Małżeńska sałatka…
Ona: Dyktuj, tylko powoli, żebym nadążyła robić.
On: Jak chcesz, mogę dyktować: Do głębokiego naczynia wkładać warstwami: smażoną marchewkę i cebulę…
Ona: dobra, dalej…
On: rybę…
Ona: no, mam…
On: boczek…
Ona: dalej…
On: plastry ziemniaków…
Ona: ok, dalej…
On: drobno pocięte jajka na twardo…
Ona: dobra, dalej…
On: i zielony groszek.
Ona: Gotowe! Coś jeszcze?
On: przekładając każdą z warstw majonezem.
Ona: Kur’wa mać!

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz