Nie ma nic groźnego w końcówce banana – mit obalony.

W sobotni poranek robisz ulubione śniadanie: muesli z kawałkami świeżych owoców. Dziś zdecydowałeś się na banany. Pokrojone kawałki wrzucasz do miski z płatkami i wszystko zalewasz jogurtem – gotowe. Przy trzeciej łyżce nagle zamierasz. Zapomniałeś odciąć czarnej końcówki! Z przerażeniem siadasz do komputera żeby sprawdzić, ile życia ci zostało.

W 2010 do Polski importowano 252,9 tys. ton bananów, co oznacza, że statystyczny Polak zjadł w ciągu tamtego roku koło 6,3 kg tych owoców. Chętnie je jemy, gdy dosięga nas w pracy głód, a nie mamy czasu na dłuższą przerwę. Pakujemy je również wraz z drugim śniadaniem do plecaków dzieci. I słusznie. Banany są wyjątkowo bogate w witaminy B6 oraz C, magnez i potas. Zawierają również dużo węglowodanów, dzięki czemu są w stanie dostarczyć energii naszym szarym komórkom. No i oczywiście świetnie smakują.

To wszystko nie zmienia jednak faktu, że czujemy przed bananem pewnego rodzaju lęk. Wszystko za sprawą tajemniczej „czarnej końcówki”, będącej jakoby źródłem śmiertelnych chorób. Doskonale wiemy, że koniec banana trzeba odkroić. Co bardziej zapobiegliwi pozbywają się nawet obu. Ale czy to nie przypadkiem jedna z wielu miejskich legend? Co tak właściwie siedzi w bananie? Czy możemy się zatruć „czarną końcówką”?

Jeżeli zdecydujemy się na zasięgnięcie informacji w Google, prawdopodobnie w pierwszej kolejności trafimy na fora, na których internauci przekazują sobie zatrważające informacje o tym, że końcówka banana jest ulubionym miejscem rozwoju pasożytów Giardia lambia (choć zdarzają się i tacy, którzy uparcie twierdzą, że to bakterie).

Lamblie (nie lamie, czy lambile, jak często nazywają je „znawcy tematu”) to rzeczywiście pasożyty chorobotwórcze. U człowieka wywołują giardiozę, która objawia się nudnościami, wodnistymi biegunkami, spadkiem apetytu, a czasem również niewielką gorączką. W niektórych przypadkach choroba może przebiegać bezobjawowo. Aby zdiagnozować giardiozę, należy wykonać badania kału pod kątem obecności cyst. Jeżeli technik laboratoryjny potwierdzi zakażenie, trzeba rozpocząć leczenie, które polega na doustnym przyjmowaniu leków przez 7-14 dni.

To wszystko brzmi groźnie, ale co ma wspólnego z bananami? W zasadzie nic. Lambliami zazwyczaj zakażamy się od innych osób lub od zwierząt domowych. To jedna z chorób „brudnych rąk”. Cysty lamblii zawarte są w kale, więc zakazić można się poprzez brak odpowiedniej higieny – np. jedzenie nieumytymi rękami po zabawie z domowym zwierzęciem lub spożywanie nieumytych warzyw, które mogły zostać zanieczyszczone na uprawie odchodami dzikich zwierząt. Aby owoc był zakażony, musi mieć bezpośredni kontakt z fekaliami. Należy zatem postawić pytanie: jak cysty miały by się przedostać do wnętrza banana? Jest to fizycznie niemożliwe. O wiele większe prawdopodobieństwo zarażenia lambliami występuje przy jedzeniu nieumytych truskawek.

Inną mrożącą krew w żyłach teorią na temat końcówek bananów są zawarte w niej jaja pająków. Jak wiadomo, czarna końcówka to ta, przy której znajdował się kwiat bananowca. Omawiana hipoteza głosi, że pająk zakłada gniazdo w kwiecie, a następnie składa w nim jaja. W ten sposób jaja miałby się przedostawać do powstającego później owocu.

Inną mrożącą krew w żyłach teorią na temat końcówek bananów są zawarte w niej jaja pająków. Jak wiadomo, czarna końcówka to ta, przy której znajdował się kwiat bananowca. Omawiana hipoteza głosi, że pająk zakłada gniazdo w kwiecie, a następnie składa w nim jaja. W ten sposób jaja miałby się przedostawać do powstającego później owocu.

Wiele osób twierdzi, że banany są groźne ze względu na bytujące na nich zarazki. Z tym możemy się w pełni zgodzić. Na owocach, w szczególności tropikalnych, znajduje się wiele bakterii i wirusów, które mogą spowodować zatrucie pokarmowe. Tutaj jednak postępowanie powinno być takie samo jak w przypadku każdego innego owocu – przed zjedzeniem banana powinniśmy dokładnie go umyć. Ktoś mógłby trafnie zauważyć, że banan należy do tych owoców, które raczej trudno zjeść ze skórą, nie ma więc potrzeby ich mycia. Nic bardziej mylnego. Nie zapominajmy, że nawet przy obieraniu banana drobnoustroje przenoszą się na nasze ręce, które często mają bezpośredni kontakt z żywnością wkładaną do ust.

