Siedzi wrona na drzewie w alpinistycznej uprzęży. Przez piersi przewieszone liny, haki, karabińczyki, w plecaku pełno specjalistycznego oprzyrządowania – a w dziobie kawałek sera.
Obok przemyka lis:
– Wrona, jaki masz piękny plecak!
– Yhmmm…
– A jakie błyszczące karabińczyki masz!
– Yhmmm…
– Ale słyszałem, że z Ciebie – wrona – to jest dupa a nie alpinistka. I całe to oprzyrządowanie to pic i fotomontaż!
– Spier’dalaj!
I wypuściła ser z dzioba.
I zawisł na lince asekuracyjnej…