W prowincjonalnym miasteczku zdarzył się wypadek samochodowy. Atrakcja na całe miasteczko, to tłum gapiów otoczył to miejsce. Wśród tłumu znajdował się redaktor stołecznej gazety. Już widział oczami wyobraźni pierwszą stronę gazety z jego zdjęciem i wstrząsającym reportażem. Niestety nie mógł się dopchać do miejsca wypadku, aby sfotografować ofiarę. Wtedy wpadł mu do głowy genialny pomysł:
– Jestem ojcem ofiary – zawołał – proszę mnie przepuścić.
Tłum rozstąpił się. Dziennikarz dotarł do ofiary. A ofiarą był miejscowy osioł…

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz