Bombowce B-52 jak wino, im starsze tym lepsze… My remontujemy stare czołgi, amerykanie stare bombowce, stare robi się modne….

Amerykańscy wojskowi chcą, żeby zbudowane w szczycie zimnej wojny wielkie bombowce B-52 służyły nadal i latały nawet po 80-90 lat. Więcej niż jakikolwiek inny samolot bojowy USA. Właśnie trwają analizy, co trzeba z nimi zrobić w najbliższych latach, żeby miało to sens.

Amerykanie mają obecnie 76 bombowców B-52 w wersji H. Ostatni opuścił fabrykę w 1962 roku, czyli najmłodszy ma 58 lat. To bardzo poważny wiek jak na samolot bojowy, ponieważ standardem jest po maksymalnie 30-40 lat służby.

Pentagon jest jednak zadowolony z weteranów. Co więcej – chce, żeby B-52 latały nawet do lat 50 XXI w., co oznacza, że ostatnie mogą mieć nawet po 90 lat. Wydawałoby się, że nie ma to sensu, ponieważ bombowce będą tragicznie przestarzałe. Amerykanie planują jednak w najbliższych latach poddać B-52 poważnym modyfikacjom.

Według najnowszych informacji, po ich przejściu maszyny będą nosiły oznaczenie B-52J. Pisze o tym portal „Aviation Week”, powołując się na plany ujawnione przez USAF (lotnictwo wojskowe USA) podczas zamkniętej prezentacji dla przedstawicieli przemysłu. Wojskowi chcą nie tylko wymienić zabytkowe silniki maszyn, o czym wiadomo już od 2017 roku, ale chcieliby też przy okazji wymienić sporą część elektroniki i innych drobnych elementów samolotów.

Kluczowym zabiegiem ma być jednak odmłodzenie napędu. B-52H latają obecnie przy pomocy silników TF33 reprezentujących poziom technologiczny końca lat 50. Jak na współczesne standardy są wyjątkowo paliwożerne i słabe. Każdy wielki bombowiec musi mieć ich osiem, żeby dały mu zadowalające możliwości. Dodatkowo od lat nikt ich nie produkuje, więc serwisowanie i zastępowanie tych nienadających się do naprawy jest bardzo drogie, bo wszystko trzeba robić na zamówienie.

Wymiana silników na nowe (każdy bombowiec ma mieć po cztery, zamiast ośmiu TF33) ma zacząć się w 2022 roku. Taki zabieg zajmie wiele miesięcy lub nawet ponad rok, więc będzie to dobra okazja do przeprowadzenia reszty zabiegów odmładzających. Według „Aviation Week” USAF myśli między innymi nad całkowitym unowocześnieniem wyposażenia kokpitu (obecnie to mieszanka zabytkowych i stosunkowo nowych rozwiązań), nowymi systemami samoobrony (np. do zakłócania radarów wroga) czy nowymi fotelami kataplutowymi.

W efekcie B-52 mają stać się bombowcami zdolnymi działać na polu walki do połowy XXI wieku. Z maszyn, które wyjechały z fabryki na początku lat 60. ma zostać głównie skorupa, choć też po licznych zabiegach odmładzających.

Amerykanie i tak nie planują wysyłać powolnych oraz świetnie widocznych dla radarów B-52 tam, gdzie mogą napotkać zagrożenie. Koncepcja ich wykorzystania zakłada, że będą latającymi ciężarówkami dla nawet kilkudziesięciu ton precyzyjnie naprowadzanego uzbrojenia dalekiego zasięgu. Będą je zrzucać lub odpalać z dystansu – unikając wroga, albo uderzając w takiego wroga, który i tak nie może się bronić.

Towarzyszyć im będą zupełnie nowe bombowce B-21, które mają zacząć się pojawiać w USAF w połowie przyszłej dekady. Nowoczesne maszyny budowane zgodnie z technologią „stealth” (trudne do wykrycia przez radary), są obecnie na fazie powstania prototypu lub jego testów. Dokładnie nie wiadomo ze względu na utajnienie prac. Ma ich powstać nawet około stu. To B-21 mają wykonywać trudne zadania w pobliżu wroga. B-52 będą im pomagać z dystansu.

Co ciekawe ze starymi B-52 przegrały znacznie młodsze bombowce B-1 (produkcja głównie lata 80.) i B-2 (głównie lata 90.). Pentagon uznał, że ich załogi lepiej będzie przesadzić do stosunkowo podobnych B-21 zamiast przeszkalać te z zupełnie innych B-52, które na dodatek można mniejszym kosztem zmodernizować i utrzymać w powietrzu jeszcze kilkadziesiąt lat.
media

„Amerykanie i tak nie planują wysyłać powolnych oraz świetnie widocznych dla radarów B-52 tam, gdzie mogą napotkać zagrożenie.” Zapewne planują je wykorzystać do bombardowania bezbronnych pasterzy kóz w Afganistanie i innej ludności cywilnej mało podatnej na przyjęcie amerykańskiej demokracji.

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz