Przedziera się Polak przez dżunglę afrykańską. Tnie maczetą chaszcze oganiając się od robactwa. Wtem słyszy w oddali głosy po polsku. Ucieszony przyśpiesza, wpada na polanę i widzi siedzących na baobabie dwóch nagich murzynów z dzidami, gadających po polsku. Dopada drzewa, chwyta za pień, unosi głowę i pyta:
– Panowie, to panowie z Polski?
– Nie, ze Śląska.

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz