dużo aktywnych wirusów.

Wirus opryszczki pospolitej jest niegroźny i nie trzeba się nim przejmować.

To mit – Większość z nas rzeczywiście nie musi, pod warunkiem że nasz układ immunologiczny pracuje bez zarzutu. Jednak osoby przewlekle chore, po przeszczepach, chemioterapii czy też w zaawansowanym wieku nie powinny bagatelizować opryszczki. Przy mocno obniżonej odporności może się nawet zdarzyć, że wirusy, zamiast ze zwojów nerwowych powędrować do skóry, wybiorą odwrotny kierunek. Mogą wtedy wywołać bardzo groźne opryszczkowe zapalenie mózgu. Są też bardzo niebezpieczne dla noworodków i niemowląt, gdyż te nie wykształciły jeszcze mechanizmów obronnych.

Opalanie się jest przyczyną opryszczki.

To mit – Przyczyną opryszczki jest wirus. A do nawrotu choroby – czyli jego „przebudzenia” – dochodzi wtedy, gdy układ immunologiczny jest osłabiony. To zaś często wina stresu. Negatywne emocje mogą sprawić, że na ustach wykwitną nam uprzykrzone pęcherzyki. Może także za tym stać przeziębienie, zabieg stomatologiczny lub intensywny wysiłek fizyczny. Innym czynnikiem, który obciąża układ immunologiczny, jest właśnie intensywne promieniowanie UV. Dlatego w czasie wakacji, zwłaszcza spędzanych nad wodą czy wysoko w górach, często przychodzi nam się zmagać z opryszczką.
interia

Jakie są objawy opryszczki?

Wirus HSV-1

Za opryszczkę górnych części ciała odpowiada wirus HSV-1. Atakuje on głównie:

  • wargi,
  • twarz,
  • jamę ustną,
  • opony mózgowe,
  • oczy.

Zimno może pojawić się na naszej twarzy każdorazowo, gdy chorujemy lub bardzo rzadko. Wszystko zależy od naszego układu odpornościowego i jest indywidualną sprawą. Istnieją pacjenci zarażeni, którzy zachorowali raz w życiu, a są też tacy, którzy dostają opryszczki za każdym razem gdy się denerwują lub są pod wpływem silnego stresu np. w pracy.

Zaczyna się od drobnych pęcherzyków wypełnionych płynem surowiczym. Potem pojawia się pod skórą ropa. Ostatecznie delikatna skóra pęka i zamienia się w nieprzyjemny i stwardniały strup.

Wirus HSV-2

Wirus HSV-2 jest groźniejszy. Występuje w postaci małych bolesnych pęcherzyków, a z czasem owrzodzeń na narządach płciowych. Uciążliwą opryszczką można zarazić się poprzez stosunek płciowy. Niestety według ostatnich badań łatwo wirusem zarazić też niemowlęta. Wystarczy, że zaatakowała nas opryszczka w ciąży. W ten sposób łatwo można zarazić niemowlaka podczas porodu! Infekcje tą odmianą opryszczki pojawiają się zarówno na penisie, jak i wargach sromowych.

U mężczyzn wirus atakuje:

  • żołądź,
  • napletek, z czasem może migrować w głąb cewki moczowej. Jest to szczególnie uciążliwe w czasie oddawania moczu.

U kobiet infekcja wirusa rozprzestrzenia się znacznie dalej i obejmuje:

  • wargi sromowe,
  • pochwę,
  • wnętrze ud,
  • szyjkę macicy!
  • pośladki.

Szczególnie uciążliwe są owrzodzenia migrujące aż w okolicę odbytu występujące u obu płci. To wtedy najczęściej dochodzi do niebezpiecznych wtórnych zakażeń bakteryjnych. Na bolesne zakażenie odbytnicy są narażone osoby uprawiające seks analny.

Najczęściej atakowi towarzyszy ból, swędzenie i pieczenie. W przypadku wystąpienia objawów należy jak najszybciej udać się do ginekologa lub urologa. Nieleczona opryszczka narządów płciowych może być bardzo niebezpieczna i prowadzić do trwałej bezpłodności. Nawrotowe zakażenia wirusem mogą prowadzić do raka szyjki macicy ❗

Nie ma skutecznego lekarstwa, które pomogłoby raz na zawsze pozbyć się z naszego organizmu tego wirusa. W grę wchodzi wyłącznie profilaktyka, leki i domowe sposoby stosowane doraźnie.

Jest kilka domowych metod/sposobów na walkę z tym wrogiem. Nie wszystkie metody prezentują się apetycznie i skuteczności wszystkich nie znam. 😉

Cebula lub sok z cebuli.

Z obranej bulwy wykrawamy malutki kawałeczek, który możemy przykleić plasterkiem na opryszczkę. Zaleca się częste zmienianie takiego „okładu” – świeży sok ma działanie najsilniejsze.

Niestety, i w przypadku tej metody nie unikniemy brzydkiego zapachu. Popularne metody niwelowania charakterystycznego dla cebuli aromatu (np. zaparzanie lub zakwaszanie) mogłyby osłabić działanie zawartego w niej soku, a wtedy nie ma gwarancji, że opryszczka zniknie.

Aby otrzymać sok z cebuli, dzięki któremu opryszczka zniknie bez śladu, należy skroić dużą cebulę do miski i zasypać dwoma łyżkami cukru lub zalać miodem. Miskę należy przykryć talerzykiem lub folią aluminiową i odstawić na noc. W ciągu nocy cebula wypuści sok, który rozpuszczony z cukrem lub miodem będzie słodki i bardzo smaczny.

Bezpośrednio na opryszczkę nakładamy sok, jak najczęściej w ciągu dnia. Jeśli zależy nam na jak najszybszym rezultacie, możemy na noc przykleić na plasterku cebulę (patrz sposób powyżej). Pod wpływem silnego natężenia działających w soku substancji opryszczka powinna zniknąć bardzo szybko.

Cytryna.

Bardzo silne kwasy zawarte w soku z cytryny mogą pomóc w pozbyciu się brzydkiej i piekącej ozdoby ust. Stosowana na podobnej zasadzie jak powyższe, cytryna może sprawić, że opryszczka zniknie w ekspresowym tempie, pozwalając nam cieszyć się ładnym, szerokim uśmiechem.

Zastosowanie tej metody jest bajecznie proste: przekrajamy cytrynę, przykładamy na opryszczkę, i nosimy tak cały dzień. Co jakiś czas przyciskamy mocniej i delikatnie pocieramy, aż poczujemy szczypanie w miejscu choroby – nie jest to nic innego jak właśnie działanie kwasów na opryszczkę. Ważne jest, aby po czasie zmieniać okład; tak, aby opryszczka miała cały czas kontakt z silnym kwasem.

Czosnek.

Jak się okazuje, jest też bardzo popularnym lekarstwem na opryszczkę. Przekrojony ząbek czosnku przykłada się na opryszczkę; można wcierać. Powinno się nosić przy twarzy cały dzień, ponieważ wtedy działanie zawartych w nim substancji jest silniejsze, a przez to okres leczenia się skraca. Na noc można przyklejać wykrojony kawałeczek plasterkiem. Jest to bardzo skuteczna metoda. Opryszczka powinna szybko zniknąć. Jedynym jej minusem jest nieprzyjemny zapach, na którego kilkudniową obecność niestety musimy się skazać.

Ocet.

Przepis na octowy okład nie jest skomplikowany. Zapewne ktoś bystry i wyprzedzający myślami lekturę domyślił się, że chodzi o zwyczajne nasączanie opryszczki octem. I że trzeba to robić często, możliwie najczęściej w ciągu dnia. Opryszczka powinna się wynieść szybko i nie zostawić po sobie śladu – pod warunkiem, że po leczeniu pozwolimy się martwym zmianom spokojnie zagoić.

Spiritus salicylowy oraz woda utleniona.

Częste i obfite stosowanie wody utlenionej lub spirytusu salicylowego na opryszczkę sprawia, że choroba się wycofuje, pozostawiając po sobie jedynie szybko gojący się strupek. Jest to nieco bolesna metoda, jednak przez wielu polecana. Prosimy jednak o zachowanie ostrożności, aby nie podrażnić otaczającej opryszczkę skóry – nadmiernie wysuszona może pękać.

Roztwór sody oczyszczonej.

Pomocny przy pozbyciu się brzydkiego wyprysku może okazać się roztwór wodorowęglanu sodu, popularnie zwanego sodą oczyszczoną, który wykorzystywany jest również do produkcji proszku do pieczenia.

W litrze wody o temperaturze pokojowej (wodorowęglan sodu rozpuszcza się w wodzie przy temperaturze 20°C) rozpuszczamy 1/8 szklanki substancji. Stosujemy miejscowo na opryszczkę aż do ustąpienia objawów choroby.

Pasta do zębów.

Popularnym sposobem stosowania miejscowego na opryszczkę jest popularna fluorowa pasta do zębów. Na podobnej zasadzie aplikujemy specyfik punktowo, najlepiej na noc. Opryszczka powinna wycofać się szybko i bezboleśnie.

Prawdopodobnie skuteczność tej metody zawdzięczamy niewielkim ilościom zawartego w pastach do zębów fluoru, który ma właściwości toksyczne, hamuje oddychanie komórkowe, syntezę węglowodanów i w większych ilościach może nawet spowodować martwicę tkanki. Na szczęście, w większości past znajduje się on w śladowej ilości, zazwyczaj związany w solach fluorkowych. Niemniej jednak nie polecamy rozległego stosowania lub spożywania.

Aloes.

Chodzi o Aloes zwyczajny, popularną roślinę doniczkową. Sok z jej liści ma działanie przeciwbakteryjne i odkażające, a ponadto przeciwbólowe i przeciwzapalne. Znacząco przyspiesza gojenie ran, pomaga zregenerować się skórze.

Aby otrzymać ten cudowny sok, należy rozciąć liść rośliny. Można też wyciąć z liścia kawałek i rozgnieść, i w takiej postaci wsmarowywać lub przyklejać plasterkiem do skóry w miejscu, gdzie znajduje się opryszczka. Można także wyciąć kawałek liścia aloesu i bezpośrednio przykleić na opryszczkę. Propozycji jest wiele, wybór pozostawiamy Państwa kreatywności. Największym plusem proponowanej metody jest szybkie gojenie się pozostawionej po martwej opryszczce rany.

Miód lipowy.

Bardzo prosta w użyciu metoda, polegająca tylko i wyłącznie na smarowaniu miodem miejsca, w którym znajduje się opryszczka, często w ciągu dnia i na noc. W odróżnieniu od wielu metod prezentowanych powyżej, miód pszczeli nie może zaszkodzić otaczającej opryszczkę skórze.

Melisa.

Poleca się miejscowe stosowanie okładów z wacików nasączonych wywarem na opryszczkę; można także użyć do tego namoczonej we wrzącej wodzie torebki herbaty z tego zioła (oczywiście po uprzednim ostudzeniu torebki). Melisa działa uspokajająco, schładzająco, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Już w starożytności zalecano nacieranie jej liśćmi wszelkiego rodzaju obrzęków i ukąszeń.

Podobno częste picie naparu z melisy może sprawić, że opryszczka przestanie wracać, ale to nic pewnego i z piciem melisy lepiej nie przesadzać.

Olejek z drzewa herbacianego.

Dostępny w każdej aptece bez recepty, olejek z drzewa herbacianego, wsmarowywany miejscowo na opryszczkę, może zadziałać bardzo szybko i skutecznie. Aplikacje należy powtarzać bardzo często w ciągu dnia, aż opryszczka zagoi się.

Znaczącą przewagą tej metody jest fakt, że po opryszczce nie zostawia nawet strupka. Wszystko goi się wzorowo aż do uzyskania stanu sprzed pojawienia się choroby. Być może jest to zasługą lipidów zawartych w olejku, które mają działanie nawilżające. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby smarować się aż do całkowitego wygojenia.

Herbata.

Przykładać ciepłą torebkę z zaparzonej herbaty w chore miejsce do skutku.

Słodka śmietana.

To zaskakujące, ale wsmarowywanie słodkiej śmietanki na opryszczkę pomaga się szybko i skutecznie wyleczyć z opryszczki.

Bazylia.

Parę liści tego zioła, koniecznie świeże. Siekamy je drobno, najdrobniej jak się da, i tak powstałą papkę przyklejamy plasterkiem na opryszczkę. Opatrunek zmieniamy na początku często, np. po półtorej godziny, później możemy pozostawić okład na dłuższe odstępy czasu. Za każdym razem do wykonania nowego opatrunku używamy świeżych liści.

Mięta, szałwia rumianek.

Wybieramy jedno zioło: rumianek, szałwię albo miętę. Wykonujemy napar z dwóch łyżek zioła na dwie szklanki wody. Wodę gotujemy, po czym wsypujemy zioła i zostawiamy pod przykryciem na 15 minut.

Zamoczony w ostudzonym naparze wacik przykładamy na opryszczkę. Możemy przykleić plasterkiem na dłuższy czas. Często zmieniamy okład, aby opryszczka miała ciągły kontakt z aktywnymi substancjami.

Dziurawiec.

Napar przygotowujemy na podobnej zasadzie jak powyżej: z ilości dwóch łyżek suszu na dwie szklanki wody. Po pięciominutowym gotowaniu zioła odcedzamy, a napar studzimy. Stosujemy miejscowo na opryszczkę.

Ze stosowaniem tego zioła należy jednak zachować ostrożność, ponieważ jest ono gatunkiem toksycznym. Zawarta w nim hipercyna zwiększa wrażliwość skóry na słońce. Jeśli więc decydujemy się stosować tę metodę, musimy ograniczyć wystawianie twarzy na słońce. Szczególnie odradzamy osobom o jasnej karnacji lub ze zmianami skórnymi, gdyż może wywołać reakcje fototoksyczne.

Aspiryna/polopiryna.

Stosujemy papkę z aspiryny/polopiryny. Do wykonania tej papki potrzebna nam będzie jedna pastylka aspiryny lub polopiryny. Rozgniatamy ją łyżeczką i mieszamy z łyżeczką ciepłej (najlepiej przegotowanej) wody. Powstałą w ten sposób substancję nakładamy bezpośrednio na opryszczkę. Można zakleić plasterkiem. Aplikację często ponawiamy. Stosujemy aż do całkowitego ustąpienia choroby.

Witamina C.

Jedną tabletkę witaminy C rozgniatamy łyżeczką, dodajemy szczyptę soli kuchennej i rozpuszczamy wszystko w łyżeczce ciepłej, przegotowanej wody. Powstałą papką smarujemy opryszczkę, aplikację powtarzamy możliwie często. Na noc można zakleić plasterkiem.

Witamina B1 I B2.

Rozpuszczone w przegotowanej wodzie tabletki z witaminami B1 i B2, nakładane kilka razy dziennie na opryszczkę, pomagają w jej całkowitym zaleczeniu.

Woskowina z uszu na opryszczkę.

Może to dziwić, jak również może obrzydzać. Ale podobno smarowanie opryszczki woskowiną z własnego ucha pomaga się jej pozbyć. Byle przy kopaniu surowca nie uszkodzić ucha.

Mocz.

Podobno smarowanie zmian chorobowych własnym moczem pomaga w szybkim ich gojeniu. Nieprawdopodobne, ale jednak możliwe.
media

Niektóre z tych sposobów są bardzo skuteczne, ale wszystko zależy od organizmu i samemu trzeba dopasować dla siebie kuracje.