Na ziemię wraca Jezus aby sprawdzić jak zachowują ci co go obrali królem w kraju nad Wisłą. Żeby łatwiej się poruszać sprawił sobie motocykl. Na jednej z dróg zostaje zatrzymany przez policjanta za przekroczenie prędkości.
– Będzie mandat panie motocyklisto!
– Panie władzo, nie poznaje mnie pan!
– Nie, a kim pan niby jest?
Jezus zdejmuje kask…
– A teraz?
– O Jezus! Naprawdę nie poznałem cię wybacz mi!
– Bo mnie długo nie było…
– Tak, kopę lat Staszku, kopę lat!

– Panie, fajnie opowiadasz, ale nas tu kilka tysięcy i nie mamy co jeść.
– A ile macie jedzenia?
– No 2 ryby i 5 bochenków…
– Jest was tutaj kilka tysięcy i w sumie maicie tylko 2 ryby i 5 bochenków? Wyskakiwać z żarcia! Przejdę teraz z koszem pomiędzy wami i niech sąsiad wasz patrzy, ile wrzucacie. Potem to podzielę i każdemu rozdam, a okruchy zbiorę.
– Panie, każdy się najadł i jeszcze kilka koszy zostało. To cud!

I tak powstała tradycja chodzenia na mszy z koszykiem.

Jeden z kościelnych hierarchów nazwał kobiety, które ze swoimi mężami mają tylko ślub cywilny, „darmowymi prostytutkami”.
– Prostytutkami?! – zaprotestowały kobiety.
– Darmowymi?! – zaprotestowali mężczyźni.

I spytał ich Jezus:
– Czym ja dla Was jestem?
I odpowiedzieli:
– Jesteś dla nas eschatologiczną manifestacją osnowy naszego bytu, jawiącą nam ontologiczną prawdę w kontekście całej naszej istoty.
I odparł im Jezus:
– Czego! Czego?!

W pierwszej klasie na lekcji katechezy ksiądz pyta dzieci, kto to jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty? Dzieci zastanawiają się dość długo, ksiądz podpowiada:
– No, pomyślcie, co tworzą Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty?
Zgłasza się siedmioletnia Fabiola i mówi:
– Spółkę?