9 lat po katastrofie Tu-154M…

10 kwietnia 2010 roku o godz. 8:41 czasu środkowoeuropejskiego letniego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj rozbił się wojskowy samolot Tupolew Tu-154M. Na pokładzie znajdowała się polska delegacja na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Katastrofy nie przeżył żaden spośród 96 pasażerów.

Stan na 10 kwietnia 2010 roku. – Mamy cały materiał dowodowy bezspornie stwierdzający, że samolot został wysadzony w powietrze – stwierdził w rozmowie szef podkomisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz.

– Przełomem był na pewno raport techniczny z zeszłego roku, który komisja wydała, w którym na podstawie rozrzutu ciał, zniszczeń samego samolotu, została sformułowana teza o tym, że samolot został zniszczony przez eksplozję w powietrzu – mówił w radiowej Jedynce Antoni Macierewicz. – Mamy cały materiał dowodowy bezspornie stwierdzający, że samolot został wysadzony w powietrze – stwierdził szef podkomisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według polityka PiS „poprzednia komisja pod kierunkiem Jerzego Millera dopuściła się sfałszowania niektórych materiałów, nie dopełniła obowiązków (…) co skutkuje tym, że konieczne było wystąpienie do prokuratury”

– Ona tkwi w Moskwie tak samo jak prawda o Katyniu tkwi w Moskwie. Przez sprawstwo – ocenił. – To jest tak, jakby powiedzieć, że klucz do rozwiązania zbrodni katyńskiej tkwił w Moskwie. W pewnym sensie oczywiście tak, ale nigdy nie dowiedzielibyśmy się prawdy o Katyniu, gdyby nie było komisji amerykańskiej, gdyby nie wieloletnie wysiłki z polskiej strony, rządu emigracyjnego i środowisk emigracyjnych, ale także opozycji w Polsce – mówił polityk PiS. – Tak samo jest z dramatem smoleńskim. Teza, którą wyczytałem, że klucz tkwi w Moskwie, jest tezą, która skazuje nas na rezygnację z odkrycia prawdy, dlatego, że ona tkwi w Moskwie tak samo jak katyńska tkwi w Moskwie. Przez sprawstwo – dodał Antoni Macierewicz.

Państwowa komisja (tzw. komisja Millera) ustaliła, że szereg okoliczności – w tym złamanie procedur bezpieczeństwa – przyczynił się do katastrofy. Bezpośrednią jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg – przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem – było spóźnione.

Według ekspertów z komisji Millera właśnie złamanie procedur bezpieczeństwa przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z feralną brzozą, którego skutkiem było oderwanie fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu, przechyłu i zderzenia z ziemią.
media

A jednak zamach?! Zacznijmy szukać zamachowców. Polowanie na czarownice czas wznowić… bo nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go… i tylko dowodów brak.

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz