Potężna awaria energetyczna pozbawiła w niedzielę 16 czerwca rano prądu większość terytorium Argentyny i cały Urugwaj. Usuwanie skutków awarii trwa, ale zajmie jeszcze co najmniej kilka godzin – informują operatorzy sieci energetycznych z obu państw.
Do awarii doszło 16 czerwca kilka minut po godz. 7 rano miejscowego czasu (po godz. 12 w południe czasu polskiego). Jak przyznała Alejandra Martinez, rzeczniczka argentyńskiego operatora sieci, firmy Edesur, awaria jest bezprecedensowa, jeśli chodzi o skalę. „To pierwszy raz, gdy coś takiego wydarzyło się w całym kraju”.
Awaria niemal zupełnie sparaliżowała oba kraje – miasta były pogrążone w ciemności, wstrzymano kursowanie pociągów, nie działały telefony ani internet, ograniczono dostawy wody – choć skalę zakłóceń ograniczył fakt, że doszło do niej w niedzielę rano, a nie w dzień powszedni.

Nie wiadomo, ile dokładnie osób zostało pozbawionych prądu, ale na dotkniętych awarią terenach mieszka ok. 48 milionów osób.
Na razie nie wiadomo, co było powodem awarii. Argentyński wiceminister ds. energii Gustavo Lopetegui ograniczył się do stwierdzenia, że „przyczyny są badane, ale jeszcze nie zostały ustalone”. Urugwajski operator UTE poinformował natomiast, że do awarii doszło po stronie argentyńskiej.
media
Takie awarie nie dzieją się ot tak sobie, można zatem przyjąć że był to cyberatak. Kto i dlaczego? Tylko czekac aż pojawi sie wątek mitycznych rosyjskich hakerów, ja jednak postawiłbym na testy cyberataku amerykańskich służb. Dużo się ostatnio mówi o przygotowaniach Stanów Zjednoczonych do cyber uderzenia w rosyjski sektor energetyczny.
O „wirtualny akt zdrady” oskarżył prezydent USA Donald Trump dziennik „New York Times” z powodu artykułu, w którym gazeta twierdzi, że USA przygotowują grunt pod ewentualne cyberataki na rosyjską sieć energetyczną jako ostrzeżenie dla Władimira Putina.