Nałogi potrafią zmarnować życie.
Słyszał o tym i Jarek, który od najmłodszych lat obgryzał paznokcie i nie mógł pozbyć się tego niechlubnego, acz mało szkodliwego nawyku. Widząc, że gdy raz zacznie, nie jest w stanie uwolnić się od nałogu, Jarek nie tknął ani jednego papierosa, nie wypił grama alkoholu, nie uganiał się za spódniczkami i ani razu nie był w kasynie, że o narkotykach nie wspomnę; aby nie uzależnić się od telewizora wyrzucił go na śmietnik.
Tak dożył późnej starości.
Na łożu śmierci zapłakał. Zrozumiał, że obgryzanie paznokci zmarnowało mu życie.

Leżą na sali dwaj sercowcy.
– No co to się stało? – pyta jeden
– Mam 65 lat i serduszko nie wytrzymało gdy baraszkowałem z moją 19-letnią asystentką
– O! A kim pan jest, jeśli wolno spytać?
– Bankierem
– Acha…
– A pan?
– Eeee… właściwie to… eee… a zresztą, to żaden wstyd, jestem… zbieram złom.
– A co się stało?
– Była niedawno defilada, poszedłem sobie popatrzeć i wzruszyłem się…
– Jaka defilada??
– Dywizji pancernej…

Pewnemu politykowi wróżka przepowiedziała, że umrze w rezultacie sporu. Wycofał się więc z życia politycznego, mieszkał sobie spokojnie, nie wadził nikomu. Pewnego dnia jednak poczuł się gorzej i skierowano go do lekarza. Leży w łóżku, trwa poranny obchód. Lekarze podchodzą do niego do łóżka, ordynator pyta lekarza prowadzącego:
– A jemu co jest?
– Trudno powiedzieć…
– W takim razie zrobimy konsylium!

W USA wszystko, co niezabronione, jest dozwolone.
W Niemczech wszystko, co niedozwolone, jest zabronione.
W Rosji wszystko jest zabronione, nawet jeśli jest dozwolone.
We Francji wszystko jest dozwolone, nawet jeśli jest zabronione.
W Szwajcarii wszystko, co niezabronione, jest obowiązkowe.

Do pana Jana Kowalskiego, który od dłuższego czasu nie opłacał rachunków, przyszło upomnienie w dość ostrym tonie, podpisane przez kierownika działu windykacji Zakładu Gazowniczego. Pan Jan wziął kartkę papieru, usiadł przy biurku i odpisał co następuje:

Szanowny Panie
Pragnę Pana poinformować, iż raz na miesiąc gdy otrzymuję rentę, zbieram wszystkie rachunki dotyczące opłat za mieszkanie i resztę mediów. Wrzucam je do dużego garnka, mieszam i losuję trzy, z którymi idę na pocztę i opłacam. Jeżeli pańska Instytucja pozwoli sobie choćby jeszcze raz przysłać do mnie list utrzymany w podobnym tonie, to jej faktury na rok zostaną wykluczone z loterii.

Z poważaniem
Jan Kowalski

Na osiedlowym deptaku przed czteropiętrowym blokiem, spotykają się dwaj koledzy z czasów licealnych.
– Kopę lat! – zagaduje pierwszy – gdzie pędzisz z tą piękną wiązanką?
– Tak się składa, że dzisiaj mija dziesięć lat od momentu, kiedy to „puszyste” stworzenie, które patrzy na nas teraz z okna na pierwszym piętrze, pojąłem za żonę.
– Gratuluję! – i patrząc w stronę okna, dodaje:
– Ja trochę wcześniej pojąłem, że na hodowcę – to ja się nie nadaję!

Przychodzi facet do urzędu, wchodzi do kancelarii, za wielkim biurkiem siedzi taki mały, łysy, gruby i zaczerwieniony gościu.
– Ja chciałem…. zaczyna petent.
– Nic nie chciałem – wali łysy – szefa nie ma, nic pan nie załatwisz.
– Acha, a kiedy będzie?
– Może potem.
Petent wyszedł, wrócił za godzinę.
– Jest….
– Nawet pan nie kończ – wali łysy – szefa nie ma.
– Ale będzie?
– Może.
Po paru godzinach sytuacja się powtarza.
– Szefa nie ma, co nie widać?
– A mogę poczekać? Nogi mnie bolą od chodzenia.
– Siadaj pan – łaskawie godzi się grubas.
Siedzą tak z godzinę w milczeniu, wreszcie petent pyta.
– Nudno trochę może kawał powiem?
– A jak dobry to mów pan.
– Dobry, dobry – zapewnia petent – z puentą.
Rzecz dzieje się podczas I WŚ w czasie bitwy pod Sommą. Szeregowiec Jonson zostaje postrzelony w krocze w wyniku czego traci fiuta i umiera z upływu krwi. Jako dobry człowiek staje przed św. Piotrem który oglądając go mówi
– Wiesz Jonson nie kwalifikujesz się do nieba, małego Ci brakuje, poczekaj sobie na tej ławce, a ja wyślę archanioła na ziemię by go poszukał.
Archanioł szwenda się po pobojowisku ale nigdzie nie może znaleźć Jonsonowego fiuta, poszedł więc na cmentarz wojskowy, patrzy a tam taki maleńki grób. Aha myśli, mam cię. jako że aniołom nie wypada używać brzydkich słów mówi.
– Jonsonie wstań i pójdź ze mną.
Nic, zero reakcji.
– Jonsonie wstań i pójdź ze mną powtarza.
Znów nic, więc zebrał się w sobie i ryknął:
– Jonsonie ja Ci mówię zaprawdę wstań i pójdź ze mną.
Ziemia na grobie poruszyła się i wyłazi taki mały, łysy, gruby i zaczerwieniony gościu i mówi:
– Nic pan nie załatwisz, szefa nie ma.

Przyjeżdża laska do warsztatu i narzeka, że samochód po zmroku nie chce jeździć. W dzień – problemu nie ma. Mechanik sprawdza wszystko, ale usterki nie znajduje. Zwrócił jednak uwagę, że samochód ma automatyczną skrzynię biegów. Z ostrożności spytał:
– Czy pani na pewno prawidłowo korzysta pani z dźwigni zmiany biegów?
– Mm pan mnie ma za idiotkę?! Przecież to oczywiste! D – w dzień, N – w nocy.