Pływa facet w jeziorku nagle widzi boję z napisem „nie płynąć dalej”. Oczywiście zignorował ją i płynie dalej. Nagle czuje że jakaś dłoń zaciska się mocno na jego klejnotach. Facet próbuje się wyrwać ale bez powodzenia. Po chwili spod wody dobywa się głos „Szybka decyzja – plus dwa czy minus dwa?” Po chwil zastanowienia odpowiada „Plus dwa”. Coś pod wodą zaszumiało, uniósł się dym i facet przerażony odkrywa że ma dwa nowe jądra.
Wypływa szybko na brzeg i myśli jak by to dało się odwrócić. Nagle wpada na pomysł „popłynę w to samo miejsce i tym razem powiem minus dwa”. Jak pomyślał tak zrobił. Gdy tylko znalazł się za boją znowu jakaś dłoń zacisnęła się między jego nogami. Spod wody dobiegł znajomy głos „Szybka decyzja – plus cztery czy minus cztery”..

Morału nie będzie…

Dawno, dawno temu żył sobie książę, na którego wredna wiedźma rzuciła klątwę. Polegała ona na tym, że jednego roku mógł wypowiedzieć tylko jedno słowo, jeżeli jednak nie wypowiedział ani jednego, to w następnym mógł użyć „aż” dwóch. Pewnego dnia ów książę poznał przepiękną księżniczkę. Od razu się w niej zakochał. Postanowił przez dwa lata milczeć, by trzeciego roku móc powiedzieć jej „jesteś taka piękna”. Kiedy jednak ten okres minął, książę doszedł do wniosku, że nie powie jeszcze nic przez kolejne trzy lata, aby do „jesteś taka piękna” dorzucić „bardzo cię kocham”. Później jednak zdał sobie sprawę, że jak już tyle się nie odzywał, to wytrzyma jeszcze cztery lata, aby zapytać się od razu „czy wyjdziesz za mnie?”.

W końcu po 9 latach milczenia jego radość nie miała granic. Poszedł do swojej ukochanej, zaprowadził ją do królewskiego ogrodu, usiadł obok niej na ławce i wypowiedział sentencję, którą układał w głowie przez tak długi okres:
– Jesteś taka piękna! Bardzo cię kocham! Czy wyjdziesz za mnie?
Po tych słowach księżniczka, odgarnęła swoje piękne blond włosy za śliczniutkie uszko i powiedziała jedwabnym głosikiem:
– Przepraszam, co mówiłeś?

Wnuczek wraca z ogródka do domu z dość ciekawą jak na malca miną. Od progu zwraca się do babci:
– A tam za płotem, gdzie byłem popatrzeć na budowę, to jeden pan powiedział do mnie: „przyjacielu”.
– To bardzo ładnie z jego strony. Na pewno lubi dzieci.
– Tak myślisz?
– Oczywiście.
– Ale on powiedział – „Spierdalaj stąd przyjacielu! I to w podskokach”.

Pewna kobieta wyszła na spacer z yorkiem. Idąc alejką parkową psina zaczęła ciągnąć w zarośla za potrzebą. Po chwili jak z pod ziemi zjawił się obok nich Strażnik Miejski z poleceniem sprzątnięcia po piesku.
A co mam sprzątać po takim maleństwie – zaśmiała się kobieta.
Proszę za mną… sprawdzimy.
W zaroślach wskazał na pokaźnych rozmiarów kupę psiego gówna.
Pan chyba oszalał – krzyczała kobieta. Jak takie maleństwo mogło taką wielką kupę zrobić
Proszę nie utrudniać… też bym się zmniejszył gdyby ze mnie wyszło tyle gówna. Albo pani sprząta… albo wypiszę mandat!

Stoi sobie policjant z „suszarką” na poboczu i się nudzi. Nagle na horyzoncie pojawia się nowiutki mercedes i policaj go zatrzymuje. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, za kierownicą siedzi obszarpany śmierdzący żul. Policjant totalnie zaskoczony pyta:
– Kurde! Tyle lat pracuję i nie stać mnie na takiego merca, a ty taki obszarpany takim cackiem się bujasz. Jak to możliwe?
– Bo ja mam taki dar: jak nasikam łysemu na głowę, to mu włosy odrastają. Jednemu nowobogackiemu nasikałem i mi tego merca podarował.
Policjant zdejmuję czapkę i nadstawia łysą pałę:
– Posikaj i na mnie to nie zapłacisz mandatu i puszcze cię wolno!
Żul rozpina rozporek, wyciąga zapyziałego fiuta i zaczyna sikać. Z tylnego siedzenia mercedesa słychać histeryczny śmiech:
– Ożeż w mordę! Za taki numer to ci i mieszkanie kupię!

W dżungli zamieszanie i wielka afera: mrówka zabiła słonia. Słoń był strachliwy, do tego zawałowiec, mrówka mu przyjebała, ten się wystraszył i kipnął na zawał. Wszyscy się ekscytują, sprawa roku po prostu. Z mrówką robi wywiad telewizja, pierwsze pytanie:
– Dlaczego to zrobiłaś?
Na to mrówka uderza pięściami w nagi tors (niczym tarzan na filmach):
– Bo takie jest prawo dżungli!

Mężczyzna przychodzi do lekarza na analizę spermy. Lekarz daje mu specjalny pojemnik i mówi:
– Jutro proszę przynieść spermę w tym pojemniczku.
Mężczyzna przychodzi następnego dnia, ale z pustym pojemnikiem. Lekarz z niedowierzaniem pyta co się stało. W odpowiedzi usłyszał:
– Doktorze, bardzo się starałem – najpierw jedną ręką, potem drugą, potem dwiema rękami, potem zawołałem żonę – ona próbowała jedną ręką, potem dwiema rękami, ustami, zębami… W końcu zawołałem sąsiadkę – ona próbowała jedną ręką, potem dwiema rękami, ustami, zębami…
– Zawołaliście nawet sąsiadkę ? – pyta zdziwiony lekarz.
– Tak, zaprosiliśmy ją, ale nawet ona nie dała rady otworzyć pojemnika.

W pewnym miasteczku ksiądz zwołał zamożniejszych parafian do kościoła i zwraca się do nich, żeby się złożyli na remont świątyni.
– Patrzcie, jak nasza świątynia wygląda. Szyby stłuczone, ściany odrapane, podłoga brudna i zniszczona, gorzej niż w burdelu…
Głos z sali:
– O właśnie…
– Panie Piotrze, co ma znaczyć to: „O właśnie..?”- pyta oburzony ksiądz.
– Przypomniałem sobie, gdzie zostawiłem parasol…

Gustlik, niegdyś zapalony kibic, nie chodzi od jakiegoś czasu na mecze. Spotykają go kumple i pytają:
– Co się z tobą, chopie, dzieje? Nigdy cie nie widać na boisku. Bydziesz w ta niedziela na meczu?
– Chciołbych ale ni moga. Baba mnie nie puści.
– Chopie to ty ni wiesz co masz zrobiż? Jak by ci odkazała, chyć kobita, wyłóż na kolano, zadrzyj kiecka i dej jej na goła… po dziesięć klapsów na kożdo półkula. Zrozki cie puści.
– Podocie? Toż spróbuja.
W poniedziałek koledzy pytają:
– No i co? Gustlik, byłżeś na boisku?
– Niy.
– A zrobiłeś jak my ci żekli?
– Toć żech zrobił
– Przełożyłeś na kolano?
– Przełożyłech, zdarł żech kiecka, ściągnął te łone….
– I co?
– I wtedy se pomyśloł, że po co iść na mecz, kiej w doma tyż może być piyknie.