Powyższe informacje nijak się jednak mają to końcówki banana – myjemy cały owoc, końcówka nie jest bardziej brudna od reszty jego powierzchni!

Kiedy omówiliśmy wszystkie zagrożenia płynące od strony organizmów żywych, przejdźmy do pozostałych.

Jeżeli natniesz bananową skórę przy szczycie owocu i delikatnie ściągniesz czapeczkę, pozostanie w niej tajemniczy „czarny kolec”. To właśnie w nim wiele osób widzi rezerwuar cyst, bakterii czy jadu. Można się jednak spotkać z jeszcze jedną ciekawą teorią – kolec ma podobno podrażniać gardło. Łatwo jednak doświadczalnie sprawdzić, że jest on zbyt miękki, aby stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla naszego gardła czy przełyku.

Można się też spotkać z hipotezą, że za szkodliwość końcówki odpowiedzialna jest… grawitacja. Plantacje bananów są bardzo podatne na szkodniki w związku czym rozpyla się nad nimi duże ilości środków ochrony roślin. Grawitacja miałaby sprawiać, że szkodliwe substancje spływają do końcówki banana i się w niej gromadzą.

Brzmi to całkiem sensownie. Problem polega na tym, że wbrew naszej pierwotnej intuicji, kiście bananów rosną na drzewach do góry, czarną końcówką ku słońcu. Gdyby hipoteza o spływaniu pestycydów w dół była prawidłowa, musielibyśmy raczej odcinać końcówkę przy ogonku.

Jak powyżej udowodniliśmy, nie ma żadnego tajemniczego zagrożenia w zakończeniu banana – ani larw, ani cyst, ani pestycydów. Nie zmienia to jednak faktu, że banany mogą być niebezpieczne dla pewnej grupy ludzi. Chodzi o osoby uczulone na… lateks. Lateks to nic innego jak roztwór kauczuku naturalnego. Kauczuk wytwarzany jest nie tylko przez drzewo kauczukowe, ale również przez inne rośliny, w tym bananowce.

Osoby, które są uczulone na lateks, powinny obchodzić się ostrożnie z bananami. Ta substancja zawarta jest głównie w skórze, więc jeżeli uczulenie nie jest silne, wciąż mogę jeść miąższ owocu. Jeżeli zauważyłeś, że występuje u ciebie reakcja alergiczna przy spożywaniu bananów i podejrzewasz uczulenie na lateks, zawsze musisz informować o tym dentystów i lekarzy, którzy często stosują lateksowe rękawiczki.

Skoro nie ma nic groźnego w końcówce banana, warto zapytać, skąd w ogóle taki przesąd. Końcówki bananów najprawdopodobniej zaczęto odcinać podczas pierwszej dużej fali polio w Stanach Zjednoczonych. Wiedza na temat tej choroby była wtedy znikoma i do mediów przedostała się informacja, że może być wywoływana właśnie przez zatrucie bananami, co później okazało się oczywiście nieprawdą. Niemniej jednak, końcówki bananów już na zawsze pozostały napiętnowane.
media

Zatem banana wkładany bez obaw do buzi, czarna końcówka jest całkiem nieszkodliwa. Dalej jednak będą ludzie którzy i tak będą odkrawać końcówki, tak na wszelki wypadek. Tak już mają.

Domowe sposoby na przeżarcie, zwane niestrawnością/dyspepsją

Niestrawność, inaczej dyspepsja, najczęściej ma miejsce, gdy się przejemy, szczególnie produktami ciężkostrawnymi. Pojawia się ból brzucha, zgaga, nudności i wymioty, wzdęcia, brak apetytu. Nie musimy od razu sięgać po leki z apteczki – pomocne są również naturalne produkty, takie jak warzywa, owoce czy przyprawy.

Ocet jabłkowy

Pektyny obecne w jabłkach regulują florę bakteryjną jelit, neutralizują substancje toksyczne. Poza tym owoce ułatwiają trawienie i chronią przewód pokarmowy. W occie jabłkowym znajduje się sporo potasu, fosforu, magnezu, chloru, wapnia, żelaza, krzemu, siarki. Doskonale oczyszcza on nerki i stawy ze wszystkich złogów, nie dopuszczając też do ich powstania. Ocet kupimy albo zrobimy sami według przepisu: obierki z jabłek wrzucamy do dużego słoja i zalewamy osłodzoną wodą (na szklankę wody pół łyżki cukru), przykrywamy gazą. Po trzech tygodniach ocet przecedzamy przez lejek z kawałkiem waty. Gdy pojawi się niestrawność, najlepiej pić łyżeczkę octu na pół szklanki przegotowanej wody.

