Był sobie człowiek imieniem… nieważne. Miał on biuro turystyczne, które kochał nad życie. Jednak lata płynęły, a obroty spadały.
Aż tu nagle – eureka! Przyszedł pomysł na hit totalny: Sezon narciarski w Alpach! Pozostało tylko nakręcić reklamę. Facet wynajął więc (za ciężkie pieniądze) znaną agencję i czekał na efekty.
Po tygodniu dostał taśmę z gotowym spotem: Szeroki plan z ogromną górą piasku. Z wierzchołka zbiega biały gość w garniturze i w goglach. Przyspiesza, pędzi, wreszcie skacze i… przypieprza głową w ceglany mur u podnóża góry. Odjazd kamery – wokół dziesiątki Murzynów ubawionych do granic możliwości. Koniec filmu.
Facet nie zastanawiał się długo – łapie za telefon i dzwoni do twórcy „dzieła”:
– Co to kur’wa ma być?!
– Jak to co? Narty w Afryce!
– A gdzie do chu’ja są narty?!
– Tam jest zawarta taka…metafora…
– Jaka znowu metafora!?!
– No… „białe szaleństwo”…

Pewne plemię afrykańskie nawiedziła okrutna susza. Padając z pragnienia udali się do plemiennego szamana z prośbą o pomoc. Szaman ów wyszedł z lepianki i patrząc po tłumie współplemieńców pyta:
– Kto ma wodę?
Nikt się nie zgłasza to powtarza:
– Kto ma trochę wody?
Nieśmiale zgłasza się jeden z członków plemienia i podając bukłak wody mówi:
– Ja mam jeszcze trochę.
Szaman niewiele myśląc wylał wodę do miseczki, ściągnął koszulę i zaczął ją prać. Mieszkańcy wioski patrzyli ze zgrozą. Wyjął koszulę z wody, wykręcił i wodę wylał w krzaki. Znowu pyta:
– Kto ma jeszcze jakąś wodę?
Kolejny osobnik podając mu bukłak mówi:
– Mnie zostało jeszcze pół…
Szaman wziął wodę, wlał do miski i wypłukał koszulę. Wodę wylał, a koszulę powiesił na sznurku.
Kiedy mieszkańcy wioski chcieli się na niego rzucić zaczęły napływać ciężkie chmury i rozpadał się deszcz.
Szaman na to:
– Zawsze, kur’wa, pada, jak pranie zrobię…

Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
– Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
– Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
– Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec – prawie w stanie przedzawałowym. Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło północy. Od progu przeprasza żonę:
– Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień…
– Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!

Moherowa babcia zaczepia chłopaka w autobusie.
– Ty to chyba jesteś Chińczykiem?
– No chyba pani żartuje.
– Eee, na pewno jesteś Chińczykiem.
– Nie, proszę pani.
– A może twoja mama jest Chinką?
– Nie, proszę pani, mój ojciec też jest Polakiem.
– Mimo wszystko, ty chyba jesteś Chińczykiem.
– W porządku – niecierpliwi się chłopak – jestem Chińczykiem.
– No proszę! A wcale na Chińczyka nie wyglądasz.

Dziś rano Asia uznała, że musi zjeść pączka.
Wychodząc z domu zobaczyła, że ma idealnie uczesane blond włosy, idealnie pomalowane usta i idealnie wymodelowane pośladki.
Idąc już do sklepu zauważyła reklamę „Cztery pączki w cenie trzech!”
Asia widząc to nie pragnęła już jednego pączka, ale czterech.
Weszła więc do Tesco, falując idealnie uczesanymi włosami, wydymając idealnie pomalowane usta i potrzęsła idealnie wymodelowanym tyłkiem. Podeszła do kasjera i pyta:
– Czy to tu ta promocja pączków 4 w cenie 3?
– Nie – odpowiada facet – To nie tutaj.
Asia wyszła i od razu pobiegła do Żabki.
Weszła, falując idealnie uczesanymi włosami, wydymając idealnie pomalowane usta i potrzęsła idealnie wymodelowanym tyłkiem. Podeszła do lady i rzecze:
– Czy to tutaj jest ta promocja pączków 4 w cenie 3?
– Nie – usłyszała odpowiedz – To nie tutaj.
Asia, troszku zdegustowana, poszła do Intermarche. Wchodzi, falując idealnie uczesanymi włosami, wydymając idealnie pomalowane usta i potrzęsła idealnie wymodelowanym tyłkiem i mówi:
– Czy to tutaj jest ta promocja pączków 4 w cenie 3?
– Nie – odpowiada kasjerka – To nie tutaj.
Asia wyszła, nie na żarty wściekła, ale wciąż żądna pączków.
Była w Biedrze, kilku spożywczych, drugiej Żabce, bo Jagódka miała remont.
W końcu Asia wkur’wiona idzie i patrzy, czy nie ominęła żadnego sklepu. Patrzy w stronę gór – schronisko! Asia pojechała tam rowerem, ale przed celem musiała sama się wspiąć….
Podczas tego Asia nie rozczochrała swoich idealnie włosów, nie rozmazała swoich idealnie pomalowanych ust i nie zgniotła swoich idealnie wymodelowanych pośladów. Wchodzi, falując idealnie uczesanymi blond włosami, wydymając idealnie pomalowane usta i potrzęsła idealnie wymodelowanym tyłkiem i mówi:
– Dzień dobry. Czy to tu jest ta promocja pączków 4 w cenie 3?
– Tak – odpowiada facet – To tu.
– To poproszę dwa.

Mąż wyjeżdża w delegację. Przed wyjazdem mówi żonie:
– Rozumiem, że masz swoje potrzeby. Zbudowałem ci robota. Jeśli tylko będziesz potrzebowała mężczyzny, po prostu zawołaj „Fred” i on wszystko zrobi.
– Dziękuję kochanie…
Mąż wyjechał. Wieczorem żonie zachciało się i krzyknęła: „Fred!”
Robot się włączył i zabrał się do akcji. Po jakimś czasie kobieta zdała sobie sprawę, że nie wie, jak wyłączyć ustrojstwo. Zaczęła wołać o pomoc. Pojawiła się sąsiadka i pyta:
– A co to za cudo?
– Fred.
– Fred!
Robot zareagował prawidłowo i zabrał się za sąsiadkę.
Dwa dni później mąż zorientował się, że nie powiedział żonie, jak się wyłącza robota. Dzwoni, nikt nie odbiera. Wsiada w samolot, leci do rodzinnego miasta. Na lotnisku łapie taksówkę, wsiada i mówi do kierowcy:
– Na Jana Pawła II, szybko!
– Na Jana Pawła II? Tam nie pojadę!
– Dlaczego?!
– Tam Fred!

O wstydzie…
Kobieta jako istota bardziej złożona odczuwa wstyd pięć razy w życiu, natomiast mężczyzna wstydzi się tylko dwa razy.
Tak więc kobieta odczuwa wstyd: pierwszy raz jak robi to pierwszy raz, drugi raz jak robi to pierwszy raz ze swoim mężem, trzeci raz jak pierwszy raz zdradza swojego męża, czwarty raz jak pierwszy raz bierze za to pieniądze, i piąty raz jak pierwszy raz musi za to płacić.
Mężczyzna istota prosta wstydzi się: pierwszy raz jak nie może drugi raz i drugi raz jak nie może pierwszy raz.

Przy łóżku umierającej żony siedzi mąż.
– Może ci coś potrzeba kochanie mówi smutnym głosem.
– Chciałabym – odpowiada cichutko żona, żebyśmy kochali się ten ostatni raz.
– Oj taka słaba jesteś, ale jak tak bardzo chcesz…
I gość włazi do łózka, robi co żona sobie życzy, a potem przytula się i usypia ze zmęczenia. Budzi się po jakimś czasie, a żona w świetnej formie krząta się po kuchni gotując obiad. Facet zrywa się z pościeli i woła:
– Kochanie, co się stało, przecież taka chora byłaś?
– A to ten seks z tobą tak mi pomógł – informuje go z uśmiechem.
Facet siada ciężko na stołku i smutnieje.
– Co jest? Nie cieszysz się, że wyzdrowiałam?
– Nie o to chodzi – mówi mąż – tylko jakbym wiedział, że mam takie możliwości, to i babcię Zosie bym uratował i wujka Stefana…

– Obywatelu, dlaczego ten pies nie jest na smyczy?
– To nie mój pies.
– Jak to nie pański?
– No nie jest mój.
– Przecież widzę, że to pański pies!
– Nie.
– Nie? To niech pan przejdzie na drugą stronę ulicy!
(facet przechodzi)
– I co?! Poszedł za panem! To pański pies!
– To nie jest mój pies.
– To niech pan przejdzie jeszcze raz!
(facet przechodzi)
– Ten pies za panem chodzi, nie oszuka mnie pan, to pański pies!
– Panie, on się do mnie tak samo przypierdolił, jak i pan!

Senior rodu, leżąc na łożu śmierci mówi do syna.
– Synu, zostawiam ci farmę z trzema domami, 5 samochodów, 6 ciągników, 4 stodoły, 200 krów, 10 koni, 1000 owiec oraz 500 kóz…
Zaskoczony mówi:
– Naprawdę? Jak to? Gdzie to wszystko jest?
Na co staruszek:
– Na Facebooku.