Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) uruchamia prace badawczo-rozwojowe nad ciężkim czołgiem dla polskiej armii.

Nie będzie to produkt w całości polski, tylko bardziej będzie projekt składany z różnych elementów, ale chcemy, żeby to był produkt całkiem nowy – powiedział prezes PGZ.

W jego ocenie, bazowanie w dalszym ciągu na Leopardach, które mają średnio 32 lata, oraz modernizacji innych wysłużonych czołgów to działanie „dość krótkoterminowe” i żeby uzyskać wymagany potencjał w perspektywie wieloletniej trzeba postawić na nowy produkt.

Czy z tego będzie czołg, czy kolejny raz bedą to bezsensownie wydane miliony?

Polski Gepard, którego projekt ruszył pod koniec 2013 r., miał być wozem wsparcia bezpośredniego o masie około 35 ton, uzbrojonym w armatę 120 mm. Jego główną cechą – dzięki niższej masie, ale kosztem słabszego pancerza – miała być większa mobilność niż w przypadku spotykanych dotychczas czołgów podstawowych.

Po krytycznych uwagach przedstawiciele wojska zapowiadali zmiany w projekcie, ale w 2017 r. MON podał, że z niego rezygnuje.
media

Polska Grupa Zbrojeniowa nie potrafiła zrobić podwozia do armatohaubicy, trzeba było kupić koreańskie. Skąd pomysł, że potrafią zrobić cały czołg? Bo ta zabawa nic nie kosztuje polityków, jest w całości finansowana z waszych podatków.

Tak jak przy Krabach armatohaubicach Krab i samobieżnych moździerzach Rak nie będzie to produkt całkowicie polski. Kupimy od każdego producenta czołgów coś i potem spróbujemy to poskładać do kupy i to będzie nowy ciężki czołg dla polskiej armii. Prawie jak w kabarecie.

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz