Niemcy są coraz bardziej nieprzychylni cudzoziemcom, zwłaszcza na wschodzie kraju. Demokracja jest zagrożona – ostrzegają autorzy przeprowadzonego w Lipsku badania nad autorytaryzmem.
Co trzeci Niemiec uważa, że cudzoziemcy przyjeżdżają do jego kraju tylko po to, żeby wykorzystać tamtejszy system opieki społecznej. Na wschodzie Niemiec takiego zdania jest wręcz co drugi mieszkaniec. Podobnie wiele osób jest przekonanych, że Republika Federalna Niemiec została „w niebezpiecznym stopniu zalana obcym żywiołem” (ogółem 35,6 proc.; na wschodzie Niemiec 44,6 proc.).
Takie wyniki przyniosło „Badanie nad autorytaryzmem” przeprowadzone w Lipsku. – Ponad 30 proc. ludzi w Niemczech jest w tej chwili skłonne podzielać ksenofobiczne opinie – mówi prowadzący badanie z lipskiego Centrum Badań nad Prawicowym Ekstremizmem i Demokracją. Jest to „bardzo, bardzo dużo”. W landach zachodnioniemieckich odsetek ludzi nastawionych rasistowsko i ksenofobicznie jest niższy od przeciętnej ogólnokrajowej, ale też wysoki, bo wynosi 22 procent.
Instytut Deckera od 2002 roku przygotowuje co dwa lata reprezentatywne badanie na temat autorytarnych i skrajnie prawicowych tendencji w Niemczech. Dotychczas badanie było znane pod nazwą „Badanie środka”, a powstaje we współpracy ze zbliżoną do partii Zielonych Fundacją im. Heinricha-Boella i związaną ze związkiem zawodowym branży metalurgicznej IG Metal fundacją im. Otto Brennera.
Lipscy naukowcy stwierdzili, że nasiliła się nie tylko ogólna niechęć do imigrantów, ale szczególnie wzrosły uprzedzenia w stosunku do muzułmanów oraz Sinti i Romów. Zwłaszcza ci ostatni wystawieni są na agresję – podkreśla. Prawie 60 proc. badanych przytaknęło na przykład tezie, że Sinti i Romowie mają skłonności do łamania prawa – jest to blisko pięć punktów procentowych więcej niż w 2014 roku.
Badanie wykazało też wzrost zastrzeżeń do muzułmanów. Ponad 44 proc. uczestników badania jest zdania, że powinno się zabronić imigracji muzułmanów do Niemiec (w 2014: 36,5 proc.). A więcej niż co druga osoba (55,8 proc.) uważa, że czasami czuje się z powodu muzułmanów obco we własnym kraju (w 2014: 43 proc.).
Według lipskiego badania, co dziesiąty Niemiec podziela pogląd, że „żydowskie wpływy także jeszcze dzisiaj” są za duże. Niemal tyle samo jest zdania, iż Żydzi mają w sobie „coś”, co sprawia, że „jakoś do nas nie pasują”. Autorzy badania przypuszczają, że antysemickie nastawienie ma jeszcze więcej Niemców, ale nie przyznaje się do tego, bo wiąże się to z wysokim ostracyzmem społecznym.
media
Zdziwiony byłbym gdyby było inaczej. Niemcy są tak stłamszeni fałszywą poprawnością polityczną za wszelką cenę, że dopiero teraz zaczynają zauważać co zrobiono z ich ojczyzną.
Angela Merkel 17 października 2010 roku w Poczdamie powiedziała, że w praktyce nie zadziałała koncepcja społeczeństwa wielokulturowego – „mulitkulti”, jak nazwali je Niemcy – w którym ludzie o różnym zapleczu religijnym, kulturowym, etnicznym „żyliby obok siebie” szczęśliwie i zgodnie. A kilka lat później zapałała miłością do muzułmańskich migrantów z Afryki i otwarła im drzwi do Niemiec.
