Poszedł aktywista pozarządowy do lasu wspierać nielegalnych emigrantów. Idzie, idzie i nagle sru – wpadł w wielki dół. W sytuacji bez wyjścia modli się gorliwie: „Boże, szedłem z pomocą, niech moja męka nie będzie nadaremna”. Wtem nad dołem pojawiły się wilki. Aktywista spogląda w niebo…
– Kur’wa, serio?!

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz