Poezja niesforna z morałem…

Ślimaczek nieboraczek 

Raz ślimaczek – nieboraczek 
By się wysrać, wlazł za krzaczek. 
Zdjął skorupkę, wypiął dupkę, 
Chciałby wreszcie zrobić kupkę! 

„Od tygodnia już nie robię, 
może wreszcie ulżę sobie.” 

Stęka, posapuje równo 
A tu ciągle z gówna – gówno. 
żarł Laxigen, razem z sodą, 
I guguły popił woda. 

Chlał rycynę niby wódkę, 
Ale wszystko z marnym skutkiem. 
Nawet ciepłym raz wieczorem, 
Wyczyścił dupkę wyciorem. 

Jednak sytuacja głupia, 
Wciąż ślimaczek się nie skupiał. 
Teraz sapie, teraz stęka, 
„Sranie – myśli – to ci męka!” 

Czy do wuja iść winniczka? 
Wszyscy mówią, że to wtyczka. 
Może wtyczka mi pomoże? 
Tak się zesrać chciał nieboże… 

Lasem biegła pani sarna, 
Która chciała być ciężarna. 
Czy z jeleniem, czy też z dzikiem, 
Z pozytywnym wszak wynikiem. 

Podniecona tym biedaczka, 
Rozdeptała nieboraczka. 
Wszystko wyszło z niego równo – 
Mózg i upragnione gówno. 

Morał: 

Pamiętajcie, drogie dzieci: 
Gdy się które pieprzyć leci, 
Uważajcie! Nie po trupach! 
Nie was jednych swędzi dupa…

Avatar photo

Autor: Ernesto Che GO

Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

Dodaj komentarz