Banany

Zawierają dużo potasu, magnez, wapń, błonnik pokarmowy, witaminę C i z grupy B, działają bakteriobójczo i przeciwwirusowo, wzmacniają serce, ułatwiają zasypianie, są dobre przy zgadze i wrzodach. W przypadku problemów z żołądkiem doskonały będzie sok bananowy albo mus z przetartego owocu. Na kłopoty trawienne dobre są także banany bardzo dojrzałe. Poza tym, zdaniem lekarzy, wystarczy jeść jednego banana dziennie, by oszczędzić sobie wizyty u specjalisty z powodu bólu żołądka wywołanego np. dyspepsją.

Imbir

Był bardzo rozpowszechniony w starożytności i średniowieczu, ma bowiem szerokie działanie lecznicze – zwalcza niestrawność, pomaga przy wzdęciach i biegunkach, jest wskazany w przypadkach utraty apetytu, łagodzi mdłości, działa przeciwskurczowo i przeciwbólowo, pomaga w chorobach zakaźnych. Obecny w nim olejek pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego. Na niestrawność dobra będzie herbata imbirowa – z apteki albo przygotowana według przepisu: łyżkę świeżo startego korzenia zalać szklanką wrzątku, odczekać 10 minut, następnie odcedzić i wypić. Można również zjeść kilka kawałków kandyzowanego imbiru.

Soda oczyszczona

Ten nieorganiczny związek chemiczny z grupy wodorowęglanów stosowany jest głównie jako jeden ze składników proszku do pieczenia. Okazuje się jednak, że soda ma sporo właściwości medycznych i korzystnie wpływa m.in. na niestrawność. Wystarczy rozpuścić niewielką ilość (łyżeczkę) w ciepłej wodzie – pomaga w przypadku zgagi, wzdęć, nudności i nadmiernej kwasowości w żołądku. Aby wzmocnić działanie sody oczyszczonej, można wymieszać ją z kilkoma kroplami soku z cytryny. Po sodę nie mogą jednak sięgać osoby stosujące dietę niskosodową.

Mięta pieprzowa

Należy do najbardziej popularnych roślin leczniczych. Liście zawierają mentol w olejku eterycznym, witaminę C, karoten, rutynę. Wyciąg z liści mięty leczy niestrawność, pobudza wydzielanie soku żołądkowego, zmniejsza napięcie mięśni gładkich jelit i dróg żółciowych, przywraca prawidłowe ruchy perystaltyczne, działa wiatropędnie, zmniejsza wzdęcia, osłabia bóle jelitowe. Na niestrawność dobry będzie napar przygotowany z łyżki liści mięty, które zalewamy szklanką wrzątku. Można również dolać 20 kropli nalewki z mięty pieprzowej do szklanki ciepłej, przegotowanej wody, co złagodzi przykre dolegliwości.

Ziemniaki

Przylgnęła do nich łatka warzyw kalorycznych i tuczących. A szkoda, bo ziemniaki mają wiele cennych składników i znalazły zastosowanie w medycynie naturalnej. W ziemniakach obecne są witaminy A, D, E, C, K, PP i z grupy B, duże ilości potasu, żelazo, magnez, fosfor, wapń. Ugotowane są świetnym lekiem na niestrawność, zaparcia i bóle brzucha. Oczyszczają organizm z toksyn. Na niestrawność dobry jest również sok ziemniaczany, który działa przeciwzapalnie, redukuje pieczenie w żołądku, leczy zgagę i stany zapalne śluzówki żołądka – uzyskamy go, ścierając ziemniaki na tarce i odlewając sok. Uwaga: ziemniaki powinny być dojrzałe, ale nie kiełkujące, znajduje się w nich bowiem największe stężenie niebezpiecznej dla zdrowia solaniny.

Natka pietruszki

Ma ogromne właściwości lecznicze – działa podobnie jak naturalne antybiotyki pokroju czosnku i cebuli. Natka ma cztery razy więcej witaminy C niż pomarańcze i kapusta. Zawiera również witaminę A, aminokwasy, olejki eteryczne, żelazo, magnez, potas, sód, fosfor. Pietruszka znakomicie wpływa na trawienie i metabolizm, pobudza wydzielanie soku żołądkowego, aktywuje pracę wątroby, zmniejsza napięcia jelitowe, działa moczopędnie, zapobiega wzdęciom i zgadze. Najlepiej doprawiać nią posiłki, a w przypadku niestrawności można przygotować napar: natkę zalać 0,5 l wody, gotować przez trzy minuty. Odstawić na kwadrans do naciągnięcia.

Koper włoski

Należy do rodziny selerowatych, zwany jest inaczej fenkułem. W koprze bardzo cenny jest olejek lotny, który zawiera rozkurczający anetol i fenchon. Ma szerokie lecznicze działanie – pobudza wydzielanie żółci i soku żołądkowego, leczy kolki, działa bakteriobójczo, przeciwskurczowo i wiatropędnie, łagodzi bóle brzucha, nudności, wzdęcia i biegunkę, rozluźnia jelita, zmniejsza napięcie mięśni gładkich w przewodzie pokarmowym. W przypadku niestrawności warto zaparzyć sobie herbatkę z kopru włoskiego albo żuć nasiona, które zawierają korzystnie wpływające na zdrowie olejki.
media

Życie krótkie a spróbować wszystkiego się chce, dobrze zatem wiedzieć co jadać, by potem nie biadać…

Refleksologia – alternatywna szybka pomoc zamiast tabletek.

Zgodnie ze, znaną już w starożytności, nauką refleksologii każdy palec można łączyć energetycznie z odrębnym organem.

  • Kciuk wiązany jest klatką piersiową – sercem i płucami. Jeśli odczuwacie palpitacje serca lub macie problem z zaczerpnięciem powietrza do płuc, naciskajcie na kciuk, pocierajcie go i lekko wyciągajcie. To uspokoi serce i pogłębi oddech.
  • Palec wskazujący. Ten palec refleksoterapia łączy z żołądkiem i jelitem grubym. Jeśli waszym problem jest ból żołądka, problemy z trawieniem lub zaparcia, uciskajcie palec wskazujący przez minutę, pocierajcie go i lekko wyciągajcie. W krótkim czasie uzyskacie poprawę pracy tych narządów.
  • Palec środkowy. Ma on związek z sercem, krążeniem krwi i oddychaniem, a także z jelitem cienkim. Jeśli odczuwacie mdłości, zawroty głowy lub macie problemy z zasypianiem, uciskajcie palec środkowy.
  • Palec serdeczny wiąże się ze stanem psychicznym i nastrojem człowieka. Jeśli więc czujecie zbliżający się zły nastrój, jest wam smutno albo tracicie cierpliwość, masujcie palec serdeczny i cieszcie się wewnętrznym spokojem, zadowoleniem oraz równowagą.
  • Mały palec łączony jest z nerkami. Masując go, możecie pozbyć się bólu głowy i szyi, lęku i zmęczenia.

Wewnętrzna część dłoni odpowiada za system nerwowy. Zwyczajne klaskanie w dłonie może być bardzo pomocne w utrzymaniu dobrej kondycji całego organizmu. Poza wsparciem dla układu nerwowego stymuluje krążenie krwi. Poczujecie się ożywieni, pełni energii i chęci do życia.
likemag.com

Podobno pomaga, ale jeszcze nie sprawdziłem na sobie i dlatego pisze, że podobno. Klaskanie też mi się podoba, wypróbuję jutro w pracy i może nawet podwyżkę dzięki temu dostanę. 😉

Ateista polski vs. Boże Narodzenie

Jest choinka, są prezenty, często też opłatek i tradycyjna kolacja wigilijna. Polscy ateiści zgodnie deklarują, że Boże Narodzenie jest dla nich czasem tak samo ważnym jak dla katolików. Tyle tylko, że zamiast poświęcać ten czas Bogu, dedykują go rodzinie.

Ateiści niezależnie od „ateistycznego stażu”, zgodnie twierdzą, że Boże Narodzenie obchodzą co roku, choć część nazywa je przekornie Człowieczym Narodzeniem.

Ateiści przed świętami, jak i praktykujący chrześcijanie, śpieszą się, denerwują, robią wielkie zakupy.

Ateistów uważających Boże Narodzenie za element polskiej tradycji czy kultury jest sporo. Choć każdy z nich w tym wyjątkowym czasie kieruje się innymi priorytetami. Większość jednak – dedykuje ten czas rodzinie.

Jest choinka, są prezenty, opłatek i wigilijna kolacja, na której nie brakuje tradycyjnych potraw. Tylko Kościoła nie ma. Są natomiast kolędy, które mają wartość same w sobie, jako sztuka.

Boże Narodzenie to najfajniejsza rzecz, jaką wydało na świat chrześcijaństwo.

Naród z natury antyrządowy… czyli nocne rozmowy z szatanem…

Czasem nocami odwiedza mnie diabeł i pyta się; co politycy musieliby zrobić aby odzyskać moje zaufanie. Wtedy budzę się zlany potem, bo uświadamiam sobie, że już nie jestem w stanie im zaufać.

Czy to znaczy, że jestem na dobrej drodze do świętości? A może to szatan mnie opętał?

Jak żyć w kraju gdzie słowo „polityk” wzbudza odruch wymiotny?

Pedofilia w kościele to jeden z największych skandali naszych czasów.

Praktycznie każdego roku, wychodzą na jaw kolejne tragedie dzieci skrzywdzonych przez duchownych.

O tym trzeba mówić… Problem kościelnych pedofilii znika, czy jest dalej zamiatany pod watykański dywan?

Przestępstwa i wykroczenia seksualne w Kościele katolickim – przestępstwa i wykroczenia popełnione przez duchownych i wiernych Kościoła katolickiego polegające na przemocy lub wykorzystaniu seksualnym osób małoletnich, którym wypłacono odszkodowania warte miliardy USD.

Sprawy o dużym zasięgu lub rozgłosie miały miejsce m.in. w Argentynie, Australii, Austrii, Belgii, Brazylii, Chile, na Filipinach, we Francji, w Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Kanadzie, Kenii, na Malcie, w Meksyku, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Tanzanii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech, a wiele pojedynczych przypadków ujawniono także w innych krajach.

O tuszowanie skandali seksualnych obarczono winą hierarchów Kościoła, w tym niektórych biskupów. Papieża Jana Pawła II skrytykowano za wspieranie duchownych, którym zarzucano pedofilię i to rzuca mroczny cień na jego świętość.
Wikipedia

Wielu tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga – powiedział Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik w wywiadzie o pedofilii w Kościele.

Tadeusz Rydzyk broni kościelnych pedofilów twierdząc, że za ujawnianiem przestępstw wobec dzieci stoi chęć zniszczenia Kościoła.

Kościelni pedofile modlą się za swe ofiary i uważają że powinno im być wszystko wybaczone. Czy taki kościół ma szansę w dzisiejszym świecie?

Pedofilia to nie jedyne grzechy Kościoła katolickiego.

W szponach nałogu… macie wrażenie, że tracicie coś z życia siedząc w sieci?

Facebook padł, czyli chwile grozy…

Godzina 7 rano.
W tysiącach biur zaparzają się pierwsze, poranne kawy. Tysiące pracowników administracyjno-biurowych zasiadają przed monitorami komputerów, by z zapałem zabrać się do pracy. Pojawiają się pierwsze okna logowania do systemu, pierwsze stukoty klawiatur niosą się po jeszcze zaspanych biurach.

Wtem, niczym grom z jasnego nieba, pada TO pytanie:

  • Ej, działa wam Facebook?

Kolejne osoby z niedowierzaniem wklepują ten sam adres internetowy, potwierdzając najgorszy z możliwych scenariuszy: Facebook nie działa! W biurach zapada przerażająca cisza, przy której woda bulgocąca w kaloryferze brzmi jak huk wodospadu. Ostatnio tak cicho było, gdy Papierz umarł. No i jak pojawiły się plotki, że Hanka Mostowiak ma zginąć w następnym odcinku.

Żałoba. Ptasie mleczko nie smakuje tak jak kiedyś. I kawa jest jakby bardziej jałowa. Wszystko straciło sens, życie wyblakło, brak porannej porcji zdjęć słodkich kotków i psów zaczyna negatywnie odbijać się na samopoczuciu pracowników. Tylko pani Jadzia tradycyjnie kładzie na to wszystko lagę, bo pani Jadzia jest za stara i za ślepa, żeby korzystać z komputera. Boże…. w jaki sposób ta kobieta może funkcjonować w dzisiejszym świecie?!

  • Pani Jadziu, bo pani nie rozumie, to tak jakby rękę ujęło!
  • Mnie tam żadnej ręki nie ujęło i mi niczego nie brakuje. I wolę swoją rękę niż te wasze intrernety z facebukami. Swoją ręką to się przynajmniej w tyłek podrapać mogę, a wy co macie z tego gapienia się w te telewizorki?!

Godzina 8 rano.
Facebook nadal leży. Kierownictwo zaczyna dostrzegać nieprzeciętny wzrost wydajności pracowników, co jest tym bardziej dziwne, że nastroje w zespole nie są zbyt optymistyczne. Nawet zaczynają wybuchać pierwsze kłótnie.

W tym czasie użytkownicy zaczynają nieśmiało odkurzać konta na Naszej Klasie i Twitterze. Ten drugi jest bezlitosny, plując z monitora setkami
hasztagów. #facebookdown. Tak, to właśnie nastąpił koniec świata!

W niewielkim mieszkanku, właścicielka firmy produkującej biżuterię „handmade”, szykuje sobie stryczek. Już wie, że dziś nie wyrobi facebookowej normy sprzedaży, a do zapłacenia nadal jest ZUS i czynsz.

Zapłakana celebrytka znana z tego, że jest znana, rozpacza przed ekranem komputera. Nie może opublikować porannej samojebki, a akurat dziś tak ładnie wyszedł jej kaczy dzióbek podczas nakładania trzeciej warstwy podkładu.

Wściekła, trzydziestoletnia Genowefa rzuca w kota poduszką. Kot jest winny, na pewno przegryzł coś w kablach i teraz nie działa jej fejzbuk i nie może sprawdzić, co robi ta dwudziestoletnia, cycata zdzira, z którą odszedł jej mąż.

Na ulicy pojawia się coraz więcej patroli policji. Po pierwsze: czuć w powietrzu narastające, społeczne niepokoje, po drugie: nie ma co robić na komendzie. Posterunkowy Alojz wyrywa sobie z głowy resztkę siwych włosów. O 7 miał zebrać plony na FarmVille, a teraz zgnije mu marchewka i nie będzie mógł wydoić krowy.

