Siedzą dwie singielki w barze, ogólnie jest Ok, ale chłopa by się przydało.
– Znasz jakiś facetów
– Pewnie
– To dzwonimy do 32-óch
– A po co nam tylu?
– Po pierwsze: połowa nie przyjdzie
– Ale po co nam 16-tu?
– Po drugie: połowa się upije.
– Ośmiu to też dużo.
– Po trzecie: połowa jak zwykle nie będzie mogła.
– A czterech?
– A co, niech dadzą rady dwa razy…

Pewien ukraiński student z Lwowa nie tylko, że wcale się nie uczył, to jeszcze strasznie grzeszył. Naruszał notorycznie wszystkie przykazania Dekalogu znajdujące się po punkcie 5, ze szczególnym „naciskiem” na numery 6 i 9. Rozzłościło to wreszcie Pana Boga i postanowił ukarać niesfornego studenta. Jesienią na palcu u ręki pojawiła się chłopakowi mała plamka, która zaczęła się rozprzestrzeniać tak szybko, że po tygodniu w szpitalu amputowali mu rękę. Po paru dniach odcięli drugą, potem obie nogi. Ale to nie był koniec jego nieszczęść… na wiosnę zabrali go do wojska.

Jezus patrząc na grzeszną Ziemię zauważył zły stosunek społeczeństwa do lekarzy. Chcąc podnieść reputację całego personelu medycznego, zszedł na Ziemię i zatrudnił się jako lekarz w szpitalu na peryferiach NFZ. Pierwszy dzień pracy, siedzi w izbie przyjęć, przywożą mu sparaliżowanego chorego (od 20 lat na wózku inwalidzkim).
Jezus wstaje, kładzie choremu na głowę swoje dłonie i mówi: – Wstań i idź!
Chory wstaje, wychodzi na korytarz. Na korytarzu tłum oczekujących, wszyscy pytają:
– No i jak nowy doktor?
– Doktor jak doktor, kur’wa, nawet ciśnienia nie zmierzył…

– Gdzie byłeś? – pyta dziewczyna chłopaka…
– Zobacz – odpowiada dyplomatycznie chłopak – oto powieść Olgi Tokarczuk. Proszę, weź i otwórz na stronie 36.
– Ale przecież strona 36,37,38 i 39 są wyrwane.
– Zgadza się, więc jak myślisz, gdzie byłem?

Ksiądz, chirurg i polityk rozgrywają cotygodniową partyjkę golfa. Mniej więcej przy czwartej jamce podchodzi do nich menedżer z klubu z prośbą o przerwanie partii.
– Dlaczego?! – pyta lekko podenerwowany polityk.
– Wiecie panowie, mały mały problem. Ta grupa, która grała przed wami, jeszcze nie skończyła…
– Co nas to obchodzi! Jesteśmy członkami klubu, gramy tu co tydzień! – krzyczy zdenerwowany już polityk.
– Przepraszam, ale jest to grupa strażaków, którzy stracili wzrok przy akcji gaszenia szkoły w naszym mieście, zrozumcie panowie…
Konsternacja…
Pierwszy odzywa się lekarz:
– Hm, to rzeczywiście zmienia postać rzeczy. Mimochodem, jutro jadę na sympozjum, porozmawiam z kolegami, może moglibyśmy coś zrobić dla tych odważnych ludzi…
– W niedziele odprawię mszę w ich intencji – deklaruje ksiądz.
W końcu odzywa się polityk:
– I tak, kur’wa nie rozumiem, dlaczego nie mogliby grać w nocy!

Idzie sobie Stefanek z mamą ulicą Wiejską, tuż obok Sejmu, patrzy a tu odkryty właz kanalizacyjny.
– O, popatrz mamo, krokodyl leci! – zawołał Stefanek, bo to wredny szczeniak był.
– Krokodyle nie latają, Stefciu – odpowiedziała mama i zwinnie ominęła właz.
Po pięćdziesięciu metrach dogania ich pewien poseł na Sejm, cały mokry i śmierdzący gównem, bęc Stefanka w bańkę:
– Zapamiętaj gówniarzu, KROKODYLE NIE LATAJĄ!

Młody i ambitny został wiceprezesem, po powrocie do domu i chwali się żonie.
– Głupi jesteś mój drogi – odpowiada – wiceprezes to zero, kompletne. Nawet w byle spożywczym znajdziesz takie nic jak wiceprezes do spraw fasolki.
– Poważnie? -zapytał, myśląc iż żona żartuje i uznał że pójdzie to sprawdzić. Wszedł do spożywczego i pyta:
– Czy mógłbym rozmawiać z wiceprezesem do spraw fasolki?
– Oczywiście. Puszkowanej czy mrożonej?

Męskie rozmowy w knajpie:
– Ostatnio pomyliłem żonę z złodziejem. Mogłeś widzieć, jak wrzeszczała, jak się opierała, kiedy ją przez okno wyrzucałem!
– Miałem podobnie! Kiedyś pomyliłem złodzieja z żoną! Trzeba było wtedy zobaczyć, jak on krzyczał i jak się opierał!

Policjant podchodzi do zatrzymanego samochodu, a kiedy szyba od strony kierowcy opadła bęc kierowcę pałką w głowę.
– Za co?! – zaprotestował kierowca obmacując guza.
– Tu jest Sosnowiec! Kiedy podchodzę do samochodu, dokumenty mają być przygotowane do kontroli. Zrozumiano?
– Tak jest.
Sprawdziwszy dokumenty policjant obszedł samochód i zastukał pałką w szybę od strony pasażera. Kiedy szyba opadła bęc pasażera pałką w głowę!
– A mnie za co?! – zaprotestował pasażer obmacując swojego guza.
– Żebyś potem nie mógł mówić: No, niechby mnie spróbował tak uderzyć!

Wchodzi Żyd do kwiaciarni i prosi o bukiet świeżych róż.
– Polecam panu ten wspaniały bukiet. Te róże jeszcze rano rosły w ogrodzie. Tylko radzę skrócić końce, aby wytrzymały dłużej…
– A jak pan myślisz, kto wynalazł tę metodę?