Granice w sztuce – czy sztuka bez granic?

Przekraczanie granic w sztuce było obecne od zawsze i bez tego obyć się nie można. Jeśli spojrzymy na stare dzieła, tam również znajdziemy elementy, którymi artyści dawniej szokowali. Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić dzięki muzeom i leksykonom, ale potencjał wywrotowy pozostał.

Niektórzy są jednak zdania, że istnieją, nawet w sztuce, granice, których przekroczyć nie wolno. Samo postawienie pytania, czy zagłodzenie psa na śmierć może mieć jakikolwiek związek ze sztuką świadczy już o tym, że coś z nami jest nie tak.

Sztuka musi mieć możliwość wolnej wypowiedzi i w żadnym wypadku nie powinna podlegać kontroli czy cenzurze, nie powinno się jej też w jakikolwiek sposób próbować ograniczać. Sztuka powinna rządzić się swoimi własnymi prawami.

Patrząc jednak wnikliwiej i biorąc pod uwagę różne aspekty nie można dać sztuce zupełnie wolnej ręki. Musi być nakreślona pewna granica, granica nigdy nieprzekraczalna, której artyści powinni się wystrzegać.

Ogromnym problemem jest jednak to, jak taką granicę ustalić.

Idę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej.

  • Tu nie wolno z psami – mówi ochroniarz.
  • To nie jest pies – odpowiadam. – To jest performance.
  • A, to przepraszam.

Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf.

  • Zawsze się zastanawiałem – mówię do psa – komu kibicują centaury w czasie rodeo.
  • Srać mi się chce – odpowiada pies.
  • Trzeba było srać przed wejściem.
  • Wtedy mi się nie chciało.

Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu.

  • Z, Y, X – krzyczy. – U, V, W.
    Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi.
  • Fajfus – mówię do niego. – Fajfus, nie sraj tutaj.
  • Kiedy mnie ciśnie – odpowiada i zaczyna srać na podłogę.

Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z dupy.

  • To jest interesująca propozycja – mówi.
    Ktoś inny też podchodzi i patrzy.
  • To jest świeże – mówi.
    Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno.
  • Odważne – mówi.
  • Ja państwa bardzo przepraszam – mówię do nich.
  • Jak się nazywa ta instalacja? – pyta kobieta.
  • Gówno – odpowiadam, zatykając palcami nos.
  • Mocne.

Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem „Gówno, 2017”. Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad.

  • Cóż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim – mówi mój pies.
  • A pan jest kuratorem – pyta reporter. – Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego.
  • Sądzę, że to gówno – odpowiadam.
  • Brutalnie prawdziwe – mówi kobieta z winem.
  • Ostentacyjnie szczere – mówi fotograf.
  • U, T, S – krzyczy kobieta w basenie z moczem.

Czy sztuka powinna mieć wyznaczone granice, których nie wolno przekraczać?

Artystyczna prowokacja nie jest dziełem przypadku, tylko czynem doskonale przemyślanym i artystę powinna obowiązywać zasada zdrowego rozsądku. Każdy z nich w duchu wie gdzie ta granica przebiega… Karą za przekroczenie tej granicy powinno być 10 klapsów na gołą dupę, wymierzonych publicznie, też w ramach prowokacji. 😉

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz