Usiadł ptaszek na gałęzi,
dostał śrutem teraz rzęzi.
Nie podchodźcie wy tam dzieci,
I tak zaraz na dół zleci.
Lewa łapka podkurczona,
O! Już spada! Zaraz skona.
W prawym skrzydle duża dziurka,
krewką polepione piórka.
A z wątróbki tej ptasinej,
zostały się strzępki sine.
Wiwat strzelec! Śrut rachował,
Nabił. Strzelił. Fuzję schował.
Wiwat strzelcy! Wiwat zuchy!
Niech kochają Was dziewuchy!
Bo dzięki Wam, już na co dzień –
– równowaga jest w przyrodzie!