W autobusach i tramwajach też jakby inaczej. Masa studentów i uczniów zmierzających na zajęcia przestała wlepiać ślepia w ekraniki smartfonów.

Nagle się okazuje, że jak się jedzie autobusem, to za oknem świat się przesuwa i nawet momentami są ładne widoki. Trzy osoby odkrywają, że mają w plecaku książkę, kilka osób zaczyna spoglądać na współpodróżnych. Wynikną z tego trzy małżeństwa, jedno nieślubne dziecko i dwa pobicia.

Godzina 8:15
Małżeństwo z wieżowca w centrum dużego miasta, nie wie co zrobić z porankiem. Ich pies jest w szoku, nigdy nie był tak wcześnie na porannym sikaniu.

Inna para, zamieszkująca domek w niewielkiej mieścinie, chcąc zabić bezproduktywny poranek, zaczyna ze sobą rozmawiać. Okazuje się, że mają ze sobą sporo wspólnych tematów. Dziewięć miesięcy później przychodzi na świat efekt tych rozmów.

Godzina 8:27
Facebook zaczyna działać.
Wszystko wraca do normy.

Normy? TFU!

Czekolada dobra na wszystko.

Czekolada sama w sobie zawiera wiele substancji odżywczych takich jak tłuszcze, węglowodany i białka. Ponadto stymuluje układ nerwowy, a zawarta w niej kofeina usprawnia zapamiętywanie oraz poprawia koncentrację w trakcie intensywnego wysiłku intelektualnego. Zapewne wielu studentów, w czasie sesji egzaminacyjnych żyło tylko i wyłącznie dzięki czekoladzie, i świetnie sobie radziło podczas egzaminów.

Ale to jednak niekoniecznie jej właściwości odżywcze sprawiają że tak chętnie po nią sięgamy. Badania naukowców wykazały że to dzięki wspaniałemu aromatowi i smakowi czekolady sprawiają, że wprost nie możemy się jej oprzeć. Smak przywołuje miłe wspomnienia na przykład z dzieciństwa czy romantyczne chwile z ukochaną osobą. Ten niesamowity intensywnie słodki smak powoduje w naszym organizmie wydzielanie się hormonów szczęścia – endorfin. Zatem nic dziwnego, że po zjedzeniu kilku kostek czekolady czujemy się jak zakochani.

W dawnych czasach czekolada była traktowana jako afrodyzjak. Azteckie kobiety zajadały się ziarnami kakaowca aby dodać sobie trochę odwagi w trakcie nocy poślubnej. Z kolei inny spozywali czekoladę jako środek wzbogacający pobudzenie seksualne , fantazje erotyczne oraz potencje.

Co ciekawe, naukowcy udowodnili że istnieje związek pomiędzy typem czekolady który najczęściej wybieramy a naszą osobowością. I tak na przykład amatorzy:

  • czarnej czekolady – to ludzie myślący perspektywicznie,
  • czekolady nadziewanej masą kawową – niecierpliwi,
  • z pomarańczowym nadzieniem – świetnie sprawdzają się w nadzwyczajnych sytuacjach,
  • czekolady z nadzieniem toffi – zmysłowi,
  • brazylijskich orzechów w czekoladzie – to osoby stylowe i kulturalne,
  • migdałów w czekoladzie – myślą szybko i lubią eksperymenty,
  • czekolady mlecznej – to osoby romantyczne i skłonne do nostalgii,
  • białej czekolady – są niezdecydowani,
  • gorzkiej czekolady – lubią rzeczy dobrej jakości.

Czym jest osławiona czekolada? Większość odpowie machinalnie – lekarstwem na chandrę. To z pewnością jest jedna z bardziej trafnych definicji tego niezwykłego specyfiku. Przyjrzyjmy się mu jednak uważniej.

Prawie 2000 lat temu Majowie nazwali kakao „pokarmem bogów”. Czekolada z kolei jest mieszanką kakao i masła kakaowego, który jest naturalnym tłuszczem uzyskiwanym w procesie podgrzewania, miażdżenia i filtrowania nasion kakao. Nasiona te charakteryzują się ciekawym składem biochemicznym. Zawierają ponad 800 molekuł o właściwościach nawilżających, tonizujących, rewitalizujących i regeneracyjnych. Na przykład flawonoidy opóźniają procesy starzenia; żelazo, magnez, cynk i wapń odżywiają; a kofeina – pobudza krążenie krwi, wygładzając skórę i przyspiesząjąc spalanie tłuszczu. Kakao zawiera też teobrominę, która pobudza produkcję betaendorfin. Są to hormony odpowiadające za uczucie spokoju, relaksu i szczęścia.

Takie informacje powinny wpłynąć kojąco na nasze sumienie, kiedy będziemy sięgać po kolejną kostkę czekolady. Ale jedzenie to nie jedyna możliwość, by nasze ciało skorzystało z jej nieskończonych możliwości.

Ostatnimi czasy coraz większym zainteresowaniem cieszą się kosmetyki o zapachu czekolady (w większości jednak ich aromat uzyskiwany jest w sposób sztuczny, co w żadnym wypadku nie przynosi spodziewanych efektów) oraz zabiegi czekoladowe oferowane w zakładach SPA.

Niemcy – kraj przychylny rogaczom…

Mężatki, które urodzą dzieci z pozamałżeńskiego związku, będą musiały ujawniać nazwiska swoich partnerów seksualnych. Projekt stosownej ustawy uchwalił niemiecki rząd.

Nowa regulacja ma, w intencji niemieckiego ministra sprawiedliwości ułatwić zdradzonym mężom dochodzenie roszczeń finansowych od biologicznych ojców dzieci. Sytuacja taka może mieć miejsce np. jeśli dziecko urodzi się przed orzeczeniem rozwodowym. Tak długo jak nie ma rozwodu, wszystkie dzieci urodzone przez pozostającą w oficjalnym związku kobietę są wobec prawa dziećmi męża.

Według nowych przepisów małżonek będzie miał prawo poznać nazwisko mężczyzn, z którym jego żona ma dziecko, by na drodze tzw. regresu, pociągnąć go do odpowiedzialności finansowej za dziecko – wyjaśnił Maas w Berlinie. Dodał, że nowe przepisy wynikają także z orzecznictwa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.

Kobieta będzie zobowiązana podać nazwisko biologicznego ojca dziecka pod rygorem kary grzywny lub więzienia. Tylko w wyjątkowych sytuacjach sąd może uznać, że nie można wymagać od kobiety ujawnienia nazwiska kochanka.

Prawo do wystąpienia przez męża z roszczeniem finansowym ma przedawniać się w ciągu dwóch lat od wystąpienia wątpliwości co do biologicznego pochodzenia dziecka.
media

Będzie większy strach wśród kochasiów, no bo jak mąż się dowie, to trzeba będzie robić zwrot kosztów. Rządowi PiS powinno spodobać się to rozwiązanie… i spowodować wprowadzenie w Polsce. 

Jak to z naszym seksem będzie w przyszłości?

„Za 5 lat będziemy uprawiać seks z robotami, a za 50 zalegalizowane zostanie pierwsze małżeństwo człowieka z robotem” – taką wizję przyszłości przepowiedział dr David Lavy, wydając w 2007 roku książkę pt „Miłość i Sex z robotami.”

Choć wówczas pozycja ta wiele osób rozbawiła, w roku 2010 wprowadzono na rynek RoXXXy, pierwszego robota do seksu. Czy przepowiednia Leviego spełni się w całości? Jak będzie wyglądał seks w przyszłości? Czy drugi człowiek będzie nam jeszcze potrzebny jako partner do rozmowy, do łóżka czy wspólnego życia?

Co jest centrum rozkoszy? Punkt G, strefy erogenne, a może serce, bo tylko stosunek z miłości daje tak niezapomniane wrażenia? Nic z tych rzeczy. Za przeżywanie ekstazy seksualnej odpowiada nasz mózg. Świadczą o tym m.in. badania nad fizycznymi reakcjami osób sparaliżowanych, mimo iż nie posiadają czucia od pasa w dół, a więc i w genitaliach, część z nich jest w stanie osiągnąć podniecenie.

Mimo wielu lat badań nad tą wyjątkowo pasjonującą sferą życia, nadal niewiele wiemy na temat orgazmu. Podczas aktu miłosnego w mózgu zachodzą specyficzne reakcje z udziałem cząsteczek neuroprzekaźników, a rezonans magnetyczny mózgu ujawnia wysoką aktywność w obrębie hipokampu i ciała migdałowatego. Te ośrodki mózgu związane są głównie z przechowywaniem i wywoływaniem wspomnień oraz emocjami. Tłumaczy to poniekąd dlaczego przywoływanie przeżytych uniesień powoduje niekiedy wzbudzenie fizycznych oznak pożądania.

Na bazie tych obserwacji naukowcy postanowili ułatwić nam trochę sprawę. Najpierw stworzyli pigułki antykoncepcyjne, które dały kobietom możliwość kontrolowania swojej płodności i seksualności, potem „magiczną” niebieską pigułkę sildenafilu, czyli Viagrę, dającą mężczyznom upragnioną „moc”. Teraz pracują nas specyfikami, które zapewnią orgazm na zawołanie. I nie chodzi tu o afrodyzjaki, czy substancje pobudzające, ale środki, które całkowicie zastąpią akt seksualny i samo połknięcie pigułki spowoduje orgazm!

Lek, którego pierwotnym celem jest zaspokojenie potrzeb osób cierpiących na zaburzenia seksualne, może w przyszłości wyrwać się spod kontroli i sprawić, że partner już nigdy nie będzie nam potrzebny.

Seks zabawki, lalki i imitacje kobiecej anatomii znane są człowiekowi od zarania dziejów. Przez długie lata samotni marynarze i inni spragnieni uciech mężczyźni musieli sobie radzić ze skórzanymi sztucznymi pochwami czy własnoręcznie uszytymi lalkami.

W XIX wieku konstruktorzy i domorośli wynalazcy prześcigali się w wymyślaniu dziwacznych zabawek i maszyn do masturbacji. Które miały na celu nie tylko zapewnienie przyjemności, ale wierzono także w ich lecznicze właściwości. Jak podaje Mary Roach w książce „Bzyk. Niezwykłe zespolenie nauki i seksu.” Masturbacja była zalecana, a nawet wykonywana przez lekarzy jako remedium na histerię, zwaną też „chorobą wdów”. Starożytni grecy uważali, że kobiety tak samo jak mężczyźni produkują nasienie, które jest usuwane z ciała podczas orgazmu. Jego zatrzymanie powodować miało liczne konsekwencje zdrowotne. Mężczyzn to nie dotykało, ze względu na nocne polucje. Pogląd ten utrzymał się przez wieki.

Rozwój technologii wniósł w sferę samozaspokojenia wiele nowości. Choć niechętnie się do tego przyznajemy, korzystanie z wibratorów i innych „uprzyjemniaczy”, wielu osobom poprawia jakość życia seksualnego, a wręcz je wypełnia. O tym jak bardzo polegamy na gadżetach świadczą dochody sklepów z artykułami erotycznymi. Przyszłość należy jednak do seks-robotów.

„Za 5 lat będziemy uprawiać seks z robotami, a za 50 zalegalizowane zostanie pierwsze małżeństwo człowieka z robotem” – taką wizję przyszłości przepowiedział dr David Lavy, wydając w 2007 roku książkę pt „Miłość i Sex z robotami.” Choć wówczas pozycja ta wiele osób rozbawiła, w roku tym roku wprowadzono na rynek RoXXXy, pierwszego robota do seksu.

RoXXXy to plastikowa lalka nowej generacji. Do złudzenia przypomina żywą kobietę o ponętnych kształtach, porusza się, mówi, a także reaguje na dotyk. Jej wypowiedzi skalane są charakterystycznym głosem z syntezatora i brak w jej zachowaniu emocji i zmysłowości, ale zważywszy na to, że to pierwszy tego typu robot, można zakładać, że technologia szybko nadrobi zaległości. Firma „True Companion”, która wprowadziła na rynek RoXXXy, rozszerzyła asortyment o robota płci męskiej, imieniem Rocky. Największym zainteresowaniem roboty do seksu cieszą się rzecz jasna w – Japonii, raju dla gadżeciarzy.

Seks z robotem, zdaniem dr Leviego może szybko zrewolucjonizować kontakty międzyludzkie, przynajmniej te łóżkowe, choć nie zaprzecza on, że roboty będą miały więcej zalet niż tylko bezustanną ochotę na seks, niezwykłą wytrzymałość fizyczną i znajomość technik seksualnych ze wszystkich stron świata. Będą nie tylko idealnymi kochankami, ale także naszymi najlepszymi przyjaciółmi i zaufanymi powiernikami.

Przyszłość domów publicznych i prostytutek w dzisiejszym rozumieniu zadrży w posadach. „Panie lekkich obyczajów” nie będą już nikomu potrzebne, bo ich rolę wypełnią roboty, bez ograniczeń i bez ryzyka chorób wenerycznych. Jednak gdy jedna nisza zostaje zapełniona, w innym miejscu powstaje nowa.

Gdy do zaspokojenia potrzeb seksualnych nie będzie potrzebny seks (przynajmniej nie z drugim człowiekiem), a poczęcie i zakładanie rodziny będzie zaplanowane na każdym możliwym etapie, pojawi się nowa „branża”;. Na porządku dziennym będzie sprzedaż komórek jajowych i spermy, czy „wynajmowanie brzucha”. To co kiedyś miało być honorowym dawstwem, pomocą dla par borykających się z problemem niepłodności, w przyszłości może przekształcić się w dochodowy biznes. Surogatka i prostytutka mogą zlać się kiedyś w jedność. Wizję taką przedstawił w swojej książce „Seks w przyszłości” Robin Baker, brytyjski pisarz i wykładowca w Szkole Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Manchesterze.

Niestety bardzo prawdopodobne jest, że w przyszłości zapłodnienie metodą In vitro stanie się powszechne, ponieważ w postępie geometrycznym zwiększać się będzie ilość par niezdolnych do poczęcia w sposób naturalny. Wiele osób może w tej sytuacji upatrzyć sobie sposób na szybki zarobek.
wp/odkrywcy


Przedstawione wizje seksu w przyszłości są zatrważające. Czy to możliwe, że ludzie spełnianie własnych zachcianek postawią wyżej od kontaktu z drugim człowiekiem? Czy robot będzie w stanie wypełnić wszystkie nasze potrzeby, w tym te emocjonalne? Czy sami staniemy się wewnątrz puści i martwi tak jak one?